Ogólny

Elo.

Tak na chłodno, to jednak dobrze, że zostałem dzisiaj odpalony. Każda kolejna sekunda poświęcona

Jakbym miał teraz czytać 8 stron pierdzenia, kto jest kim (tym bardziej, że te nicki to dla mnie jakieś cytaty z wenusiańskiego), to bym się wykończył. Dodatkowo napisałbym coś miastowego, przycisnąłbym kolejnego mafiozę i pobracał nim na ruszcie a Osiecka i tak znalazłaby sieć powiązań traktujących o mojej winie. Jeśli po grze będzie mieć do mnie jakieś wąty, to chyba w twarz napluję.

Czyli Modric mafia?

Nic nie pisałem, bo od 3 dni praktycznie nie śledzę edycji i pierwsza raz od wtorku wszedłem na laptopa xD Tak, z godzinę temu, o 1 w nocy w piątek. Życie

mafiacorner.boards.net/post/11957/thread
Albo ja jestem głupi albo ktoś mnie kompletnie nie zrozumiał.

Chodziło mi o to, że:
1. DJ Bobo był oczywistym podszywem
2. Nawet jeśli by był detektywem, to nie miałby już w tej grze żadnego sprawdzenia. Co to za różnica czy mafia go zamorduje dziś czy jutro? Nie jest już miastu potrzebny.
3. To był oczywisty zabieg, żeby wyeliminować niewinnego przed oczywistym mafiozą.
4. Robione to było na niecałą godzinę przed linczem, na hurra. Serio, mafioza pokroju Bobo wyjechałby z pociskiem w mafijnego kolegę w takim momencie, wiedząc że pozostała grupa idiotów może za tym pójść? Przecież w najgorszym przypadku na drugi dzień i tak by leciał, gdyby ujawnił się prawdziwy detektyw.

Możecie mi to wytłumaczyć?

Najgorsze jest to, że na mnie poszło tylko dwóch mafiozo (na ten moment drugim jest jednak Szyfrant, ponieważ nie docisnął na mnie, ale deliktnie naprowadzał, żeby mnie odwalić).

Osiecka to jest jawna sabotażystka. Gdyby nie to, że byliśmy w dupie, to namawiałbym do odwalenia tak dla zaasady, bo robi najwięcej szkody miastu.

Macie pewność, że Austriacki to detektyw? Ja cały czas miałem Szóstego za deta.

W dwójce Sznudzian-Durda jest jeden mafia. Edward jest dobrym graczem, któremu jednak coś się poprzestawiało pod kopułą. Nie sądzę, że jako mafioza byłby tak bardzo bezczelny i kłamliwy.
mafiacorner.boards.net/post/11403/thread - Przecież to jest kabaret.
Sznudzian jest najbardziej wyważony ze wszystkich. Nie wdaje się w niepotrzebne konflikty, jest uważny, kalkuluje na chłodno, głosuje pod sam koniec. Stawiam na Sznudziana.

Szyfrant + Sznudzian + Modric - taki luźny typ.

Tak na chłodno, to nie zmieniam swojego zdania. Marianie mój drogi, według mnie, Twoje przeżycie było jedną z wymaganych rzeczy, by miasto miało większe szanse niż przypadkowe na wygranie, zwłaszcza że daje nam to cały jeden duży lincz. Uważam też, że sytuacja była wręcz lustrzana do sytuacji z Panem Marlowem. Oznacza to, że Marlowa też należało uratować i nie zabijać, ale tutaj nie mam sobie do zarzucenia nic innego, niż umowa z Konultantem, która bardziej przeszkodziła niż pomogła. Wracając jednak do tematu. Gdy się wczoraj zastanawiałem, czemu zgodziłem się na ten remis i niestety go przyklepałem i o nim zdecydowałem, to doszedłem do wniosku, że podświadomie zrobiłem sobie z Durdy Ogromny Autorytet. [Dodatkowo: nie potrafiłem przepchnąć Swoim Autorytetem linczu na Leclercu - to wiadomo czemu... a jak ktoś się nie domysli to heheszki.] Bo Durda swoją analizą mówiąc szybko i na temat: pozamiatał, i go to stawia(ło) w świetle najbardziej miastowego. A kogo się słuchać, jak nie najbardziej miastowego? Tylko w moim słuchaniu Durdy było dziecinne, emocjonalne zaślepienie i spora dawka głupoty, wszak sam przed chwilą agitowałem raz za razem: czemu remis albo lincz na Bobo/Marianie nie ma sensu. Wiec gdy lincz sie już dokonał - wszedłem bardzo mocno na Durdę, nie dlatego, by robić z niego mafiozę, ale dlatego żeby przezyć (!). Trzeba było mafii dać podstawy, że ja jako Pikachu, będę w stanie zlinczować Durdę, zwłaszcza że mój atak w przypadku mojej śmierci - i tak nijak nie niszczy autorytetu Durdy co już zauważyła Osiecka. To, że ktoś bardzo dobrze potrafi dojść po szczegółach kto jest mafią, nie znaczy że będzie grał według ustandaryzowanych patternów, plus w jego świadomości Bobo był absolutną mafią, i nie dziwie się, że średnio chciał kombinować. Moja gra polegała na tym, by zginąć od samego początku w mordzie, bo nie chciałem długo grac, ale mafia ciągle mnie unikała, mimo iż rozmowy na mafijnym o mnie były regularne. Niestety, teraz był pierwszy mord gdy autentycznie nie chciałem umrzeć (i dlatego też pisalem między innymi że ginie Akwarelista i zaczałem wbijać się w Durdę, by mafia miała mnie za pożytecznego), gdyż przeżycie oznaczałoby zabranie się za ciekawe jednostki, o których nie będe pisał - zwłaszcza że moje wsparcie dla detektywa byłoby elementarne.

Ja bym teraz skłaniał się,że trójka mafiozów to Shepard,Bobo i Leclerc. Zostaje ostatni do znalezienia.

To już zależy od twojej oceny, czy należy interweniować czy nie.

mafiacorner.boards.net/post/10915/thread
To samo pisał Freeman o Puyolu xD Komuś chyba się spodobała gra Puyola i próbował go naśladować z gorszym skutkiem
Gary pytanie do ciebie, czy wiesz pod jaką kreacją może ukrywać się Bo.?

Bo to był Kukuczka.