Harry: Gdzie my jesteśmy?
Dumbledore: Jak to gdzie? W naszych głowach chłopcze.
Harry: To TY jesteś Dumbledore. No tak. Ty głąbie? Dlaczego nic mi nie mówisz? Dlaczego odwalasz jakiś dziwny cyrk? O co chodzi z tym całym Voldemortem. Bałem się, że to Ty. Chwileczkę! Voldemort mógłby Cię udawać! Mogę ci ufać?
Dumbledore: Widzisz Harry, Dumbledore i Voldemort to są symbole. Pewne archetypy, które w odpowiednich uniwersach odpowiadają odpowiednim portretom psychologicznym. Są to ludzie. Gdybyśmy byli w uniwersum Władcy Pierścieni, to czyż nie byłbym Gandalfem Białym? Nieważne. Mylnie zakladasz, że ja robię to wszystko, bo ja wszystko wiem. A ja jestem tylko ślepym, starym głupcem, który zna po prostu parę sztuczek. I parę ważnych prawideł. I na nasze szczęście, nie zna ich Lord Voldemort. Nie zna ich nawet Mistrz Gry. I dlatego wygramy.
Harry: A zamierzasz być dalej tajemniczy czy wreszcie wszystko mi wyjaśnisz? Na początek może czemu tyle niewinnych poleciało?
Dumbledore: Struktury Lorda Voldemorta nigdy nie były łatwe do przejrzenia Harry. Taka jest kolej losu. Czy wiesz, dlaczego Lord Voldemort jest tak silny, i tak słaby zarazem?
Harry: Bo się ciebie boi?
Dumbledore: Tak. I nie.
Harry: No ale siedzi zesrany przed Tobą jakby cały kibel wczoraj zabrązowił i żona kazała mu to sprzątać do 4 w nocy i nie wiedział co ci odpisać. To jednak dość znaczące. A ty to widzisz a się wygłupiasz. Jego strach przed tobą jest oczywisty i niby wskazuje na jego winę, ale boję się. Nie ufam ci starcze. Miałeś mnie w dupie.
Dumbledore: Harry! Dlaczego tu jesteś? Nic ci to nie mówi?
Harry: Hmmmm....
Dumlbedore: No?
Harry: Bo zaraz koniec? W sensie gry?
Dumbledore: Właśnie Harry! Właśnie! Voldemort za chwilę przegra i on o tym wie, ponieważ popełnił niewybaczalny błąd, który będzie kosztował go porażkę. Jego jedyną szansą było/jest zginąć samemu i wyznaczyć nowego Voldemorta. Ale na to jest za słaby.
Harry: Bo jest tchórzem?
Dumbledore: Tak. I nie.
Harry: Znowu to samo odpowiadasz.
Dumbledore: Harry, a czy zastanawiało cię dlaczego Voldemort się zawsze mnie bał?
Harry: Bo jesteś najlepszym czarodziejem na świecie, profesorze. Najlepszy jakiego znam.
Dumbledore: No proszę, a teraz nagle profesorze, chłopcze! Nie do końca. Widzisz Harry, Voldemort odczuwa strach, ponieważ boi się tego, czego nie rozumie. Coś, czego nie jest w stanie zastopować żadną siłą.
Harry: Śmierci? Bo stworzył horkrukrsy i w ogóle.
Dumbledore: Właśnie, Harry! WŁAŚNIE! To nie mnie boi się Tom. To śmierć. Po tych dwóch rzeczach można go znaleźć. Strach przed śmiercią, który przeradza się np. w strach przede mną, ale wynika z tego, że Tom boi się, że mogę go pokonać. I nie chodzi tu o to, że tak zakłada. Tak nie działa jego umysł. Potencjalne prawdopodobieństwo przegranej i śmierci (w linczu) wpędza go w strach. I to wtedy działa irracjonalnie. Pamiętasz Harry doświadczenia z myślodsiewni? Łatwo było przyłapać Voldemorta na kłamstwie?
Harry: Nie, zawsze potrafił się wyłgać i zaprezentować jak trzeba. Chyba nie ma sensu go było po tym łapać. Zawsze krok przed innymi, łatwo sobie wszystko ustawiał.
Dumbledore: Czy uważasz, że Voldemort jest zdolny?
Harry: Voldemort zabił moich rodziców. Nie obchodzi mnie, że jest zdolny.
Dumbledore: Nie w tym rzecz, Harry. Voldemort posiada wiele umiejętności, ale czy wiesz dlaczego przegra? Czy wiesz, czego mu brakuje? Co jeszcze poza strachem będzie przyczyną jego porazki?
Harry: Nie, profesorze.
Dumbledore: Szacunek do niewinnych, Harry. Widzisz Harry, ja i Voldemort jedziemy w tej edycji na jednym wózku, ale on nie zdaje sobie z tego sprawy, a ja tak. Zrobiłem bardzo ważną rzecz na początku rozgrywki, która sprawiła, że znajdujemy się w tym miejscu, w którym jesteśmy. Czy wiesz, co to takiego?
Harry: Udawałeś retarda i nikt nie wiedział gdzie jesteś?
Dumbledore: Po dostaniu prezenta, jako wolny człowiek stanąłem przed wyborem. Szukać winnych albo szukać niewinnych. Niewinni byli PEWNI. Winni niepewni. Wybór oczywisty. Wybrałem.
Harry:
Dumbledore: Ocaliłem Marię. Czy wiesz, dlaczego to takie ważne? A jak mocne byłoby takie zagranie w mafii? Ale tylko wtedy, gdy chroniłbym mafiozę. Nie niewinnego (tu zależy od kontekstu).
Harry: Chwila. No ocaliłeś niewinnego. No bo ona jest teraz mechanicznie niewinna, to na pewno niewinny. Dlaczego to takie ważne?
Dumbledore: Czy wiesz, dlaczego Voldemort nie mógł cię zabić?
Harry: Bo moi rodzice za mnie zginęli. Każdy czytał książki/słyszał o tym. To znane info. No i co?
Dumbledore: Poświęcenie dla niewinnych to najwyższa wartość, jaką można wnieść do rozgrywki. Tym zagraniem zawiązałem pewien pakt z rozgrywką, że Voldemort nie będzie mógł mnie zlinczować. To ja zadecyduję o sposobie i momencie mojej śmierci.
Harry: Chyba nie rozumiem.
Dumbledore: Myśl Harry, myśl. Co się działo w rozgrywce? Dlaczego Maria wciąż żyje?
Harry: Bo ją obroniłem!!!!!! Albo nie, mogło być tak, że mafia nie wysłała mordu przecież.
Dumbledore: Jesteś tego pewien, Harry?
Harry: Myślisz, że Voldemort próbował zabić Marię? Ja jestem jednak Marią?
Dumbledore: Będziesz wiedział we właściwym czasie. Kiedy nadejdzie czas. Kiedy nadejdzie czas zlinczowania Lorda Voldemorta. Zajrzysz do swojego serca (do swojego koloru) i wszystko będzie dla Ciebie jasne. Musisz być gotowy.
Harry: Co muszę wiedzieć?
Dumbledore: Znać swój kolor. A to znasz od początku. I znać mój. Nic więcej Ci nie potrzeba. Wtedy sobie poradzisz. Wszystko zaraz Ci wyjaśnię.
Harry: Voldemort tak łatwo się nie podda. Będzie próbował Pana powstrzymać.
Dumbledore: Oczywista sprawa, Harry. Chociaż wciąż próbuję zwracać się do niego Tom. Czy zwróciłeś uwagę, że z powodu Pierwotnego Strachu boi się zwracać do mnie tym samym? Umysł kłamcy. Wie, że nie jestem Voldemortem. Ale nie może tego przyznać. Inaczej. Nie potrafi.
Harry: Dlatego Pan uważa, że nie jest w mafii z Mittenem?
Dumbledore: Czy wiesz Harry, co zrobił Voldemort?
Harry: Dowodził mafią?
Dumlbedore: Hah, oczywiście to tez! Zapewne. O ile uznał, że to jest potrzebne do rozgrywki. Jak myślisz, dlaczego Voldemort broni swoich horkrukrsów mafiozów?
Harry: No właśnie? Ale to Voldemort jest dobry?
Dumbledore: Harry, Voldemort to metafora. Nie chodzi o to czy jest dobry czy zły. Jesteśmy tylko ludźmi, nie nam to oceniać. Możemy jedynie ocenić co robi Voldemort i czy czyni w Rozgrywce Zło (Mafia) czy Dobro (Miasto). Czy jestem zły, Harry?
Harry: Jesteś na pewno durniem.
Dumbledore: Bingo! W tym tkwi największa moc do pokonania Voldemorta! Na głupocie! Czemu Tom bronił swoich horkruksów?
Harry: No bo chciał, żeby przeżyły.
Dumbledore: No tak, ale chodzi o głębszą motywację. Czy robi to z chęci obrony (nie)winnych, żeby dłużej cieszyć się rozgrywką z towarzyszami czy dlatego, że traktuje towarzyszy jak figury na planszy i przesuwa je tam, gdzie mu się (jego zdaniem) najbardziej opłaca?
Harry: Czy wy gracie w tej edycji w jakieś szachy z Voldemortem? Ja mam 600 punktów. No nie pomogę, profesorze. W ogóle to uważasz, że Voldemort broni winnych tylko jak uważa, że to się opłaca?
Dumbledore: Masz inne atuty, których nie ma Voldemort. I to dzięki nim wygrasz. Bo to ty go zlinczujesz. Nie do końca, Harry. Voldemort traktuje to jak partię, w której liczą się dwie rzeczy: zwycięstwo i on. Ponieważ zwycięstwo jest ważne, a w mafii ochrona swoich mafiozów (horkruksów), to robi to tak długo, jak uzna to za opłacalne. Potem jednak strach pęta go przed jedną ważną rzeczą. Pamiętaj Harry, że to śmierci najbardziej boi się Voldemort. Dlatego stworzył horkruksy. Boi się śmierci do tego stopnia, że traci racjonalność w obliczu największego zagrożenia. Wtedy przejawia się jego największa słabość. Wtedy można go pokonać. Niestety trzeba zlinczować wszystkie jego horkruksy, żeby się do niego dobrać. Dlatego właśnie stworzenie 6 horkruksa (4 mafiozów, Zbłąkany Wędrowiec, dochodzi Mitten) było z jego strony tak kuszące. Zwłaszcza, że podpatrzył to u mnie, niewinnego! I to był jego największy błąd! Uniewinnienie mafiozy sprawiłoby, że zostałaby zachowana hierarchia wartości. To Voldemort stałby się horkruksem, który chroniłby swoje główne ciało. Właściwego Voldemorta. Potencjalny Gambit Królewski. Bardzo ballsy zagranie. Godne nawet zwycięstwa i tego, że może nam się nie udać. Dlatego się zaniepokoiłem. Gdyby miasto posłuchało mnie wcześniej, to byśmy tego zapobiegli, ale trudno. Nauczka na przyszłość. Teraz trzeba znaleźć rozwiązanie, aby go pokonać. Tylko jest jeden szkopuł. Voldemort nigdy by czegoś takiego nie zrobił. Byłoby to odważne, a Voldemort boi się śmierci. Jeśli tak zrobił, to jesteśmy w złej bajce. I mamy kurwa problem.
Harry: Na pewno?
Dumbledore: Prawdopodobnie. Widzisz Harry, byłem głupi i w pewnym momencie próbowałem podnieść na niego rękę. Ale moja głupota sprawi w połączeniu z Twoim mieczem i mocą Magii Świąt go pokona. Próbowałem zlinczować Lorda Voldemorta dnia szóstego, zanim znalazłem jego ostatniego horkruksa. Chciałem go zniszczyć. Tak mnie kusiło.
Harry: O co chodzi, profesorze?
Dumbledore: Harry, moje dni są policzone. Na horkruksie była klątwa. Nie zostało mi zbyt wiele dni. Dlatego w ostatnie te, które mi zostały, będę przy Tobie tak długo, jak będę Ci potrzebny. Będę cię wspierał w walce z Voldemortem, a kiedy odejdę, Ty go pokonasz (zlinczujesz).
Harry: Co masz na mysli?
Dumbledore: Kiedy skończymy tę rozmowę, wszystko stanie się dla Ciebie jasne, Harry.
Harry: Hmm, no dobrze. A powiedz mi, skąd Ty tak dobrze znasz Voldemorta? Co będzie robił, jak się zachowywał itp.?
Dumbledore: Widzisz Harry, Voldemort nie różni się ode mnie tak bardzo, jak mogłoby Ci się wydawać? Bo widzisz Harry, Voldemort jest w każdym z nas. Tak samo jak Dumbledore. I Ty, Harry.
Harry: Eeee?
Dumbledore: Ja też kiedyś byłem taki jak Tom. Gienek Loska był Voldemortem. Ale dopiero po latach to do mnie dotarło. Voldemort może wygrać tylko, jeśli przyzna się do swoich błędów. Czyli musi umrzeć. Przyznać się do winy. Ale Voldemort boi się śmierci.
Harry: A czemu tak było? Wyjaśnisz?
Dumbledore: To dłuższa historia, ale Dumbledore i Voldemort to tylko archetypy. Jeśli w mafii pojawi się Voldemort, moim obowiązkiem jest wcielić się w Dumbledore i mnie pokonać. Miastowy, który wskaże drogę Harremu. Kontra Główny Zly, który gra świetnie, ale musi na końcu przegrać. Bo widzisz Harry, moim przeznaczeniem w tej Rozgrywce nie jest (do)żyć (do końca). Rozumiesz?
Harry: Tak. Ale to tak tylko tutaj?
Dumbledore: Jeśli Voldemort mnie zabije, dokona przeznaczenia. Ponieważ kieruje nim strach. Dobry Wuja musiał zginąć, żeby mafia padła. Jeśli to uniwersum, to Gandalf, który był tym samym archetypem, musiał zginąć, żeby pojawił się Harry (Legolas). Lebowski vs Krawczyk. Śmietana vs Kotowicz. W wielu rozgrywkach bywal "Voldemort". Nawet w mieście
Czy pamiętasz słowa Przepowiedni?
Harry: Żaden nie może żyć, gdy Drugi przeżyje.
Dumbledore: Właśnie Harry! WŁAŚNIE!!! TO JEST TO! To Voldemort zdecyduje o swoim przeznaczeniu. To on wyznaczy swojego Nemezis, który go zlinczuje. Czy wiesz, że możemy się odwrócić rolami? Ja skończyć jako Harry, a Ty jako Dumbledore? To Voldemort zdecyduje, z kim zostanie do ostatecznego starcia. To on wyznaczy Harrego Pottera. A ten go pokona.
Harry: Czyli to mogę być, ja, Maria, Ty. Mitten też?
Dumbledore: Też.
Harry: Czekaj? A czy Drugi lub Buddyelf mogą być Harrym?
Dumbledore: Mogą. I na taki wariant również trzeba się przygotować.
Harry: Nie wierzę w to!!!
Dumbledore: Zuch chłopak. Czy masz jakieś pytania?
Harry: Co teraz? Miałeś się mechanicznie uniewinnić, profesorze? Mówisz coś o swojej śmierci, mam czekać na mord mafii?
Dumbledore: Za chwilę ci wszystko wyjaśnię. Pamiętaj tylko o jednym. Za chwilę dostaniesz instrukcje. Musisz się z nimi zapoznać i wtedy dostaniesz rozwiązanie. Bo na tym polega ta bajka. Dumbledore dostaje rozwiązanie, ginie, żeby Harry mógł wprowadzić je w życie. Pamiętaj, to Ty zlinczujesz Voldemorta. I będziesz miał wszystkie potrzebne puzzle układanki przed sobą. Będziesz musiał podjąć decyzję chłopcze, czy ufasz staremu głupcowi, kiedy czas nadejdzie. Musimy już lecieć. Czas się nam kończy.
Harry: Chwileczkę, profesorze. Mogę zadać jeszcze jedno pytanie?
Dumbledore: Pytaj, chłopcze.
Harry: Czy to wszystko dzieje się naprawdę? Czy w mojej głowie (na forum)?
Dumbeldore: Haha. Oczywiście, że to się dzieje w Twojej głowie! Ale skądże wniosek, że to oznacza, że to nie dzieje się naprawd