Rozgrywka

No z nas dwóch (czy trzech, bo mój psychofan też się kręci koło tego tematu) to ja byłem przed linczem i przynajmniej próbowałem wpłynąć na to, kto poleci.
W dupie miałem potencjalne tożsamości obu graczy, na umowne 1,5h przed linczem wszystko wskazywało na lincz między kofolą a szu, graczami o tej samej charakterystyce.
Kofola minimalnie prowadzi, wchodzi do tematu i zaczyna pisać posty, które zaczynają go zazieleniać, co zauważa wtedy też Hari Pota.
No to mówię sprawdźmy co zrobi wielki szu, dokładam mu głos.
No i chuja nic nie robi. 20 minut do linczu i wychodzi z postem, który odbieram jako sugerowanie roli. Jedyną sensowną decyzją jest zdjęcie głosu, ale sam mówiłem że kofola dopiero co zaczął plusować pisząc naturalniej. W międzyczasie Addams zachowuje się jakby czytała temat z 10 stronnicowym opóźnieniem i że kofola za łatwo idzie, kiedy największe ciśnienie było już za nim.

I to nawet nie tak, że ja mam teraz Wenesday za chuj wie jak wielką mafię, po prostu w tamtej sytuacji to był najlogiczniejszy głos, jaki mogłem oddać.
A pierdolenie bobka na ten temat w sytuacji, kiedy sam oddał głos w powietrze oddając kierownicę mafii, jest po prostu niesmaczne, niezależnie od jego przynależnosci.

I w dupę sobie wsadźcie to pierdolenie o moim graniu poniżej potencjału, bo słyszę to w każdej edycji, w której biorę udział. Wyjścia są dwa, albo wcale nie jestem taki dobry, albo po prostu gram wg innych schematów i jakimś cudem daje mi to efekty.

Być może w ostatnich latach coś się pozmieniało, ale w czasach, gdy grywałem regularnie, Wielki Szu praktycznie nie uniewinniał mafiozów. Raz grał lepiej, raz gorzej, czasem trafiał kulą w płot, ale byłem chyba jedynym mafiozą, którego kiedykolwiek uniewinnił. Odgrażał się później, że tak naprawdę to nie uniewinnił, tylko wszedł all in w inną kandydaturę w finale rozgrywki, kwestia nomenklatury, nieważne. Czy odpadał zaraz na początku, czy trochę później, nigdy - na bazie tych
początkowych reakcji - się nie mylił.

Być może w ostatnich latach coś się pozmieniało, ale w czasach, gdy grywałem regularnie, Wielki Szu praktycznie nie uniewinniał mafiozów. Raz grał lepiej, raz gorzej, czasem trafiał kulą w płot, ale byłem chyba jedynym mafiozą, którego kiedykolwiek uniewinnił. Odgrażał się później, że tak naprawdę to nie uniewinnił, tylko wszedł all in w inną kandydaturę w finale rozgrywki, kwestia nomenklatury, nieważne. Czy odpadał zaraz na początku, czy trochę później, nigdy - na bazie tych początkowych reakcji - się nie mylił.

Nie za dużo warunków stawiasz?

Możesz wskazać te plusy, które nabiła sobie Addams?

Tak jak pisałem rano, Sarius prawdopodobnie udaje nowicjusza i jest szkodliwy. Drugim oczywistym szkodnikiem jest Fraser.