PODSUMOWANIE1. Setup
2. Wstęp
3. Miasto
4. Mafia
5. O zawodnikach
6. Słowo końcowe
1. SETUPNa początku kilka słów o setupie. Na chłodno po edycji uważam, że setup był całkowicie grywalny i generalnie spoko zbalansowany. Na mafijnym w czasie edycji pisałem bardziej na gorąco różne rzeczy, w jakiejś lekkiej bezsilności dopóki rolni żyli. Miałem poczucie, że mafia nie ma jak skutecznie zwalczać komitywy barman-ksiądz-klawisz. Jest to bardzo mocny zestaw dla miasta, owszem. Natomiast mafiozów było aż pięciu i ich atutem w tej edycji była siła w liczbach, którą powinni wykorzystywać do aktywnej gry w temacie, linczując niewinnych, zmuszając miasto do błędów. No nie wyszło xD (ale że rolnym też nie wyszło, to się wyrównało
). Tak więc coś za coś. Jedyne co na przyszłość, jeśli setup tego typu zostanie powtórzony można pomyśleć o jakimś dilerze dla mafii, dać mu nawet z 2 użycia roli na całą grę, żeby w razie jakiejś sytuacji podbramkowej mieć narzędzie do walki z rolnymi.
2. WSTĘPKolejny all-time record postów, tym razem przy 20-tu graczach. A jakość gry obu frakcji chyba najsłabsza ze wszystkich edycji w tym roku. Ktoś tu pomylił odwagę z odważnikiem! Co poszło nie tak? Kurczę, dużo rzeczy, ze strony obu frakcji. Nazwa edycji dobrze oddaje to, co się wydarzyło.
Mamy tradycję dawania MVP (swoją drogą zastanawiam się czy jest jakiś związek przyczynowo-skutkowy, czy to tylko korelacja, że od momentu przyznawania MVP miasto gra prawie zawsze średnio bądź słabo. Red powiedział mi, że wypowie się na ten temat w "słuchowisku"), ale ja za tę edycję nie przyznałbym MVP nikomu. No dziwnie się czuję z tą nagrodą, takie MVP paraolimpiady. Ale to też odzwierciedla tragizm tej rozgrywki.
3. MIASTOOj miasto, miasto. Na mafijnym w trakcie gry trochę roastowałem grę miasta (mafii również!), ale no spam nieziemski przede wszystkim. Wbijam sobie wieczorem przed linczem w d1 do tematu jak na jakiś targ, dużo trudnego do zidentyfikowania "hałasu" i "szumów", chyba koxefer na mafijnym krótko i dosadnie napisał - "nie wiem o czym oni tam pierdolą".
Odbywała się w temacie walka na słowa, a nie dyskusja w celu rozwiązania zagadki. Duża większość graczy w rozgrywce jest niewinna i twój rozmówca prawdopodobnie jest w twojej drużynie. Już sam ten fakt raczej powinien zachęcać do tego, żeby się tak nie antagonizować ze współgraczami. Druga kwestia jest taka, że jeśli wyjdziemy z założenia, że każdy jest podejrzany i potencjalnie twoim wrogiem, to utrudniamy sobie zbudowanie wspólnego frontu. A to dlatego, że obie strony konfliktowej dyskusji muszą wtedy najpierw wyjść poza bias niechęci jaki się tworzy (ten gracz mnie denerwuje/jest w moim kierunku odgórnie agresywny/wbija mi szpile) - muszą potrafić stanąć z boku tej sytuacji i uznać, że może mój rozmówca jest nieuprzejmy, ale gra naturalnie, dociekliwie, więc raczej niewinny. A potem jeszcze muszą chcieć zbić z nim pionę i dogadać się na linczowanie innych. No niby się da, ale to droga naokoło, a z tyłu głowy zostają do takiego gracza wątpliwości i złe viby. Jak to w jednym żarcie "pieniądze się znalazły, ale niesmak pozostał".
KLIKAle Volv, a co jak zbuduję sojusz, a w nim znajdzie się mafioza?! No to ja odpowiadam, że lepszy sojusz 5 miastowych i jednego mafiozy, niż wszyscy podejrzani, a żaden bezpieczny. Dobry mafioza tak czy siak pierwszych linczów bez większego problemu uniknie, tego nie da się powstrzymać. Nic złego się nie stanie jeśli w early game wrzucimy do worka niewinnych przykładową Karetkę. Na nią przyjdzie jeszcze czas. Im dłużej gra trwa, tym takiemu mafiozie będzie trudniej trzymać fason. W czasie gry można od niej wymagać "dawania z wątroby", obserwować czy nie siada na laurach, czy jedzie na podobnej intensywności co reszta naszej topki niewinnych. Czasem zbyt niewinny "mocny mafioza" to też niedobrze, bo czemu nie leci w mordzie? Nie ma jednej prostej recepty na mocnego mafiozę. Inaczej nie byłby mocny, a gra nie miałaby sensu. Trzeba zaryzykować uniewinnienie takowego gracza w earlygame i midgame, bo profity ze stworzenia mocnego trzonu miasta, którego mafia nie może zniszczyć, są zbyt duże żeby z nich rezygnować. A na mocnego mafiozę przyjdzie czas w fazie trzeciej. Wtedy możemy więcej energii włożyć w przeszukanie naszej grupy niewinnych i spytać - czy dany gracz dalej daje content na wysokiej intensywności, czy wykazuje się dużą miastową chaotycznością, nieskrępowaną myślą? Czy może zaczyna troszkę odstawać od reszty dyskutantów jak Influencer?
Jeszcze jedna kwestia jaka mi przychodzi na myśl to sytuacja linczu na Szelestowskim -> dyskusje cały dzień, wyglądało jakby to szło w dobrym kierunku dla miasta. Ale decyzja została podjęta na wysokich emocjach o 20:55. Ponownie brakowało lidera i spokoju, myślałem już, że Cieniutki nim zostanie jak pisał do wszystkich czy zlinczują z nim Bolca, ale jednak na koniec zabrakło determinacji żeby to przyklepać.
Tak więc podsumowując, jak ja to widzę:
1. za dużo gry od rzeczy
2. za dużo konfliktowania się
3. za mało dobrej komunikacji i budowania trzonu miasta
4. Brak wzięcia odpowiedzialności i podejmowania decyzji na chłodno
4. MAFIAOj ta nasza mafia. No wygraliśmy, ale kurczę, bez strategii, na dużej pasywności. Jakieś momenty mieli poszczególni gracze, ale jako drużyna w temacie nic, a nic. Największą odpowiedzialność za to biorę ja. Jak dostałem mafię drugi raz z rzędu, to zachwycony nie byłem. Udało mi się pokonać traumy z przeszłości w edycji poprzedniej, ale to nie znaczy, że teraz granie w mafii to dla mnie sama radość, tęcza i jednorożce. To długi proces, dużo włożyłem w poprzednią grę mentalnie, teraz wolałem jednak wylosować miasto. Po czym wchodzę na mafijne, a tam widzę Szarlej (trzeci raz mafia na bodajże cztery edycje), koxefer (drugi raz z rzędu mafia), Marcel nowy i mało aktywny, Lewkoń w sumie niewiadoma. To mnie złapał jakiś defetyzm, który się przelewał na mafijnym i jest mi trochę wstyd za to jak na początku prawie w ogóle nie inspirowałem drużyny. Potem gdzieś w dzień trzeci-czwarty się rozkręciłem i zacząłem się porządniej angażować w grę, rozkminiać, pomagać i już było okej, ale początek bardzo źle rozegrany z mojej strony.
No i cóż, zagraliśmy pasywnie, zdaliśmy się na łaskę miasta. Tym razem miasto łaskę okazało, ale to spokojnie mogła być kolejna edycja jak Pasterska (w której też byłem w mafii), gdzie miasto orało biernych mafiozów, jak opis tamtej edycji wskazuje.
Z takich drużynowych rzeczy, to na plus dla nas współpraca/dyskusje na mafijnym głównie na linii ja-Bolec, myślę, że fajnie się dogadywaliśmy od tego 3-4tego dnia. Jeśli chodzi o jakąś koordynację w temacie, to raczej jej nie było, a jakiekolwiek "plejsy, plejsiki" były indywidualnymi wysiłkami graczy. A o graczach będzie niżej.
Podsumowując:
1. Nauczka dla mnie -> więcej pozytywnej energii i budowania atmosfery drużyny, nawet jak sam tego nie czujesz.
2. Koordynowanie działań z wyprzedzeniem -> ustalić znacznie wcześniej, żebyśmy tak rozwijali swoją grę w temacie, żeby ich naturalną konkluzją nie było podejrzewanie kolegów mafiozów, tylko żeby w miarę możliwości rzucać głosami po niewinnych.
5. O ZAWODNIKACHAli Agca - hmm, no dużo tu było gry tej bardziej w stronę lowa agresywnego i opryskliwego, trochę takie viby green69. Ale już pod koniec powinien być uniewinniony, bo wszedł na odpowiednie tory. Ponownie masz w miarę dobre typy, jesteś blisko linczowania mafiozów, ale nie bierzesz spraw w swoje ręce. Trzeba wyjść z tej strefy komfortu, czasem nie wyjdzie, takie życie, ale generalny feeling gry masz dobry, więc bierz pan odpowiedzialność za lincze
Bolec Pierdolec - "spokojnie, zaraz się rozkręci". No i się rozkręcił w okolicach mojego linczu i już do końca gry. Dał kilka mocnych postów, fajne obranie kierunku na Murloka i Cieniutkiego żeby wyjść ze schematu, namieszać w głowach miastu, bo po co mafioza miałby jechać w dwóch najbardziej niewinnych
Zagrał solidne zawody, gratulacje!
Denholm Reynholm - o swojej grze już sporo napisałem. Taka mocna sinusoida, jechałem w tej grze na prawdziwych emocjach i pisaniu prawdy i dzięki temu wyglądałem autentycznie przez kilka dni. Jestem bardzo zadowolony z jakości moich dwóch dłuższych postów w tej rozgrywce (jeden płaczliwy, że rozgrywka rozmyta, drugi ten z uniewinnieniami). Potem uznałem, że trzeba zlinczować Marudę póki jeszcze się da, no i tu już czując, że robię coś czego miastowy Volv by po prostu nie zrobił, straciłem na autentyczności/naturalności (mam więc nad czym pracować). Na koniec claim Klawisza, żeby pomóc jeszcze kolegom w walce z rolnymi. Tutaj szykowałem się w ogóle na fajną walkę z prawdziwym Klawiszem (bo mógł być u jednego z podejrzewanych niewinnych i miałbym szansę go zlinczować, ewentualnie doprowadzić do chwilowego pata, gdzie obaj jesteśmy zostawieni przy życiu) i długo kombinowałem z testamentami Klawiszowymi, dużo tam było niuansów i pułapek, na które musiałem uważać, żeby nie wyszła jakaś nielogiczność z nich. Po czym claimuję i po minucie dostaję counter-claima podjaranego kurwiszona (
jesteś kurwo mafiozą a nie klawiszem XDD), counter-claim tak naturalny + mocno niewinnego gracza, że poszła psu w dupę praca z testamentami, nie było szans na uniknięcie linczu. No cóż, zdarza się
Douglas Reynholm - moim zdaniem zagrał lepiej niż jako Polly. Szkoda dnia linczu na nim, wjechał w temat późno, ale chyba zaspał, mógł być wcześniej i podreperować swoją pozycję i pożyć dłużej. No cóż, życzę kilku losowań miastowego w następnych edycjach, ale jak się ta mafia trafi w przyszłości to taka gra jak Douglas to już krok w dobrym kierunku.
Dr Leonard H. McCoy - trudno mi napisać coś odkrywczego, to była taka dość typowa Lewkoniowa gra, kilka postów miał fajnych, ale zabrakło chyba więcej Lewkoniowej bezczelności, były tam tylko przebłyski.
Erich von Manstein - oby w następnej edycji już ze spokojem ducha
Gargamel - oby w następnej edycji trochę bardziej skryć się w pierwszych postach, żeby cię jakiś Volv nie wyhaczył i nie odstrzelił
GreenPixel - niewielka aktywność, ale cóż, wina miasta, że go nie sprawdziło. Mam nadzieję, że kiedyś złapiesz większą zajawkę i będziesz pisał więcej, bardziej się angażował w temacie z rozgrywką. Ale dzięki za wspólne mafiowanie i gratulację, 3 edycje zagrane, wszystkie wygrane, w tym dwie w mafii jeśli dobrze liczę.
Jakub Szelestowski - generalnie dobra gra. Eneldo jest graczem spokojnym i wyważonym, a jeśli buzują w nim emocje w trakcie gry, to niespecjalnie to okazuje. Jego podejście w tej edycji pozytywnie się wybijało na tle aggro-spamerów. Czasem gra Eneldo spotyka się z niezrozumieniem - konwersacje wyglądają dla mnie nieraz tak jakby student filozofii przyszedł na blokowiska i chciał wytłumaczyć sebikom sens życia. Zderzenie światów/stylów.
Kapitan Cieniutki - jak odpalił rakiety to nie było co zbierać. To dla mnie wymarzony gracz do posiadania w mieście gdy samemu jestem w mieście. Możesz gościa w 100% uniewinnić i się nie martwić. A do tego daje tyle contentu i rozkmin, że wyłapie jakieś fajne powiązania, interakcje, niektóre znaczenia nie mają, niektóre mają, ale wypluwa te informacje na bieżąco i czasem znajdzie coś bardzo istotnego. Taka trochę metoda brute-force jak to się mówi przy silnikach szachowych, że liczą miliony wariantów aż znajdą ten najmocniejszy. No to Monti analizuje miliony wariantów i doszedł w tej edycji do dobrych wniosków między innymi ze mną, z Bolcem, tylko nie doprowadził sprawy do końca.
Klakier - raczej mocno przeciętna edycja tomusia, przede wszystkim w kwestii barmana. Chyba za szybki claim roli, myślę, że mógłby się wybronić grą i claima dać o 20:30 gdyby to się nie udało, nie byłoby to w ogóle jego winą jeśli miasto i tak by go zlinczowało. A ta rola była na tyle ważna, że gdyby udało się ją trzymać w ukryciu dłużej, to mafia mogłaby mieć naprawdę trudną grę, bo do mordowania tomusia było nam bardzo daleko. Jakieś dwa upicia więcej, nieoptymalne mordy, jakieś uniewinnienie bądź mafioza złapany przez upicie i mógł być nawet game over dla mafii.
Leszek Kaźmierczak - fajnie pograł, szybko się uniewinnił, zbudował sobie na tyle dobrą pozycję, że losowy mord w niego był traktowany jako celowy. Trudno mi napisać coś więcej.
Łasuch - już kwestii fake claimu nie będę wałkował. Sama gra przed tym wydarzeniem moim zdaniem na spory plus, na dużej aktywności, ze sporym zaangażowaniem, trudno oczekiwać czegoś więcej na tym etapie przygody z Forumową. Po claimie też próba podreperowania sytuacji dalszym graniem, analizowaniem. W przyszłości skupić się na solidnym rzemiośle mafijnym, a nie na wielkich "genialnych" plejsach i będzie elegancko.
Maruda - początek udany, ale ostatni dzień-dwa przed byciem zlinczowanym mocno spuścił z tonu. Wierzył w rozsądek miasta, że dadzą mu czas na powrót do dobrej gry z pierwszych 3~ dni rozgrywki. Generalnie uważam, że grał dobrze i był tu potencjał na pociągniecie edycji miastu gdyby dano mu czas na odpalenie rakiet. Prawdziwe życie aka nietrzeźwość spowodowała jednak, że sobie trochę odpuścił, miastu wjechała Pshemowa paranoja i wyszło inaczej. Jakaś wina Pshema w tej sytuacji pewnie jest, ale jednak głównie pośpiech miasta, lincz bardzo nieoptymalny.
Młody Gdynianin - jak poudajemy, że nie było całej tej akcji z uniewinnianiem Pixela, to wtedy nawet okej edycja, widać było chęć walki ze swoimi paranojami w końcówce, mimo że ostatecznie wyszło to co zwykle xD Mocno niewinny w tej edycji, bardziej niż kilka ostatnich kreacji, dał od siebie dużo, ale musi pomyśleć nad swoim czytaniem graczy w grze końcowej, w sumie tylko z Krówką się nie pomylił ostatnio, ale tam z kolei zabrakło naturalności/niewinności Młodego G.
Murlok - taki klasyczny niewinny kshaqowy performance wjechał, po prostu stabilnie i dobrze dawał od początku do końca gry. Tym razem zabrakło magii Tate'a w końcówce. Ale bardzo solidny występ ogólnie rzecz biorąc.
Piston Postrach Wsi - ależ fajny progres kurwiszona (serio to będzie twój nick na stałe? XD może pomyśl o jakimś innym, którym będziemy się do ciebie zwracać xD). Trzecia edycja i co kolejna to lepsza. Widać zajawkę, chęć gry, chęć myślenia. Póki co to najważniejsze, Jeśli chodzi o rolę, to miał ciężko, bo jednak dobre wykorzystanie takiej roli wiąże się z posiadaniem dobrej wiedzy o grze, o graczach i w konsekwencji o tym kto może być mordowany, kto może być w mafii i wykonywać mord itd. Counter-claim chyba w odpowiednim czasie, raczej nie było sensu zwlekać.
Podsumowanie Reda - bardzo dobra gra w temacie, ale wyskoczenie z rolą chyba błąd (barman nie mógł Łasucha upijać już + Łasuch mógł mieć OC, trzeba było te kwestie przemyśleć/sprawdzić przed ujawnieniem się). W sumie nie jestem pewny jak w takim setupie najlepiej grać jako ksiądz w kwestii prezencji w temacie, bo nie poświęciłem myśleniu nad tym zbytnio czasu, ale chyba Gary tu zrobił najlepiej jak mógł i nie było specjalnie innego wyboru. Jeszcze widzę ewentualność, że mógł wjechać na pełnej niewinności w temat, ściągnąć na siebie mord, pomodlić się za siebie, a gdyby nawet mord siadł (bo np. mafia by poszła w Garyego w dzień drugi, a nie pierwszy) to upicie barmana dałoby dość mocny argument na niewinność jakiegoś gracza. Skomplikowane, więc tak sobie gdybam.
Pracuś - co najbardziej podoba mi się w grze Zmarzlika, to to że widać świadomy proces nauki. W każdej grze próbuje czegoś nowego i w praktyce dowiaduje się co się sprawdza, a co nie. Na pewno nauczył się sporo również z tej gry i uważam, że jak będzie szedł tą drogą to już niedługo będzie bardzo mocnym graczem. W tej edycji za dużo zaczepek, dociekań i bycia takim generatorem pytań i contentu, ale wydaje mi się, że było tego za dużo i nie tworzyło wartościowego materiału, na który Zmarzlik pewnie liczył. Jest miejsce na takie granie jak Pracuś, ale najważniejsze, żeby to do czegoś prowadziło. A co do linczu na Pracusiu, taki styl gry rzeczywiście pasował do mafiozy, który obrał sobie za cel bycie aktywnym, pozorującym szukanie prawdy graczem, który będzie każdego zaczepiał.
Robert Makłowicz - fajna gra oparta na merytoryce, rzeczowej analizie. Jak u poprzedników, celność nie ma specjalnie znaczenia w tym momencie jak się nie ma doświadczenia z graczami i gra się po długiej przerwie. Ale chyba w jakieś mafie też w tych analizach trafiałeś, wybacz, ale nie pamiętam dokładnie. Niestety twoja gra zgubiła się w zalewie pierdół jaki wystąpił w temacie, co nie było twoją winą. Tyle dobrego, że miasto miało cię za raczej niewinnego. Edycja na pewno na plus.
---------
6. SŁOWO KOŃCOWE
I teraz popatrzcie, napisałem te opinie o graczach i w sumie to o wielu niewinnych mogę napisać coś dobrego. To jak to jest, że miasto znowu przegrało i to z tak kiepską mafią?
Ponieważ moim zdaniem bardzo trudno jest konkretnie uchwycić i wskazać kto dokładnie zawinił w tym budowaniu komunikacji, we współpracy ("To on zaczął psze pana!" xD). Ktoś rozpoczął, inni kontynuowali, ludzie wpasowali się w vibe i maszyna ruszyła. Każdy z graczy musi spojrzeć na swoją grę i zobaczyć na ile przyczynił się do tego, że miasto jako całość nie zagrało. Warto spróbować podejść do przyszłych gier w mieście z myślą o budowaniu relacji, o działaniach które nie są dla tych relacji destrukcyjne. I nie chodzi o to, żeby sobie lizać dupy, bo między merytoryką i fajną atmosferą w temacie, a lizodupstwem jest wciąż daleko.
To moje trzy grosze o tej edycji, mam nadzieję, że okażą się wartościowe.
Dziękuję za grę, Anturze za mistrzowanie i organizację gierki i do następnego