Rozgrywka

Teoria ściany sprowadza się do tego, że ktoś wpierdala się w grę na takich pokładach zaangażowania i przy takim spektrum przemyśleń, że fizycznie niemożliwe jest udawanie tego. Teoretycznie jest możliwe takie zagranie przez mafiozę, który musiałby grać wtedy jednak partię dekady, bo pomimo swojej mafiowości faktycznie by szukał i kluczył, no ale to tylko teoretycznie.

Mi na ten moment nikt ściany nie przekroczył, ale są niewinni z gry.

1. Postanowiłem w tej edycji być bardziej wyważony i spokojny, nie chciałbym zwyzywać od debili jakiegoś kolegi z zapoznawczej i go zniechęcić od razu do gry.
2. Nie było sytuacji, gdzie faktycznie nerwy by mi puściły, więc nie musiałem się jakoś szczególnie hamować.
3. Jak w bardziej kwiecisty sposób opisałem jak oceniam podejście McCoya, to się zrobiło oburzenie, więc się trochę przyhamowałem, choć dalej nie rozumiem oburzenia, przecież nie Lewkoniowi bym chciał pluć w twarz, tylko postaci McCoy, która grała tak, żeby mnie wkurwić. I w ogóle o ile dezaprobata Eneldo oraz Klakiera wydaje mi się spójna z ich osobowością, to już taki Maruda w dziwny sposób się zachowywał. Gość, który w grze potrafi różne rzeczy odegrać, bo tak sobie założył się oburza, że napisałem, że czyjaś postawa jest taka, że bym mu napluł w twarz? No nie zgrywa mi się to, tak jak nie pasuje mi, że ze 3 razy się dopytywał o to i jakoś dziwnie do tej mojej tożsamości podchodził.

Co do Klakiera, to ja go nie chcę linczować w ogóle a nie dziś. I w ogóle jak chcesz mu merytorycznie zwrócić uwagę na luki w rozumowaniu, to super, popieram, sam to będę robił, ale skoro nie masz czasu, to tracenie go na pisanie jakiś takich chamskich odzywek wydaje mi się bez sensu.

A co do mnie, to jeśli masz mnie za mafię, to przedstaw argumenty. Tylko inne niż "bo jesteś spokojny" i "bo nie jesteś dominatorem". Jak Gęgul napisał na mnie analizę, to czułem, że oskarża mnie niewinny, więc masz szansę zaplusować.

W ogóle to zagrałem jako Podsumowanie Reda, licząc, że mnie wezmą za Ciebie i z litości nie odjebią w pierwszym mordzie.

2. Wychwycenie zależności Łasucha PRZEDE WSZYSTKIM z Klakierem i Marudą.

Role nie są podawane. Czy ruch Klakiera na barmanowanie mógł być wymuszony sytuacją Łasuszą? Tak. Obaj byli pod ścianą, obaj mieli praktycznie pewne zejście z tego padołu łez DO CZASU. McCoy też był. Aż trzech mafiozów zakolejkowanych? Przejebana sytuacja. 

To bold move do przemyślenia. Klakier mówiąc, że upijał Łasucha zdobywa +1000 do creditsów. Jeśli prawdziwy barman żyje, musi upić w takim wypadku Klakiera. Mafia sprawdza to bijąc w Makłowicza - no sorry, co byście nie mówili pozytywnego o sympatycznym inżynierze, nie był, nawet w drugim szeregu do mordu. 

Ergo - prawdziwy barman już nie żyje. Zdycha Makłowicz. Klakier ma +2000 do creditsów. Teoretycznie powinien dziś zejść, ale może być jeszcze klawisz i ksiądz. Mafia może nie mordować. Dużo tutaj jest zależności. Ten ruch, z krawędzi przepaści nad którą stali Klakier, Łasuch i McCoy doprowadza do zyskania na czasie, a także możliwości wysypania się rolnych. 

Klakier już dzisiaj nie forsuje Łasucha. Ogólny konsensus wczoraj po linczu, że Łasuch mafia sto procent nagle się przekształcił i robimy jakąś woltę na Cieniutkiego/Marudę. Dziwne rzeczy.

Powyższe traktujcie jak testament. Nie jest to opcja najbardziej dla mnie prawdopodobna, ale dość możliwa. Wywraca to ewentualnie całkowicie pierwotną listę kolorków podaną na górze.