Rozgrywka

A to dziwne, bo ja w sumie zawsze gram tak samo, czyli trochę z doskoku - zawsze sobie obiecuję, że będę poświęcał grze więcej czasu, a jednak obowiązki mnie dojeżdżają, przez co nigdy nie odgrywam znaczącej roli (no raz miałem jakąś spoko edycję, ale to dawno i nieprawda i to chyba na świecie Łukasz), nie jestem najczęściej postującym, tylko se tak przemykam jak teraz. Coś tam kombinuję po swojemu, ale wychodzi różnie, ale też staram się nie iść zawsze za jakimiś krzykaczami. No i staram się nie glonowac, a wiem, że zawsze się gra, jak jest więcej ludzi. Z drugiej strony - ja gram relatywnie rzadko w stosunku do Was, więc pewnie nie mam jakichś tam wyraźnych cech, jak Gary czy Red.

Co do Messiego i jego ujebania: ja dalej nie żałuję xd (chociaż może zmieniłbym zdanie po postach z soboty i niedzieli, bo też byłem mocno odklejony od forum, ale z drugiej strony gdzieś mi to zalatywało takim głupkowatym mafiosą jak Wojewódzki). 

Co do luzu spowodowanego testamentem: nawet jakby Gerard nie zostawił testamentu, to poleciałby Lipszyc (ja bym pewnie głosował wtedy zgodnie ze swoim sumieniem za Bielańskim), a ciekawe, co by się wydarzyło później. Mnie ten szrek się zaczynał świecić, bo oni fajnie z Lipszycem grali na siebie i w początkowych postach Lipszyca czy tam w odpowiedziach na nie było coś takiego, że zanotowałem sobie, że śmierć jednego jako winnego nie wyklucza winy drugiego i to się we mnie tliło, ale przyznam, że wcześniej i tak forsowałbym Bielańskiego (i tak pewnie poleci jutrzejszy głos), a postów szreka jednak nie zdążyłem przeczytać, ngl. Niemniej Gary uspokoił mocno.