Dzisiaj trochę pomyślałem, ogarnąłem się, że już w sumie mi nie zależy na przeżywaniu linczu i to mi otworzyło nieco okno na nowe rozkminy, którymi się teraz podzielę. Robię to w formie jednej dłuższej analizy pisanej z marszu.
Na początku rachunek sumienia. Doszedłem do wniosku, że poprzednie edycje wyrobiły u mnie dwie wredne cechy - po pierwsze miałem dość szybkiego umierania i zależało mi, żeby pograć trochę dłużej. Druga cecha to poczucie, że ja zawsze padam od mordu, więc mnie zlinczować się nie da, bo zawsze się wybronię. Wiadomo, dużo w tym megalomanii i jakichś urojeń, no ale tak było. Wydaje mi się, że skutkiem tego włączyły mi się jakby dwie mety - w jednej gram sobie na spokojnie, analizuję i szukam mafii. Druga meta uruchomiła się w momencie zagrożenia linczem - czyli relatywnie szybko. Wówczas myślałem głównie o tym, żeby przeżyć lincz i znaleźć na szybko mafioza, którego zabijemy zamiast mnie. Pokrywa się to niestety bardzo mocno z typem gry jako mafia, czyli innymi słowy - grałem mafijnie i teraz to widzę. Wyciągając jednak z tego wnioski, sądzę, że obwinianie mnie o granie chujni było de facto miastowe. Nasi detektywi wykryli, że gram głównie na przeżycie. Moja miastowość dawała z kolei czutkę miastową, stąd te konflikty i niejednoznaczności w ocenie mnie. Sądzę co więcej, że to dlatego nie było tak dużych nacisków na mnie (a to mnie przez długi długi czas niepokoiło, dlaczego nie jestem na celowniku mafii). Otóż uważam, że mafia w ogóle nie musiała włączać się w ataki na mnie, bo widziała, że prędzej czy później lincz na mnie jest przesądzony za to, jak gram. Potwierdza to sposób gry felietonistki, która nawet mnie broniła. Uważam aktualnie, że ci, którzy atakowali mnie najbardziej zajadle są najbardziej miastowi. A są to Karaś, Smasher, Sowa i Firefox. To jest jak dla mnie grono nietykalne i o ile myślałem dotychczas o Smasherze jako potencjalnym twiście, tak teraz uważam, że to raczej niemożliwe. Jeśli jest w mafii to gg, ale 10% mafijności to za mało, żeby poświęcać temu czas. Pozostali to Tasiemiec, Lau, Gump i Kichot i w nich jest cała mafia. Teoretycznie kolejka zwycięska, ale wiem, że na ten moment to za mało.
Trudno mi przyjdzie analizować ich posty po tym jak przeczytałem felietonistkę i po tym, jak ją podejrzewałem, to przeczytanie spektakularnie ją uniewinniło... Spróbuję, zobaczymy co to wyjdzie. Grono podejrzanych dzieli się w ciekawy sposób na dwie części. Gump i Tasiemiec mocno się angażują i cisną ile mogą, żeby coś konstruktywnego wycisnąć. Z kolei Lau i Kichot piszą od niechcenia, ale nawet nie dla beki, wszystko na poważnie, ale tak.. chujowo. Felietonistka w sumie też pisała chujowo, ale usprawiedliwiałem to wtedy na karb trzeźwości. Może za dużo kombinowania i usprawiedliwień na chujową grę? Z tego by wynikało, że mafia to Lau i Kichot. Ich zrezygnowanie może wynikać z braku wiary w zwycięstwo. Teraz sobie tak myślę, że taki duet też idealnie pasuje pod plejs "jestem niewinny albo masz kolację za 2k". Jakby obaj byli w mafii to by się dogadali, że zrobią miasto w chuja na tak silną legitymację. Ta dwójka mocno pasuje mi na mafię. W takim układzie Lau = szpieg.
Gump zaczął grać treściwiej albo ja zacząłem bardziej to zauważać. Być może miało też na to duży wpływ, że skończył jakąś tą drugą rozgrywkę. Widzę w nim chęć komunikacji ze mną i próby ocenienia, wyłuskania materiału. Ogólnie to bardzo miastowe zagranie. Na mnie najprostsza taktyka to "jest w mafii i chuj", a on gra głębiej, szuka, bada i ocenia. Już Smasher czy Firefox gra bardziej w myśl tej "chujowej" taktyki. Gump analizuje wszystkich po kolei, wkurza się na Smashera i jego "gierki". Jego w mafijnym rankingu ustawiłbym na ten moment najbliżej miasta.
Tasiemiec - generalnie często ma podobne wnioski do mnie, o co się wkurzałem wcześniej, że mnie kopiuje. Kręci się wokół tego samego grona niewinnych.
Dla mnie Centaur-Lau mafia. Jeśli któryś z nich niewinny to imo Kichot winny (prędzej przy niewinności Laua niż Centaura). Jeśli on też niewinny to Ty winny. Albo jeśli Centaur-Lau niewinni, to Ty i Kichot winni. Ale to już wtedy po grze raczej.
De facto to jest grono winnych takie samo jak moje, tylko ja mówię o Gumpie, a on o Sowie. Myślę sobie, że jeśli tylko poprawnie uniewinniłem miastową 4, to jego strategia będąc w mafii byłaby samobójcza, bo wciąż proponuje zwycięską kolejkę (zakładając, że sam padnie). Wrzucanie Sowy na świecznik oczywiście średnio mi pasuje, ale to trochę jakby maławo?... o miastowości jego gra nie przesądza, może być mafią, która nie jest wystarczająco silna, żeby przepchać więcej graczy na świecznik. Obydwa testamenty wskazują go jako mafię. Ciężko mi oceniać jego metę. Przed linczem bronił felietonistkę, ale i ja tak robiłem. Z jednej strony widzę podobne mechanizmy myślowe do tych, które sam miewam, z drugiej przypominam sobie o wstępie, w którym napisałem, że grałem przede wszystkim na przeżycie. W końcu, jego skrajna emocjonalność tuż przed linczem sugerowałyby raczej miejskość i poczucie bezradności. Dodatkowo plus, że zaczął mnie dużo mocniej podejrzewać w momencie, gdy ja się na niego uwziąłem. To takie naturalne się wydaje... Ogólnie ciężary.. Trzeba by go ocenić w kontekście mafia Tasiemiec-Kichot.
Don Kichot - no najbardziej uwinnia go to, że stracił zainteresowanie grą, jak był top of the top do bycia zlinczowanym. Naprawdę wyglądało to jak pogodzenie się z wyrokiem i skończenie gry, żeby nie dawać już więcej informacji. Z chłopem nie idzie się porozumieć - odpowiada zdawkowo, mało treściwie lub absurdalnie. Zawsze jednak spłukuje się z postów. Tak jakby otwarcie mówił, że ma nas w dupie. Nie wiem, czy mafia grałaby aż tak arogancko? Choć z drugiej strony, jakby nie miał siły/ochoty do gry, to jako miastowy pewnie nie pisałby wcale lub prawie wcale, a będąc w mafii przyzwoitość nakazuje nie psuć gry zespołowi. Z tego wynikałoby, że raczej on jest tym czerwonym. Pewne jest, że jeśli jest w mafii, to nie ma szpiega.
Lau - sposób gry właściwie podobny do Kichota. Też jest cyniczny i bezkompromisowy. Pachnie mi to takim typowo mafijnym przedobrzeniem. Tzn ubzdurał sobie, że jego meta to wkurwianie ludzi, więc teraz każdy jego post jest wkurwiający. Mafiozi często wpadają w taką dychotomię. Chyba nazywacie to byciem karykaturą samego siebie. Wydaje mi się, że to może być ten przypadek. Na niekorzyść działa tu też niewielkie atakowanie mnie. Tak jak pisałem na wstępie, najbardziej niewinni raczej powinni mnie jebać za to co robię. Lau w ogóle jakby prawie o mnie zapomniał w momencie, gdy nie ma mnie w temacie. Takie jakby pełne skupienie na tu i teraz - mafijne. A samo wysypywanie się z limitu postów w pełni świadome to może być gra na emocjach - raz w ten sposób zlikwidowaliśmy Koreańca i się nie udało, to nie ma co powtarzać schematu. Tak pisząc to widzę, że powypisywałem na niego rzeczy jakby same pod mafię. Czyli spójną i prawdopodobną mafią jest. Skupię się teraz, czy jest opcja, że jest w mieście. Zfocusował się mocno na Kichocie, który bardzo możliwe, że jest w mafii. Tylko znowu brakuje tu poszukiwania, kto jest tym drugim...
mafiacorner.boards.net/post/69701/thread dużo poanalizował i nic z tego nie wynikło. W następnych postach zaczął gadać na inny temat. Wydaje się, jakby nie był zaangażowany tak totalnie full na wyszukiwanie mafii. Z drugiej strony wypostowuje się pod korek, robi dość długie analizy z linkami. Innymi słowy dużo zaangażowania i mało poszukiwania. To jest mega mafijne.
Pomyślmy, jakie mafie mają sens w kontekście, że Felietonistka nie dostała szpiega. Zakładamy przy tym, że zwykle szpieg trafia do najlepszego z graczy. Myślę, że mafia w ogóle nie kalkulowała, kto ma go dostać tylko założyli kto jest najlepszy i dociągnie najdłużej. W tym kontekście Kichot na pewno nie dostał szpiega. Myślę, że z dwójki Gump - Feli to jednak Gump dostałby szpiega. Jeśli chodzi o Lau - Feli to wydaje mi się, że tak mniej więcej po równo, obaj mają tendencje do wkurwiania ludzi i przez to ryzyko padnięcia w linczu rośnie. Chyba jednak Lau byłby lepszym wyborem w tej sytuacji, ale pewności nie mam. Jeśli udałoby nam się dojść do wniosku, że jednak Lau byłby gorszym szpiegiem niż Feli, to właściwie mafia Lau - Kichot byłaby do wykreślenia, a moim zdaniem w chwili obecnej ma największe prawdopodobieństwo... Analizując jeszcze tasiemca, niestety inni muszą ocenić, kto ma większe szanse na bycie szpiegiem - on czy Feli. Wydaje mi się, że jednak chyba Egze tu by miał większe szanse na zostanie szpiegiem.. Ale znowu pewności nie ma. To by jednak wskazywało na mniejsze szanse mafii tasiemiec-kichot.
Sprawa wczorajszego linczu. Skoro były aż 4 osoby, z których każda mogłaby paść w linczu, to wydaje się oczywistym, że mafia będzie próbować przekabacić ludzi na głosowanie nad niewinnym. Z czwórki Kichot, Tasiemiec, Cenarius, Felietonistka myślę, że najbardziej prawdopodobny scenariusz zakłada, że były tu dwie mafie. Możliwe jest, że trzy, natomiast że tylko Felietonistka to moim zdaniem science fiction. Jeśli by tak było, to raczej Felietonistka nie miałaby aż tak dużego problemu, żeby przekabacić ludzi na inny cel. Chyba że uznała, że nie ma już o co walczyć, bo komitywa core miasta jest zbyt silna. Wówczas pewnie zaczęłaby siać zamęt myśląc już o kolejnym linczu. Problem dla mafii pojawiłby się, gdyby były aż 3 mafie w tej czwórce (czyli Kichot, Tasiemiec, Felietonistka). Wówczas tylko ja byłbym ewentualnym odwodzicielem, ale mafia musiałaby naprawdę mocno va banque zagrać, a i to byłoby raczej tylko odroczenie tego, co by i tak nastąpić musiało. Teoretycznie więc taki scenariusz jest możliwy - bo nie widać było jakichś mocnych zagrań i przewracania stołu. W ostatnich minutach Felietonistka zmieniła na Kichota moim zdaniem ewidentnie wierząc, że to jest jej szansa. Liczyła na remis lub że Kichot padnie w linczu. Nie oznacza to, że Kichot jest niewinny. Może uznali, że Kichot jako mafia jest "mniej warty" od Felietonistki.
Ogólnie Felietonistka wydawała się mało zmotywowana do gry. Zastanawiam się, z czego to mogło wynikać. Jest opcja, że do mafii nie dostała fajnego składu. Kichot z Lau by tu pasowali - kumple, więc Lau dostaje szpiega (a może Felie też chciała i się pokłócili o to?), Kichot z Tasiemcem też może pasować (ale to inni muszą ocenić). Wydaje mi się, że Gump w tym kontekście działałby bardziej motywująco. Tylko że tu nie byłoby kłótni o szpiega... W tym kontekście również Gump+Lau+Felie wydaje się mało prawdopodobne, bo to by była już ciekawa "paka", która myślę, że grałaby odważniej i ciekawiej. Core miasta raczej nie powstałby tak szybko i tak szeroko.
Podsumowując, ciężary, ale wydaje mi się, że najlogiczniej jest zacząć od Don Kichota. On pasuje do największej liczby kombinacji. Mając tylko jednego mafiozę można nadszarpnąć ich morale i prędzej dobrać się do ostatniego. Będzie też więcej prób, więc i nasze morale wzrosną. O ile oczywiście trafimy..