Rozgrywka

To co mi się nie podoba, to że bobek próbuje jak najwięcej trupów wciągnąć przed siebie/pociągnąć za sobą i wcale nie sprawia przy tym wrażenia osoby kierującej się własnymi podejrzeniami. Gdzie wiatr zawieje; wczoraj byli chętni na Mellera to Meller, dziś pojawiają się chętni na Orbisona to jednak Orbison.

Ergo - przestał już szukać mafii, nie ma żadnych własnych podejrzeń, a zależy mu tylko na tym, by jak najdłużej przeżyć.

i wytłumacz mi jeszcze jedną rzecz

jesteś przekonany, że jestem winny. Jakie idąc tym tokiem rozumowania winny zlinczowany mafiozo ma możliwości pociągnięcia kogoś za sobą? Jak padnę czerwony to zaczniecie brać pod uwagę moje podejrzenia, czy moje uniewinnienia?

o chłopaku

wjebałes się w wielkie kupsko teraz

masz pół godziny na przeprosiny Goj Robinson

Zgodnie z prośbą.

Przy założeniu, że nie jestem tym całym OC, jak niektórzy starają się czasami sugerować między wierszami (np. Roy, Słowacki), kogo miasto jest w stanie zazielenić najbardziej na teraz? Po tych dwóch ostatnich dniach chaos, który powstał, jest dla mnie przytłaczający. Postaram się jednak choć trochę go uporządkować. Nawet sam dla siebie, ale może cokolwiek Wam pomogę.

W mojej opinii ten zielony duet to Gęgul i Tate. I to oni muszą pociągnąć grę do przodu w przypadku, kiedy Viktor Tsoi nie żyje. Kogoś zazielenić trzeba, inaczej gra będzie po prostu przegrana, a z całą pewnością w gronie nniewinnych nie potrafię postawić nikogo z czwórki: Roy, Frasera, Mellera oraz Addamsowa. KOLEJNOŚĆ nie jest tu bez przyczyny. Taką mam po prostu intuicję. Poza tym pierwsza trójka pojawiała się w typach już znacznie wcześniej, była pomocna nie więcej ode mnie (a to sztuka), a nadal żyje.

Ostatnia moja podejrzana, czyli Addamsowa, jest liście niepewnych z prostego względu. Praktycznie wszystkie jej podpowiedzi były w skutkach dla miasta opłakane. Czy możliwe, że Wednesday po prostu zawodzi intuicja? Jak najbardziej. Viktora też to zawiodło ostatniego dnia. Majima również poleciał z tego samego powodu. Dlatego trzeba mieć to na jedynie uwadze w kolejnych rundach, ale nie robić z tego teraz priorytetu.

Mnie w ostatecznym rozrachunki i tak nikt nie bierze na poważnie, co ma absolutną rację bytu, gdyż mało się udzielałem i tempo gry mnie przytłoczyło. Ma to jednak swoje plusy dla miasta. Właściwie jeden, który może okazać się kluczowy. Olanie mnie podczas linczów powoduje, że jest jedna osoba do odstrzału dla mafii więcej, więc i jedna szansa więcej na to, że uda się trafić nam mafioza numer cztery. Może nawet dwie, jak się okaże, że ksiądz dokonał cudu.

Co do naszego wieszcza Juliusza Słowackiego to jedynym typem, jaki mam, to fakt, że zaczął grać bardziej na poważnie dopiero wtedy, gdy Majima zaczął zwracać uwagę, że tego nie czyni, co stawia go w gronie ludzi podejrzanych o złe czyny. Co do bobka to się nie wypowiem, bo nie mam zielonego pojęcia. Jego gra jest dla mnie tajemnicą, więc komentowanie jego poczynań wprowadziłoby tylko jeszcze więcej chaosu. Jakbyśmy i tak nie byli już troszkę w dupie.

Wszystkie moje założenia nie mają sensu, jeśli dwójka, którą wymieniłem na początku jest w mafii. Nie mam jednak w kieszeni nic lepszego na ten moment.

Widzę, że sporo osób oddaje się pod przywództwo Gęgula.

Uważam jednak, że wszystkie jego wskazania powinny być opatrzone moją kontrasygnatą.

Nie jestem przekonany, że jesteś winny.

Cap czy mafioza?

Moim zdaniem: i jedno, i drugie.