PODSUMOWANIE EDYCJI XXVII i XXVIII
WYJAŚNIENIA DO OSTATNIEGO PODSUMOWANIA + FAQ
Na resztę istotnych kwestii, które się tu nie znajdą, odpisałem (albo były wyjaśniane na discordzie). Natomiast 2 kwestie uważam za istotne, bo widzę, że poprzez problematyczną terminologię mylą się co poniektórym
Ten post lowridera świetnie oddaje myśl przewodnią tej polemiki, więc to nim się głównie posłużę w tej dyskusji:
MAFIA JAKO GRA
Rtm prawem jest
zasada hierarchiczności (tzn. ja ją tak nazwałem, ale że wcześniej zdaje się że nikt takich poszukiwań nie tworzył, to można uznać ją za oficjalną
).
Mega fajnie widać jakie rodzaje hierarchii „tworzą się” na mieście nawet w kontekście granych setupów czy zwyczajnie środowiska grania: u nas hierarchia zazwyczaj tworzy się typowo liderska (1 lider, kilku ogarów pod i „plankton” – też nieraz ciut zróżnicowany) bądź ew. wielo-liderska (2-3 podobne mocą autorytety i dalej jak widać), ale generalnie większość edycji na świecie odbywa się na zasadzie braku wyraźnego lidera (przy wyrównanych autorytetach graczy/braku czasu i możliwości na wytworzenie się większego rozwarstwienia w tym aspekcie – głównie mafia za granicą czy epic chociażby). I tu ciekawostka. Wiemy, że są 3 możliwości:
a) 1 lider
b) Kilku liderów
c) Brak liderów
Bardzo budująca informacja w kontekście rozgrywki, bo oznacza, że owszem, tożsamości i bazowy autorytet sprzed edycyjny ma znaczenie, ale koniec końców gra w trakcie jest już znacznie ważniejsza (chociaż wiadomo - łatwiej się gra w mafię, jak jesteś dobry, niż jak nie jesteś, odkrywcze xDDD). Każde zagranie może okazać się ważne i przeważyć, bo każde wpływa na "bieżący autorytet" wszystko ma znaczenie, nawet glony.
Tak,
ale.
Tak, bo nasze miasta faktycznie mają tendencję do pewnego hierarchizowania się i tak, faktycznie trzeba zwracać uwagę na coś takiego jak "bieżący autorytet", a patrząc na grę z boku jest to ciekawe pole przy analizach danego gracza.
Zgadzam się jednak z ostatnim postem Antury (do którego prawdopodobnie odniosę się osobno, chyba że siłą rzeczy większość przemyśleń i tak wsadzę do tego posta i nie będzie miało to sensu) i na kwestie te musisz wziąć poprawkę.
Czego nie wziąłeś pod uwagę:
jesteśmy bandą ludzi w wieku (najczęściej) 25-35, zazwyczaj xD jesteśmy inteligentni. Gramy od kilku czy w skrajnych przypadkach kilkunastu lat w mafię i chyba dobrze nam to wychodzi. To są idealne warunki do tego, żeby:
- pompować sobie balonik własnej zajebistości
- zabijać grę robiąc samograja
Pierwsze lekko żartobliwie (tzn. sam przez tyle edycji nie spotkałem się z tym, żeby kwestia ta była problemem), ale fakty są takie, że robimy/robiliśmy sobie tutaj wyścig na długość e-kutasów kto będzie lepiej łapał mafiozów. Jesteśmy egocentrykami i w sumie nie byłoby w tym nic złego, bo innym krzywda się nie w związku z tym nie dzieje, tworzy to
warunki do zabijania gry przez tworzenie dyktatury autorytetu, o czym wspominał Antura. Ja w zasadzie przez to te 3 lata temu przestałem się zapisywać do edycji, bo taka formuła (skażona tożsamościami xD) zwyczajnie przestała mi odpowiadać.
Rozwinę to jeszcze w odpowiedzi na post Antury, bo chyba jednak go napiszę.
Tak jak ludzie naturalnie mają skłonności do oddawania części władzy w ręce autorytetów (xD), tak tutaj są gracze (i nie mówię, że te osoby grają źle - zupełnie nie o to chodzi), które są ok z puszczeniem kierownicy i przejechaniu na np. testamencie osoby X przez trzy dni, a w tym czasie nic właściwie się nie wydarzy. Na cmentarzu pisałem, że gra skończyła się z linczem na mnie i w zasadzie była to prawda. Wiedzieliśmy, że zabijemy erica. Eric dał testament. Nagle okazało się, że mamy ustawione 3-4 lincze do przodu i nie było trzeba nic robić, w temacie latał tumbleweed.gif i tak się toczyło aż do meczówki.
Ja od dłuższego czasu (no super spostrzeżenie jak z 4 lata nie grałeś, pało) boję się, że gdzieś w swoich rozkminach albo przeszarżuję i nie zobaczę czegoś oczywistego/popełnię głupi błąd przy założeniach, albo tak swoją osobą zdominuję temat z rozgrywką, że nie będę w stanie spojrzeć z boku na to, co aktualnie się dzieje. Dlatego np. postuję falami, żeby w międzyczasie gra mogła potoczyć się też bez mojego wpływu, czy przy każdej możliwej okazji unikam tworzenia kolejek do linczu (które na pewnym etapie gry i tak na 95% muszą wystąpić).
Nie widziałem jeszcze edycji, która by tę zasadę łamała (tzn., nie widziałem gry, w której miasto grało bardzo źle a pokonało lepszą mafię, czy odwrotnie – gier z wieloma rolami w stylu np. epicmafii czy jakichś Town of Salem czy jakoś tak nie wliczam, bo bardzo trudno złapać tam w ogóle grę stricte i albo upraszcza się to do właściwego wykorzystania roli = dobrego grania, albo uznajemy, że to po prostu rng – nie da się imo nawet dobrze ocenić gry miasta/mafii wtedy, a przynajmniej to piekielnie trudne).
To jest ciekawe, szerzej niżej,
ale: z perspektywy teorii rozgrywki "dobra/zła gra miasta/mafii" leżą na innej osi niż "mały/duży autorytet miasta/mafii".
Tak jak rozmawialiśmy wczoraj - możliwe, że wspomnienia wypaczają faktyczny obraz tamtej rozgrywki, ale z tego co sobie przypominam - w edycji V mieliśmy sytuację, w której miasto było bardzo mocne autorytetem i fatalne w typach, bo zaczęliśmy się pożerać między sobą. W tym czasie licz i stork jako mafiozi zrobili swój własny konflikt będący tłem wydarzeń wśród najmocniejszych autorytetów. Miasto miało większy autorytet, mafia korzystając z okazji zagrała lepsze zawody i zasłużenie wygrała.
W tej edycji np. zaraz po śmierci napisałem szrekowi, że mają na oko jakieś 80% szans na zwycięstwo nie znając jeszcze składu mafii – ale dało się nieźle wyczuć po całościowej grze, w którą stronę to zmierza, nie byłem jeszcze w stanie określić ile sam jestem w stanie wyciągnąć jeszcze wartości dla miasta. Mając mało czasu, pozwoliło mi to zawęzić obszar rozważań do tych, w których mafia jest w mocnej pozycji. Stąd np. odstawka duetu japapej – Winston, częściowe zlekceważenie Bielańskiego czy szukanie duetu w stylu bajka + Grande: nie pasowały tamte opcje względem tego jak mi z teorii wychodził wpływ w mieście, który mafia odcisnęła (zwłaszcza, że zakładałem raczej mniejszą głupotę miasta pod względem linczów). Bielański np. kompletnie nie pasował ani do Bajki, ani do Grande. Jak widać dobrze kminiłem, zabrakło tylko znalezienia „właściwego” twista – był to jednak Kulesza, co zmieniało dość mocno układ sił. No i wyjaśnia to obecność Bielańskiego – skoro był Kulesza, to Stefan pasował już normalnie z powiązań i wszystko w równaniu się „zgadzało”. Zresztą identyczna sytuacja byłaby np. przy duecie boy hotelowy – Bielański. Niestety obie postacie raczej czasowo odpuściłem, przez co koniec końców edycji uratować się nie udało, ale przynajmniej teoria działa
To jest jeden z tych elementów, które muszę przemyśleć/sprawdzić w praktyce.
Sprawdzić się sprawdziło, ale teoria piątek też była zaskakująco bliska powodzenia.
Pomysł z ograniczaniem gałęzi potencjalnych wydarzeń przez pryzmat ogólnej szacowanej pozycji mafii w rozgrywce bardzo mi się podoba, nawet niezależnie od tego, że jak słusznie zostałeś wyjaśniony przez kolegów Tomusia i Anturę, w tym przypadku doprowadziło to do tego, że ustawiłeś nam grę.
ALE: podobnie jak w przypadku tożsamości i w tym przypadku wszystko sprowadza się do poczynienia prawidłowych założeń i czy z nimi trafisz, a po sprawdzając to po edycji post factum i tak to będzie kwestia praktycznie semantyczna.
Przykład: umierając założyłeś, że mafia jest w mocnej pozycji. Niesprawiedliwie upraszając: zapewne na podstawie tego, że przez trzy lincze padali niewinni, ty na ten moment widziałeś mafię we mnie i w Lipszycu i widziałeś, że udaje nam się coś takiego przepychać - czyli mamy "sumę autorytetów".
Tylko, przynajmniej wg mnie, nie do końca odpowiada to faktycznej dynamice rozgrywki w tamtym czasie, skoro:
1) Lipszyc wg mnie i tak od dwóch dni jechał na pożyczonym czasie,
2) Stefan wpadał i głosował, ale w temacie praktycznie go nie było i wszyscy wiedzieli, że prędzej czy później będzie trzeba go odpalić, bo jak zrobi się gorąco, to będzie już na to za późno,
3) Ja, który starałem się w jakiś sposób plantować w mieście różne korzystne dla mafii pomysły, już byłem w tym momencie zlinczowany
Skoro mafii tak długo udało się skutecznie znajdywać inne cele do linczu niż Lipszyc - absolutnie uzasadnione było czynienie założeń, że analiza głosowań pomoże znaleźć mafię. I co? I kurwa chuja, bo dzięki chłodnej głowie Tomusia i puszczeniu kierownicy przez miasto te lincze nie dość, że przeszły w dużej mierze rękami miasta, to jeszcze oczyściły kuleszę.
Odpowiem fragmentami (każdy przedzielony moim cytatem jakby ktoś rozważał co odnosi się do czego):
1. Słusznie spostrzegłeś, że ekipa, którą gramy w mafię to ludzie o dość sporym ego (co dla mafii jako gry akurat jest dobre, bo polaryzuje temat i sprawia, że gierki i content są ciekawsze, nie ma nic gorszego jak mafia bez żadnych tarć, „wojen światów” etc. – kluczowe jest trzymać to ego pod kontrolą, no ale to inna kwestia xD). Sprawia to, że jest większe rozwarstwienie pomiędzy poszczególnymi graczami i tworzy taką bardziej schodkową hierarchię, ale na innych forach pod kątem rozgrywki jest dokładnie tak samo – teoria dalej działa. Nie zawsze jest to tak samo widoczne, bo częściej udaje się hostnąć gierki bardziej wyrównane poziomem (co wszyscy powtarzamy, u nas rzadkość takich partii wynika na razie z wąskiego grona zawodników - będzie nas więcej, łatwiej będzie nam porobić jakieś tiery graczy i wyrównać poziom w poszczególnych edycjach), ale tam też nie widziałem gierki łamiącej schemat. Czasem trudniej ewentualnie rzetelnie ocenić partię, jeśli w grze jest dużo ról – bo te mają spore znaczenie. Odpowiedzialność za wynik mocniej przenosi się na rolę i gra tego konkretnego miastowego staje się dużo istotniejsza niż gracza bez roli – ale to głównie tyle.
Dlatego zresztą jest wysoka popularność mafii z rolami, nie tylko większa przystępność dla niedzielnego gracza, ale w grach krótkich i mało wymagających, które opierają się na rolach – każdy może być bohaterem, bo rozkminianie sprowadza się głównie do tych najprostszych instynktów i intuicji xD
I co do konkluzji z tego wynikającej – gracze mający aspiracje do liderowania jak i oddający tę kierownicę zawsze będą się pojawiać, bo mafia jeśli chodzi o zachowania ludzi to odzwierciedlenie mniej więcej społeczeństwa i jego konstruktów. A ludzie mają różny poziom ego, skłonności liderskich, kompetencji itp. – więc w mieście zawsze będą gracze z mniejszym i większym posłuchem. Niektóre rzeczy można wymusić mechanikami (testament/jego brak, częstotliwość mordów, rolni mający większy wpływ na edycję niż zwykły miastowy z racji przydziału w losowaniu, zasady komunikacji etc.) co może mieć jakiś wpływ na kształtowanie się tematu, ale w ograniczonym stopniu.
Kluczowe w tym wszystkim są proporcje i ostatnia edycja fajnie pokazała, że jak jest rozpierdol pod kątem wpływu na rozgrywkę i ewentualnego sterowania, to dyskusje robią się pikantne, a gierka wchodzi na wyższy poziom. Mnie się podoba, a niektórym graczom chcącym grać bardziej na luzie może przeszkadzać. Dlatego będziemy szli w kierunku podziału gier na bardziej hardcorowe i noob-friendly. Czy potrzebne by były jakieś odgórne nakazy kto gdzie mógłby grać? Wierzę, że nie będą potrzebne i samo się wszystko ładnie poukłada. A jak nie, będziemy myśleć
2. Znakomicie że to zauważyłeś, bo to była kwestia wymagająca z mojej strony doprecyzowania. W istocie dobrze pamiętasz, jak to wyglądało w edycji V na tamtym forum – dużo dobrych graczy w mieście, najaktywniejsi mafiozi raczej nie przejmowali tematu, tylko trzymali się w drugim szeregu. Z tym autorytetem w temacie to w sumie nie do końca tak, bo mafiozi wyrobili sobie ładny w rozgrywce (zwłaszcza dwójka Dream - 29 Luty), a każdy padający miastowy miał raczej niski posłuch w mieście – ale no szczegół, bo to miasto prowadziło grę, a mafia tylko (i aż) mądrze przesterowywała miasto i zeżarliśmy tam wszyscy własny ogon wywalając siebie nawzajem. W sumie w ostatniej gierce miasto znalazło się w podobnej sytuacji, a nawet miało ten posłuch dodatkowo większy – a i tak w kontekście zwycięstwa nic to nie dało. To pytanie wynika z nieporozumienia tego, czym w tej teorii jest autorytet, o którym pisałem w poprzednim podsumowaniu. Wytłumaczę to może jeszcze raz.
Autorytet w kontekście w którym używasz go w 2 akapicie = posłuch
Autorytet w kontekście w którym używałem go w podsumowaniu rozgrywki i wykorzystując do zasady hierarchii = siła gry
Siła gry =/= posłuch
Pisałem ostatnio, że niepotrzebnie używałem tego słowa, bo będzie się kojarzyć z posłuchem właśnie, a to nie o to chodzi! Lepszym określeniem byłaby stricte siła gry. Miasto w tamtej gierce wyrabiało sobie posłuch, a mafia raczej kryła się w 2 szeregu (nie tylko w tej partii z przegranych przez miasto tak było – chociażby ostatnia XXVIII czy XXIV z np. Pikachu i Konsultantem Play) – natomiast siła gry była po stronie mafii, to ona jako całość grała lepiej, a miasto gorzej (i to znacznie). I to ten aspekt decyduje, czyli gra jako całość, a nie tylko kto głośniej krzyczy.
Zasada hierarchiczności odnosi się de facto do jednego stwierdzenia – mafia jest sprawiedliwa. W mafii nie ma przypadku (chociaż gra jest przecież w teorii jest jak futbol – grą bardzo losową! A jednak w rozgrywce jako całości tego kompletnie nie widać). Gra składająca się ze (nie)skończonych elementów zarówno losowych jak i nielosowych zawsze na koniec daje nielosowy (sprawiedliwy) wynik. Tyle. W następnym podpunkcie trochę jeszcze rozwinę to zagadnienie i co wynika z tej teorii. Wracając - autorytet jako posłuch jest istotnym elementem w grze mafia, ale nie jedynym decydującym o sile gry miastowego/mafiozy. Na autorytet SIŁA GRY składają się jeszcze: naturalność i niewinność, celność + ogólny ogar, porządkowanie gry (tzn. pchanie miasta na właściwe tory pod katem teorii grania a nie typów stricte), no i tworzenie contentu. W mafii poza wyglądaniem jak miastowy – współpraca z współmafiozami, taktyka drużyny, łowienie rolnych/przewidywanie zdarzeń na przyszłość – też posłuch jest tylko elementem (btw, zasada o której piszę, jeśli dobrze zrozumiana, jest w stanie być bardzo użytecznym narzędziem w rękach mafiozy
) Jak różna była różnica w sile gry między np. Konsultantem Play czy Pikachu a Andrew Tate – każdy pamięta. To, kto głośniej krzyczy jest w tej grze ważne, ale nie decydujące, a na swoją grę pracujemy cały czas. Warto pamiętać
3. Znaczy do takiego liczenia w praktyce zastosowanie tej teorii trochę się sprowadza (co wyjaśnia akapit na górze), więc pokażę na „liczbach” jak to wygląda w praktyce – i jakie dodatkowe rzeczy z tego wynikają
To tak: mafia była w mocnej pozycji, w końcu wygrała zasłużenie (ale to wiemy po fakcie, a ja wcześniej tylko podejrzewałem). Co do 1), 2) i 3) – tak, z grubsza racja, ale z tego właśnie można wyciągnąć inne wnioski! To znaczy – Lipszyc raczej prześlizgiwanie (ale świetnie zrobione i skuteczne, więc siła gry nie będzie jakaś niska), Bielański faktycznie glon bez większej wartości (o czym świadczyło to, jak łatwo sobie poleciał z „rozpędu”, nikogo w sumie nie obchodził nawet w kontekście mojego testamentu), a Ty, chociaż grając dobrze i swoje robiąc (też Twoja gra była dla mafii wartością dodaną, wszystko ma znaczenie, nie tylko sama przeżywalność), byłeś na celowniku jednak, a to już 3/4 mafii.
Tylko teraz tak: a) nie doceniasz występu Kuleszy, który był świetny i wartością gry robił za dwóch, co mocno podbijało wartość siły gry mafii w ogóle – IMO bajka + Grande a kulesza i Bielański to właśnie podobne siłowo osobowe składy
b) skoro w mafii był ktoś z duetu Kulesza-boy, to rozkład głosów był dla mafii jeszcze bardziej „korzystny” -> miasto było gorsze niż zakładałem/ktokolwiek z miasta zakładał -> wracamy do punktu pierwszego i duetu Kulesza – boy i szukamy który.
Dopóki nie znasz kolorów, to możesz tylko przewidywać. Dało się wykluczyć jepepeja i Winstona – naturalna gra + kompletnie nie pasowali z teorii – a głównie dlatego, że miasto chciało ich odpalić, co przeczy założeniu, że mafia idzie na zwycięstwo, daje sprzeczność.
Wiedziałem z teorii, że w mafii będzie twist lub 2 twisty (oczywiście jest parę teorii pomocniczych, które pomagają w precyzji liczenia, ale nie będę ich tutaj omawiał) – licząc sobie w głowie rozkład sił w temacie wyszło mi, że 2, bo wyglądało to tak (ocena narażona na błędy, bo nie miałem pewnego info, kto jest w mafii/kto w mieście):
Lipszyc + szrek winni, miasto słabe, mamy możliwości wiele, ale:
a) Japapej/Winston nie. Miasto w nich celowało, a w założeniu wiemy, że szukamy w uniewinnionych. Zostaje 5 nicków
b) Bajka/Grande + Boy/kulesza dawało mi za mocną siłę gry mafii, zbyt słabe miasto w linczach oraz wiele innych argumentów przeciw – totalne sci-fi, w takiej grze nawet nie ma co rozważać, teoria nie wyklucza tak całkiem, ale szansa naprawdę marginalna
c) Bajka/Grande + Bielański z kolei zbyt słaba mafia, rozważyć można prędzej, ale też kompletnie nie pasowało + powiązania – też prawdą się to okazało
d) Bajka + Grande – na to postawiłem ostatecznie – wszystko się zgadza, w testamencie opisałem (akurat zgadzało się z moim tokiem myślenia, bo w tej grze można logiczną analizę przeprowadzić zawsze na każdego, ale skład mafii był inny – jeszcze inna opcja „zgadzała się” i już to wiemy)
e) Bielański + Boy/kulesza – czyli wariant siłowo podobny do Bajka + Grande, tyle że to mafia Bielański + Super Partia/Sci-fi (odpowiednio Boy/Kulesza)
No i wychodzi, że a, b i c odpadają, zostaje tak naprawdę d i e, czyli albo tamci, albo opcja sci-fi (kapitalna partia ale u gracza, który miałby potencjał vs świetna partia u gracza, który od jakichś 10 lat w mafii czegoś takiego nie miał – sci-fi).
Wszystko się zgadza, po prostu w tej edycji w mafii zamiast 2 mocnych zaskoczeń, był glon i super zaskoczenie – na to samo wychodzi, aczkolwiek mało przewidywalnie. Sci-fi w mafii nie rozważam jak nie mam na to czasu, standardowe założenie. No nie starczyło czasu przeanalizować, bardziej winą miasta było doprowadzenie do takiej sytuacji (złe lincze oraz mało presji/materiału) niż brak dobrego wyboru w momencie jej zaistnienia.
I teraz tak: piszę też o tym, bo co bystrzejsi zauważyli pewnie –
przecież mogłem niby napisać, że w razie niewinności tego duetu i winy tylko jednego z nich/Bielańskiego w ewentualnej meczówce (do której doszło),
należy olać konsekwentnie japapej/Winston i ładować w winnego z pary Boy/Kulesza, bo to będzie bankowo któryś z nich.Oczywiście tego nie zrobiłem. Dlaczego?
Bo to by się sprowadzało do napisania w gruncie rzeczy na poziomie logicznym takiego zdania (oczywiście byłoby napisane inaczej – ale do tego by się sprowadzało):
„Chłopaki, z nadrzędnej teorii w mafii wyszło mi, że w mafii jest na pewno twist. Wychodzi, że Bajka i Grande albo Bielański + Sci-fi. Jakbym się mylił i żaden z nich, a na czerwono zaświeci się Bielański, to wychodzi Bielański + Sci-fi, więc w ostatnim linczu ładujcie w duet Boy/Kulesza. Nie mam argumentów na ostatnią dwójkę, ale tak mi wyszło z Wielkiej Teorii Robienia Miasto w Chuja, której teraz nie wyjaśnię, bo za długo by pisać. Nara i powodzenia” xD
No w życiu czegoś takiego nie odpierdolę, bo to by było turbo niepoważne. Stawianie tez na bazie rzeczy, które tylko ja rozumiem, nikomu nie przedstawiam, macie zabić
bo ja tak piszę. Bo mi się zdaję, nie wyjaśnię, najwyżej jak się mylę to chuj, dawać następną. A jeślibym się mylił, bo np. akurat wyjątkowo źle bym ocenił poziom gry graczy i rozkład sił miasto/mafia i jednak któryś z duetu japapej/Winston byłby w mafii? To mój wyskok przejebałby miastu wygraną grę i chociażby z czystej przyzwoitości zakładania możliwości pomylenia się nie mogłem – na tę ewentualność właśnie. Nie mam konkretnych argumentów za jakimś rozwiązaniem i sprowadzałoby się to tylko do rzucenia w eter przeczuciem (bo teoria bez przedstawienia = brak teorii, więc no tak jakbym jebnął swoim przeczuciem bez uzasadnienia) – gram tak, jak z gry mi wynika a takimi teoriami się tylko wspieram. No, teraz jest ona znana, to może kiedyś się zdarzyć, że coś na jej bazie skrótowo wyjaśnię, ale to będzie już inna sytuacja i z konkretną podbudówką w postaci argumentacji
tl;dr wszystko się zgadza na tych przykładach edycji, tylko trzeba wiedzieć, jak przeliczać
Ważna informacja, którą tutaj dodam, bo nie wyjaśniałem tego ostatnio, a
pomoże lepiej zrozumieć zagadnienie i tę zasadę: mafię można sobie przyrównać do szachów, sytuację w edycji do sytuacji na desce – wtedy ocena siły gry obu stron (mafii/miasta, a także poszczególnych zawodników) będzie próbą imitowania silnika gry. Bawimy się we wcielenie się w
silnik szachowy mafijny. Sytuacja
na desce w edycji jest dynamiczna, więc i wskazanie silnika nieustannie się zmienia (i potrafi zmienić dość drastycznie, zarówno w szachach jak i mafii
. Analiza rozgrywki przez hipotetycznego doskonałego miastowego byłoby niczym innym, jak wybitnie dokładnym wskazaniem „silnika” gry – niczym więcej. I tak jak w szachach silnik de facto zlicza materiał, to
w mafii też jakby jest zliczany materiał growy. Znaczenie ma też setup początkowy gry – jeśli jest pro-mafia i pro-miasto, to daje to którejś ze stron początkową przewagę (którą gra lubi szybko „niwelować”, ale to już inna kwestia).
Dlatego też ze wskazania tego „silnika mafijnego” można określić nie tylko kto wygra,
ale też w jakim stosunku. Duża przewaga miasta nad mafią – szybkie wygrane, „daleko” od meczówki (VI, na małpimgraniu, IX, XIV etc.), gierki z finałowym linczem lub linczami to wyrównana partia (chyba, że to mafiozo wybiera z pozycji pewniaka – to jego pozycja była wtedy super mocna i różnica się robi większa – no ale to szczegół, o ile te obserwacje są zgodne ze stanem faktycznym), a jak przewaga mafii nad miastem duża (zazwyczaj wynikało to ze słabości miasta, ale nie tylko), to mafia wygrywa więcej niż jednym zawodnikiem: ostatnia, V, X czy II gdzie dojechało aż 4/6 składu (tragiczne, wakacyjne miasto xd). To jeden z elementów, który upewnia mnie co do słuszności teorii – za dużo i za dokładnie wszystko się zgadza analizując sobie edycja po edycji. Wniosek: mafia jest sprawiedliwa, wynik końcowy to odzwierciedlenie tego, co wypluje silnik growy po ocenie sytuacji (nie mam pojęcia, czemu to tak działa – mam tylko przypuszczenia). W mafii mamy losowość jak w piłce w wielu elementach, ale w piłce mecz idący na 3:0 może się skończyć tylko 1:0 czy i 7:1, a czasem i 0:1. W mafii jak idzie na 3:0 – będzie 3:0. Idzie na 2:1, to będzie 2:1 itp. analogia.
Świetne narzędzie do oceny co się dzieje w samej końcówce edycji, jak wyciszymy emocje i spojrzymy na nią z boku.
Odnosząc się do edycji 27 i 28 w kontekście tej teorii – świetni było widać właśnie w XXVII, jak idealnie teoria wyklucza Frasera na finiszu i wskazuje, że w mafii będzie ktoś dużo lepszy – tu bobek/Słowacki. „Gdzie mafia samych glonów dojedzie ci prawie do nerwowego finiszu w mocnym mieście” – generalnie słuszny wniosek, na bazie którego pominięto Yogiego (znaczy nie tylko, ale zdaje się głównie to zdecydowało) i zawęziło to wybór w końcówce.
W kontekście ostatniej gry jest to już bardziej kwestii połapania się, w jakiej miasto jest w dupie – ale tu w grze zawiodło tyle rzeczy, o wiele bardziej podstawowych, że ta teoria nawet za bardzo nie miała prawa być wykorzystywana (może co najwyżej na gruncie ogólnego „przeczucia” co się dzieje), no bo co tu liczyć w głowie, jak się tak rozgrywka polaryzuje i nawet podstawy zawodzą. Zresztą o tym zaraz, bo przechodzimy do następnej części.
MIASTO W KONTEKŚCIE OBU GIER – PORZĄDKOWANIE GRYZarówno w pierwszej, ale i w drugiej grze miasto robiło wiele rzeczy dobrze i źle, jednak jedynie w pierwszej udało się wygrać. Zacznijmy od pierwszej gry. Analiza poszczególnych zawodników już była, postaram się tutaj spojrzeć bardziej na big picture niż rozszerzenie laurek (chociaż pewni gracze dostaną więcej czasu antenowego
.
D0 – świetne, właściwie rozegrane 2 razy i raz dało wygraną grę od razu (partia 27 pre-losowanie), a także dała spore podwaliny pod wygranko po powtórnym losowaniu. Atakowanie, dopytywanie, szukanie interakcji, zaczepek – dokładnie o to chodzi. Można to robić lepiej lub gorzej, ale przeczesywanie miasta w poszukiwaniu tropów wyszło naprawdę dobrze – oczywiście tym razem nie dało to mafii od razu na tacy, co byłoby zbyt łatwe.
Najważniejsze – pozwoliło to wyrobić sobie zawodnikom zdania na temat tego, kto jest ogarnięty, kto aktywny, kto przemyka, a kto w ogóle glonuje, kto pisze mniej/bardziej mafijne lub jest mniej/bardziej naturalny – po nic więcej D0 nie jest (jak się uda zrobić coś ekstra, jak złapanie jednego mafiozy/całej mafii hehe no to to jest bonus, a nie mus xD).
Dalej mamy D1 – trochę kontynuacja D0 (tak do połowy dnia to jest jeszcze luźno dalsze sprawdzanie, więc pod kątem „co się dzieje” jako D1 liczyłbym te ostatnie kilka godzin do linczu), natomiast chociaż owocem dobrej dotychczasowej gry był dobry typ do linczu – mafijny Kofola – koniec końców nie padł, padł miastowy (ja), ale generalnie końcówka miasta słaba (głównie nawalił Majima, który trochę miał pecha, trochę się poczuł zbyt pewnie na bazie fałszywych przesłanek i poszło – btw, kilku graczy wzięło go mylnie właśnie za mnie, z czego sam zainteresowany chyba sobie sprawy nie zdawał, ja do czasu linczu też nie – kuriozalna sytuacja w sumie, bo to niosło za sobą kilka głosów + wiadomo mafia i wynik głosowania się niejako „ustawił” sam xd). Nie chodzi kto padł, ale bardziej że kontrkandydatem był inny, wybitnie miastowy zawodnik, który na D1 powinien być totalnie poza świecznikiem.
Co zawiodło i co dało się zrobić lepiej?
Tu właśnie wchodzimy w część teoretyczną, o której pisałem – porządkowanie gry, o którym było już sporo na cmentarzu, spróbuję teraz to wyłożyć w sposób uporządkowany w kontekście już całej rozgrywki jako takiej.
W mafii wydzieliłbym trzy fazy gry: wstęp, rozwinięcie i zakończenie faza polowania/szukania, faza sprawdzania i faza końcowa (głównie kolejkowanie) – nazwy są nieistotne, bardziej chodzi o to co się dzieje w rozgrywce.
Faza szukania/polowania czyli początek gry (D0 i D1, czasem i D2-D3 nawet, zależy od gierki, ilości graczy i ich poziomu): faza, w której nic nie wiadomo i miasto szuka tropów, stara się tą grę uporządkować pod następny etap gry – kto jak reaguje, kto jest z dużą dozą prawdopodobieństwa niewinny, kto jest mniej naturalny, kto w ogóle nienaturalny, kto pisze mafijne posty, kto ukrywa potencjał, kto się tylko kreuje – wiadomo. Im lepiej miasto będzie sprawdzać, będzie czujne, stworzy więcej wartościowego, wielopoziomowego kontentu – tym lepiej. To miasto zrobiło świetnie. Druga kwestia to już kwintesencja gry, jej „gole”, czyli lincze – stworzenie właściwego świecznika. Tu miasto nawaliło. Jak to powinno wyglądać?
Już na forum PN/IFQ dość szybko wyklarowała się optymalna taktyka, której wielkim orędownikiem był Żuras (słynna fiksacja na punkcie retardów xd). Zasada Żurasa sprowadza się do podstawowej kwestii: celować na początku w słabych. Najgorszym wrogiem miasta są głupi miastowi, a nie mafiozi. Kogo mafia odjebuje w mordach? Oczywiście ogarów (chyba, że ma pocelowaną rolę). Po co? Bo łatwiej jest na koniec gry zostać w gronie glonów i nimi manipulować. Dlaczego miasto łamie tak często tę podstawową zasadę logiczną i zamiast grać w kontrze do mafii i słabych odjebywać, jest silenie się od początku na cuda-wianki? Tu już ja przedstawiłem teorię na ten temat, no ale nieważne
Gra poszła do przodu, dzisiaj jest więcej dobrych graczy, sporo skrywa potencjał wnioski na początku/potencjał więc często nie jest tak łatwo tych graczy uporządkować.
Więc generalnie, dodając jeszcze kwestie naturalności i aktywności, najefektywniej dla miasta w miarę możliwości unikać w linczu 1 zlinczowania:
a) ogarów
b) aktywnych
c) gości za kreacją
Wyjątki trafiają się rzadko, ale krótko wyjaśnię (później odniosę się do case`u, co robić w takiej edycji XXVIII – przypadek szczególny
). Z ogarami oczywistość – jeśli to nie jest 100% ogar mafijny, to nie warto. Jedyny problem pojawia się z właściwym wrzuceniem do szufladki i tu już w grę wchodzi dokładna analiza gry, niuanse, trochę sztuka, więc to robota dla najlepszych – nie zawsze trafisz (w 27 przecież miasto nie zdawało sobie sprawy, ze linczuje mnie xd), więc lepiej skupić się na dalszych podpunktach, bo tu da się wprowadzić większą metodykę. A więc aktywność – wiadomo. Główna przyczyna – wśród najaktywniejszych jest największa szansa na członka miasta. Mafiozo aktywny, nawet bardzo oczywiście się zdarza/zdarzają się, natomiast nawet pozwolenie mu żyć sprawia, że:
- musi pisać on dalej i wkopywać się dalej/zostawiać kolejne ślady, prowokować, robić powiązania itp.
- będąc aktywnym nigdy miasto o nim nie zapomni, gracze zawsze będą mieć go na radarze – może zostać błędnie uniewinniony, ale brak ryzyka, że przebimba do finału na braku zdania innych graczy na swój temat
Tak więc aktywni nie (powiedzmy, że dyspensę na lincz1 w postaci zrobienia wyjątku udzieliłbym tylko sobie i może Volvowi).
Goście z kreacją to rzadki case, ale no podstawowa przyczyna – nie do końca da się o takim graczu zazwyczaj zbyt wiele powiedzieć. Zbyt często jest to możliwa zarówno miasto/mafia, jak i ogar/nie ogar (chociaż tu łatwiej o wyczucie który z nich), to po prostu rycie po runie leśnym. Gra nie kończy się na pierwszym linczu, więc warto sobie taki problem przenieść na następny dzień. Po prostu. Immunitet za kreację dość szybko się zresztą kończy (w drodze wyjątku uważam, że można walnąć d1 kreującego się gościa, który gra bardzo mafijnie – no tylko to wyjątki, bo musi nie być po prostu żadnych lepszych celów. W 95% przypadków one są). Miasto na początku gry ma głównie na celu
UPORZĄDKOWAĆ SOBIE ŚWIECZNIK I NIE WYWALIĆ NIKOGO, KTO SIĘ MOŻE UNIEWINNIĆ. A nie koniecznie
próbować ujebać winnego. Wiadomo – to zawsze jest celem. Ale ewentualne plusy nie mogą przesłaniać minusów.
Jak to wyglądało w kontekście D1 i linczu mojego i sytuacji miasta? Lincz na Wielkim Szu był rozminięciem się z punktem c) (chociaż tu trochę mój błąd, bo moje kreowanie się nie było do końca widoczne, ale zakładałem że więcej osób wie kim jest Wielki Szu xd), dodatkowo miałem sporo dziwnych postów będących bączkami w mafię - wyjaśniałem na cmentarzu, tu post żeby nie pisać 2 razy tego samego:
mafiacorner.boards.net/post/21123
No generalnie – sporo było w tym pecha i ryzyka, które raz się opłaci, raz nie (ale imo – warto w tej grze ryzykować i za to nigdy nikt bury nie dostanie, jeśli ryzyko jest uzasadnione
. No nie powinienem być celem głosowania, no ale to jest do zrozumienia, Szu był też semiaktywem. Natomiast największą winą miasta jest nie to, że zrobiło się Kofola vs Szu (mafiozo vs miastowy, którym raczej zajmujemy się d2-d3, ale to mniej oczywista kwestia),
tylko że zrobił się przeskok na Wednesday. Poważny babol miasta. Addamsowa, która była w grupie zarówno a) jak i b). Zawodnik, który był ewidentnie niewinny (rozumiem, niektórzy nie widzieli – to nie jest żadne usprawiedliwienie, bo patrz wyżej). Przecież jakbym chciał, to mogłem kosztem Tomusia przeżyć w tej edycji i to on by się „tłumaczył”, że padł xD Wyraźny znak, że miasto się pogubiło i zapomniało o podstawowych założeniach gry. Za duże ciągoty do gównoteoryjek opartych na tym, że warto robić takie strzały, bo
niby coś ciekawego będzie można wyczytać z reakcji/podpięć. Gówno prawda. Ewentualne zyski (wątpliwe zresztą) nie są warte ceny, którą się za to płaci. D1 wiemy najmniej, więc herolinczowanie musi odejść do lamusa. Ile gier będziemy mielić w kółko te same rzeczy?
Przy czym koniec końców Addams skończyła bezpieczna, padł Wielki Szu. Wybór był dalece nieoptymalny, ale też nie wyszło tak źle – mafia na moim linczu mocno osłabła swoją pozycję (3 głosy na mnie), do tego udało się uratować Wednesday, która trafiła do rady niewinnych (ja bym nie miał na to szans niezależnie od tego co bym grał w d2) – podwaliny pod dalszą grę zostawiłem świetne, a to jest jakieś 80% wartości mojej gry, linczowalność jakieś 20% – temu zagrałem imo dobrze xd A moją grę muszę starać się oceniać maksymalnie obiektywnie i precyzyjnie - inaczej miałbym zaburzony obraz gry miasta/mafii jako całości, więc nie mogę sobie pozwolić na przecenienie/niedocenienie swojej gry – niby działa dla każdego, ale dla graczy z topu szczególnie.
Jakie optymalne więc cele dla miasta na D1?
- ewidentnie mafijnie grający zawodnicy (nie zawsze są, tu nikt się nie wkopał)
- najbardziej mafijny przemykacz niebędący w gronie runa leśnego (czyli nie za kreacją/udawaniem kogoś) – był taki gracz, Kofola. Znalazł się na świeczniku, więc jakieś symptomy optymalności ze strony miasta były (Szarlej był w mafii, ale to już dodatkowy bonus). Brawa dla oazy, który pokazał, że rozumie ten element gry (to Volv wyznaczył Kofolę na cel)
- glon
Szukamy z tych trzech grup (no, dwóch, bo pierwsza to sytuacja jasna) najbardziej winnego zawodnika po prostu. Czasem to będzie semi-aktyw, czasem glon (byle nie taki, co w ogóle może wylecieć za pasywność –
takich akurat nie ma sensu ruszać od razu! Ale to O DZIWO wiedzą wszyscy – ale skoro to post pod teorię grania, musiałem dopisać mimo że oczywistość xd). W tej edycji?
Kofola, Peterson, Fraser (Italo prezentował się najczyściej i zadatki na a), odpada), być może Sarius
Dość optymalny pool, który dałby akurat w tej grze wybór spośród 3 mafii i jednego miastowego (ew. 2 jeśli wliczymy Italo, bo yennefer z 0 odpada). Warto jak widać chodzić takimi ścieżkami, bo się zwyczajnie sprawdzają
No dobrze, znamy już zasadę i taktykę głosowań mamy za sobą. Można w niektórych przypadkach przedłużyć taktykę z D1 na D2 – do oceny przez ogarniętych zawodników. Lecimy dalej, czyli:
Faza sprawdzania czyli środek gry (zwykle od D2 do D5-6, różnie, mniej więcej do etapu <10 graczy): faza, w której gierka jest z grubsza uporządkowana. Zostaje dookreślenie ewentualne tych, którzy na początku się kitrali i wchodzimy w grę środkową. Czyli tu miasto powinno:
- sprawdzić potencjał/niewinność pozostałych graczy, których nie bardzo dało się zaszufladkować we wczesnej fazie
- przeanalizować co się działo i przedstawić jakiś plan działania, wyłapywać mafijne zachowania i przystępować do ataku – mniej pressingu i pytań (ale na to zawsze jest czas
), więcej stawiania tez i nadawania kierunku grze
- stworzenie pierwszej grupki tych bardziej niewinnych i zalążków współpracy
- stworzenie grupki podejrzanych
-
szukać dziury w całym przez cały czas i nieustannie weryfikować przeczucia z wczesnego etapu a także kontynuować sprawdzanie na bazie elementów ze środka gry
W jednej edycji gra środkowa wyszła miastu naprawdę dobrze (27), a w kolejnej przegrała miastu grę (28). A czemu?
Skupiając się na razie na 27-ej (do następnej przejdziemy zaraz), kluczowy jest ten ostatni myślnik oraz trzeci. Udało się dzięki mnie i oazie, który wzmocnił typy z mojego testamentu (bardzo podobne spojrzenie, drobne różnie właściwie, które były nieistotne w kontekście gry), stworzyć dobrą i szczelną grupkę niewinnych. To ważne. Ale najważniejszy jest punkt ostatni, zwłaszcza biorąc pod uwagę, jak poszliśmy do przodu –
nieustanna weryfikacja. W mieście nieustannie trwała dyskusja i chociaż cele na lincz dawało się z grubsza przewidzieć (ale właśnie następowały drobne korekty, kluczowa na finiszu wygrała gierkę), to nikt nie miał immunitetu za D0 czy D1, tylko dalej dało się wyczuć w mieście tę czujność, to zdrowe podejście, że w razie pomyłki należy kontynuować pressing i analizę zachowani u prawie każdego. To największa pułapka tej fazy gry – miasto nie może tutaj CAŁKOWICIE odpuścić elementy gry z wczesnego etapu i wrzucić autopilota. To jest moment, w którym wiadomo więcej, w którym mafiozom pisze się dobre analizy
trudniej. Pierwsze myślniki to naturalna rzecz wynikająca z etapu rozgrywki i musi zaistnieć samoistnie, ale to
ostatni myślnik odróżnia dobre miasto od amebowego lecącego na samych początkowych reakcjach. Miasto miało tutaj zwycięską kolejkę do wygrania (jeszcze o tym nie wiedziało), ale nieustannie czuć było, że są gotowi rozwiązywać grę dalej. Miasto chciało grać bardziej od mafii.
No i ostatni już, kluczowy moment gierki, czyli:
Faza końcowa (ostatnie lincze/meczówka) jest dość klarowna – to już moment, gdzie kolejka jest z grubsza znana i miasto ma przede wszystkim dokończyć robotę z fazy wcześniejszej, zazwyczaj już pod presją błędnych linczów mogących zakończyć grę. Najważniejsze są na tym etapie współpraca, wyglądanie niewinnie (mega istotne!!!), chłodna głowa i oczywiście dalsze
przeczesywanie rozgrywkowego „zboża” w poszukiwaniu twista na koniec. To też nie jest jeszcze moment, gdzie można włączyć autopilota – zwłaszcza, że na finiszu łatwiej złapać mafiozę na słabszej reakcji, finisze z perspektywy mafiozy są najtrudniejsze. To etap, gdzie ważna jest psychologia, bo miasto też ma trudno (zwłaszcza, jak nie jest na dobrych torach do wygranej) – bagaż całorozgrywkowy sprawia, że trudniej spojrzeć na grę bez fiksacji. Dlatego tak ważna jest chłodna głowa. Jak wyglądał finisz? Ocenię graczy z dnia ostatniego oczywiście (nie wliczam Frasera, nie ma sensu, zresztą Meller dał fajne przemyślenia na temat „miejsca” Frasera w tej rozgrywce).
Gęgul Gęg miał błędny typ na finiszu związany z błędną oceną/warsztatem/bagażem całorozgrywkowym związanym z konfliktem bobek – Gęg. Ale to jest tylko punkt wyjściowy, liczy się to jak gracz sobie z nim poradzi i tu właśnie Gęg pokazał dużo dobrego a) podejmując współpracę; b) dając się przekonać do zmiany zdania; c) do samego końca kminiąc i licząc (świetna rozpiska na temat tego co zrobić z ujawnieniem kapłana – propsy, mi by się nie chciało pewnie nad tym siedzieć). Schował ego do kieszeni, pograł merytorycznie w gierkę i gra go nagrodziła. Ta gra prawie zawsze nagradza pracowitość i schowanie ego do kieszeni. Dobry finisz.
Bobek niestety bardzo zły finisz, odhaczył wszystkie złe punkty z listy tego jak nie grać finiszów: zły wybór celu (a miał najłatwiej, dobrze że ostatecznie zagłosował na tego Słowackiego bo szykowała się tragedia), brak współpracy (na tym etapie brak uniewinnienia kogoś? Na finiszu? Nie wolno, zawsze trzeba sobie zawęzić pole do strzału i coś założyć), słabe dyskutowanie (obliczone nie na znalezienie mafii, tylko tego, jak tu wyjebać Gęga na finiszu), brak rozsądku i chłodnej głowy. Nie piszę tego po złości, bo zwróciłem uwagę, że masz problem z końcówkami i jedna rada jaką mogę dać – porzuć tę głupią teorię, którą wtedy stosujesz, która z grubsza sprowadza się do tego, że to Wielka Teoria Padania w Mordach Mafii i Robienia Miasto w Chuja xD Ktoś z dobrych graczy przeżywa do finiszu i to u Ciebie nie powoduje zwiększenie podejrzeń, tylko urośnięcie do wskaźnika mafijności do 100%.
Przecież to jest turbokretynizm i totalna patologia. Gęg przeżył parę mordów i stał się mafią. To zbyt płytkie podejście do tej gry, jest sporo możliwości dla których ogar może przeżyć dłużej w rozgrywce:
- nie gra aż tak niewinnie, a zawsze ktoś lepszy do mordu się znajdzie
- szukanie rolnego
- szukanie rolnego z bonusem że w ogóle ogar daje odczyt bezrolny przez szpiega
- odwrócona psychologia, wzmożenie podejrzeń – zwłaszcza niebezpieczne na finiszu
- tysiąc innych powodów, których dowiesz się dopiero czytając forum mafii
- nie leci w mordzie bo jest w mafii
Jest mnóstwo możliwości, w których ktoś dobry przeżywa i okazuje się być w mieście, a ty z góry zakładasz określony scenariusz.
Scenariusz wyjątkowo niemądry zwłaszcza w twoim przypadku, bo większość towarzystwa już dawno zauważyła tę twoją słabość – nic prostszego dla mafii zostawić na finisz Kacperka i ogara, który niby powinien paść w mordzie, a potem patrzeć jak Kacperek przerzuca na tę osobę podejrzenia. Mafia może wykorzystać twoją paranoję meczówkową w przyszłości i na bezczela ją wykorzystać, musisz być szczególnie czujny. 3 finisze na tej zasadzie (Kaz, BENGAL, bobek), czas coś zmienić w tym aspekcie. Najlepiej polegać na grze, nie iść na skróty. Gra Ci „odda”, zobaczysz
Tak jak oddawała w mafii ;]
Andrew Tate rozegrał bezbłędny finisz. Jak wspomniałem chyba na cmentarzu, odhaczył wszystkie punkty perfekcyjnej gry w tym finale. Jak oglądałem tę meczówkę, to miałem takie myśli „miasto w tej gierce gra lepiej niż mafia, więc wynik wydaje się przesądzony, ale ten nerwowy finisz… a jak się coś odwali i teoria się rypnie? xD” Ale nic z tego, jakby w kshaqa wstąpił jakiś Duch Święty, istne Cleveland Time tego gracza. Jakby ktoś z góry pilnował, by wygrała strona lepsza (ten fragment potraktujcie z przymrużeniem oka oczywiście): idealnie zaznaczona współpraca z Gęgiem, mądrze prowadzona dyskusja, wyjątkowy rozsądek, wsparty na koniec właściwym wyborem. Tę doskonałość idealnie odzwierciedla znakomity post napisany w ten dzień przez naszego MVP, o ten:
mafiacorner.boards.net/post/25149Post edycji, w czterej linijkach dyskusja, podkreślenie współpracy z Gęgiem oraz atak w mafiozę oparty na rozsądku. Złoto nie w sensie memów, a tego jak powinno się grać na finiszu.
Co natomiast stało się w edycji XVIII? Teorii nie będziemy przerabiać jeszcze raz, skrótowo co się stało i skupimy się na tym, co grę położyło i czemu:
- D0 i D1 bez większych zarzutów, to nie one położyło grę miastu
- D2 i D3 z naciskiem na D3 bardzo słabe. D2 jeszcze miało zalążek potencjału odbicia w dobrą stronę ale niestety
- D4 tutaj było fazą końcową, chociaż to bardziej jak kontynuacja środkowej w takiej rozgrywce – to już bardziej kwintesencja gry z D2 i D3 i ukoronowanie tej porażki.
Zawiodła gra środkowa (finisz był już jej pokłosiem i był nie do uratowania przy takim bagażu emocji w edycji – chłodną głowę trzeba było mieć już wcześniej). Ale co się stało?
Wiadomo, błędne założenia na starcie. Po d0 i d1 jeden z mafiozów (Despero) znalazł się w grupie niewinni, a drugi (Aldona) raczej niewinny. W teorii tragedia, w praktyce JESZCZE nic takiego się nie dzieje. Uniewinnienia były trochę na wyrost (ale też uczciwie przyznając, mafia na nie zapracowała, początek gry pograli bardzo dobrze), ale takie jest prawo początku gry, że miasto ma prawo się mylić (a sytuacja była niełatwa). Kluczowe jest to, co stanie się potem. Ale dalsze dni jeszcze zaraz będziemy analizować, natomiast kwestia tego PoE (pool of elimination) na to głosowanie – jak do tego podejść w takiej edycji?
IMO – bardzo podobnie. Przemyślmy. Odpada klucz c) (nikt tak nie grał, MVP nie liczę bo to jednak połączenie kreacji/wkurzania graczy, gdzie tożsamości można się domyślić – tak czy siak nie jest to dobry cel na g1 xd) Pod niebycie częścią podpunktu a) łapał się tylko Jose jako memvipi – należało sobie zadać pytanie więc, czy się oczyścił/ma na to potencjał w przyszłości i na ile mafijna jest jego gra. Był w grupie semiaktywów, jako potencjalny cel był pewnie w okolicach optimum wyłączając mafiozów. Mamy jednego gracza. Klucz b) w takiej edycji słaby, ale być może green69/Wodnik (Aldona za słaba w takim towarzystwie przy tej grze na pełen immunitet, ale jej brak linczu nie uważam też za błąd oczywiście jako taki)
No ale to mało, a można było memvipi uznać za kogoś niewinnego/z potencjałem na uniewinnienie. Ale został nam jeszcze jeden klucz: aktywność (oczywiście wszystko zawsze połączone z mafijnością gracza, ale to wiadomo). I tu nie chodzi tylko o ilość postów, ale też co w tych postach jest – ilość samego contentu. Można napisać 20 postów o długości/wartości jednego – trzeba brać na to poprawkę. Na tamtym etapie immunitet za aktywność powinni imo dostać Generał i chyba Despero (no mafioza, ale jak wspomniałem – to nie w tym jest problem dla miasta). Rozumiem też czemu został wybrany Anturaż (ja bym go potrafił uniewinnić, ale rozumiem czemu miasto nie – a skoro miasto nie, to z reszty kryteriów akurat no niezły cel na g1).
No czyli mamy optymalne memvipi/Anturaż i może ktoś trzeci, imo ta Aldona (nie superaktywna i zapowiadająca raczej SŁABĄ edycję (;o), lekko plusująca ale też bez przesady – na świeczniku powinna być). Wyszło, że trzeba stosować się do tych zasad w takiej edycji również, tyle że
ostrożniej i z większym naciskiem na samą niewinność/potencjał na uniewinnienie.
Miasto zrobiło w tej edycji jeden błąd D0/D1 – nie to, że padł Anturaż, tylko że właśnie zrobili z niego trochę herolincz ;D W sensie NIE MIAŁ KONTRKANDYDATA!!!
To był spory lapsus, nie sam fakt kogo wybierzecie. No bo fakty: edycja dla wjebańców, dobry start większości, wysoki poziom, NA POCZĄTKU może być trudno o punkt zaczepienia. Więc wniosek jaki trzeba wyciągnąć: może być trudno trafić w mafiozę w g1. Więc prawdopodobnie cel okaże się niewinny (ot, nawet zwykła statystyka). Skoro tak, to
trzeba mu dać szansę w razie czego uniewinnić się super naturalną obroną na finiszu. Miasto musi założyć, że taka ewentualność się pojawi.
No i się, kurwa, pojawiła xD Anturaż na finiszu zaczął grać tak, że było widać, że jest na te 99% niewinny. Stało się to na kilka minut przed końcem głosowania, ale gdyby miasto pograło optymalnie, przeskoczyłoby po prostu na kolejnego kandydata – memvipi/Aldona, a Anturaż dołączyłby do grona uniewinnionych.
Więc błąd był jeden – nie źle wybrany cel do głosowania. Brak poduszki zapasowej miasta. Zbytnia pycha na starcie i brak kontrkandydata – ale to jeszcze nie był duży babol. Prawdziwe problemy zaczęły się dalej.
Nie ma sensu analizować szczegółowo gry środkowej i finiszu, bo miasto przegrało tę część gry (i całą edycję) już w głowach. Już na etapie założeń. Jak można w takiej gierce wrzucić 4-ty bieg w dzień pierwszy (mafia wrzuciła piątkę albo i szóstkę, więc świecznik jaki się ukształtował każdy widział), a potem zejść do jakiejś dwójki i ciągnąć tak do końca edycji? Gdzie dalsze sprawdzanie graczy, reakcje, ich analiza? Gdzie dalsze szukanie na etapie D2, 3 itd.
kiedy miasto wie więcej i mafii jest zawsze trudniej? Już nawet kij z tym sprawdzaniem i tworzeniem dalszego kontentu – na pewnym etapie nastąpiło kompletne wyłączenie mózgu,
autopilot połączony ze zbytnim zaangażowaniem w grę emocji i ego, zwłaszcza to ostatnie. Widząc to, nie miałem żadnych wątpliwości jak ta gra musi się skończyć. Cele, które były atakowane (nie przez każdego, ale wiadomo gdzie ten konflikt się głównie toczył), nie były atakowane za mafijność, tylko za każdy napisany post, nagle wszystko się stało mafijne, wjechała jakaś niesamowita spirala nadinterpretacji – a graczom, którzy patrzyli na to z boku, brakowało albo przekonania do zmiany torów rozgrywki, albo zwyczajnie siły przebicia. Klasyczne „atakuje mnie, więc jest w mafii” – jakbyście zliczyli pod koniec gierki, ile omgusów padło w tej grze (omgus – jak ktoś głosuje na kogoś w rewanżu, z ang. „Oh my god you suck”, popularne w epic), to byście się przerazili. Jak w grach, w których gracze dopiero zaczynają uczyć się grać. Niektórzy (bo większość raczej nie) tak bardzo grali na MVP/zdominowanie rozgrywki swoją linią narracyjną, że argumenty drugiej strony w ogóle przestały mieć jakiekolwiek znaczenie.
Niezauważenie niewinności Generała jest jedną z rzeczy, która o tym wszystkim świadczy – przecież to powinno być założenie numer 1, gość nie może być w mafii, tak się po prostu nie da grać, bronić, tyle pisać, przy tym zachowując jakąś logikę/chronologię zdarzeń – no nierealne. Fakt, że miasto tego nie widziało pokazało, jak bardzo pękli psychicznie (bo tym jest przecież zacietrzewienie na własne typy i wóz albo przewóz, nic co się wokół mnie dzieje już nie wpłynie na moje zdanie itd.) – a do tego się ta gra na finiszach często sprowadza, kto wytrzyma gierkę na poziomie mentalnym. Miasto tego egzaminu tym razem nie zdało, ale będzie to dobra lekcja na przyszłość – zwłaszcza, że setup był raczej trudny, a główne błędy są do wyeliminowania bo nie sprowadzają się do tego, kto źle/dobrze typował – raczej chodzi stricte o trzymanie się prawideł gry dobrego miastowego. Tego bardzo brakowało i właściwie poziom trzymało paru graczy w mieście. Dlatego też nawet nie analizuje gierki pod kątem „czemu miasto nie podejrzewało Despero/Aldony i czy słusznie” – miasto się tak zgubiło, że nie widziało czegoś tak oczywistego jak miastowość Generala, to i bez sensu w ogóle rozkminiać ocenę świecznika jako takiego.
Przejdźmy do graczy, przy niektórych rozpisze się bardziej, przy niektórych mniej (bo dydaktycznie np. nie ma sensu nic ponad to, co jest w tym poście).
Anturaż – trochę karma wróciła, bo chyba sam najbardziej czepiałeś się tego, że Szu był winnym linczu na sobie, do tego jakieś tam śmieszki w innych kwestiach i XD a tak serio – wbicie na świecznik trochę pechowe, natomiast na pewno trzeba podbudowywać posty w takiej gierce czymś więcej żeby mieć lepszą pozycję, no ale tutaj też kwestia posiadanego czasu; obrona dobra, miasto imo zrobiło źle, że nie miało nikogo na zmianę głosu. Dobre i celne wyłapanie Aldony – wrócę w podsumowaniu do casu egze, ale słuszne wnioski. No był potencjał na bycie najlepszym miastowym, kończy się na małym plusiku
memvipi – jak na potencjał – fajna gra, naprawdę dobrze odnalazł się w doświadczonym towarzystwie i nawet nie było jakoś bardzo widać, że Jose ma go mniej. Trudno oczekiwać czegoś więcej, przeżyć się nie udało i nic wielkiego wskórać, ale najsłabszy na placu na pewno nie był, parę razy też rozbawił
Wodnik Szuwarek – dobra edycja Kacperka, serio! Starczy tylko na pochwałę, bo jednak jebnął analizę w niewinnego i jego typy były niecelne, ale był ultraniewinny (a to zawsze coś jak dodatkowy rolny w mieście), do tego analiza na bazie sensownych przesłanek – tym razem się nie udało, co nie znaczy, że nie warto próbować
Most Valuable Player – taka średnia edycja. Na minus trochę za dużo pajacowania i grania na ryzyku, co rozwalało innym miastowym spojrzenie na rozgrywkę. Z drugiej strony ostatecznie udało się nie paść, a typy nie były aż tak złe jak u większości miasta. Więcej merytoryki, a mniej chaosu i powinno być dobrze (no i stosowanie się do mafijnych praw, a nie na nich plucie
)
Glon – tym razem edycja nie wyszła. Grał relatywnie niewinnie, co było ważne bo pozwoliło w miarę nie być w takiej edycji celem do sprawdzenia (przewijał się, ale nic z tego konkretnego nie wynikało), natomiast typy tym razem bardzo złe (natomiast nie czepiam się próby uniewinniania za jakieś pojedyncze zachowania, które wydawały się być antymafijne – nie wyszło, ale pomysł na takie granie uważam za niezły mimo wszystko). Wielkich pretensji za tę edycję bym jednak nie miał, bo wszystko co złe wynikało z tego, że znalazł niewinnego w innym graczu, notabene słusznie (green69) i po prostu wierzył w jego typy. Błędne założenie tym razem, ale można to zrozumieć
green69 – minus za pierdolenie od lat że w Polsce to taka kurwa mafia jak w chlewie a za granicą to się gra jak biali ludzie, a jak przyszło co do czego to wskoczył w ten wyprasowany stylowy garniturek greena69, usiadł przy stoliku, roztoczył wielkie plany izi wina i zaraz po przystawce, zanim jeszcze podali zupę jebnął w swoją zieloną poświatę taką kupę że całą łydkę ma do teraz brudną, a potem zamiast coś z tym zrobić, to tylko robiąc dobrą minę do złej gry zaczął palić jana dalej się uśmiechając. A tak serio – chyba najgorsza edycja tego gracza w mieście. Główny winowajca tego, że dyskusja w mieście była przez większość edycji tak jednotorowa. Nie był problemem wcale lincz na memvipi (to był generalnie zrozumiały ruch, chociaż to też zależy od kontekstu – jak już uznało się go za niewinnego (słusznie zresztą), to wypadałoby go nie linczować), ale brak jakiegokolwiek przeczesywania tematu. Weryfikacji podejrzanych. Rozważania wariantów przy pomyłce. CZEGOKOLWIEK. W dyskusji z Generałem nawet na sekundę się nie zastanowił, że ten broni się przecież bardzo dobrze. Że stara się walczyć, rzucać tropy, proponuje dyskusję. Potraktował go jak śmieci niewartego rozmowy i odjebał. Nie można grać z takimi klapkami na oczach, z tak dużym ego. Dziwne, bo zazwyczaj w mieście low nie starał się tak bezsensownie stawiać na szali gry miasta na zasadzie „mam rację albo chuj”. Green dobrze wiedział, że po tym jak rozegrał ostatnie 2 dni są tylko 2 możliwości (to bardzo bystry gracz w końcu) – albo zostanie MVP, albo antyMVP. Fanfary albo Złota Ameba. Niestety tym razem to drugie, świetna edycja na wyciągnięcie wniosków. Ta gra nie znosi chodzących na skróty i zazwyczaj takich graczy „kara”. Nie chodźcie nigdy w mieście na skróty. Ponownie powtarzam – jak gracz chce grać na ten fioletowy nick (ambicje pochwalam bardzo!), to nie w ten sposób. Nie przejmując temat swoim ego. Najłatwiej rozegrać perfekcyjną partię nie siląc się na to, po prostu grając dla miasta.
Rick Grimes - był ponownie super niewinny, również miał w sobie tę naturę szukania, ale tym razem był zbyt jednowymiarowy i jednak się mylił - ostatnio się udało, tym razem nie, ale taka jest mafia
Biorąc pod uwagę wszystko – i tak się wyróżniał, jeden z trójki najlepszych miastowych w gierce
Kwiat Jabłoni - dążył do prawdy w tej edycji, nie zadowalał się szybką oceną, tylko drążył, mądrze uniewinniał, spokojnie analizował - przy tym wyglądał niewinnie i z każdą godziną lepiej. W ogóle nie jest dziwne, że poleciał w mordzie. Bardzo dobra edycja, nr 2 w mieście
General Raymund - najbardziej niewinny z miastowych w rozgrywce, jak padło bodaj na cmentarzu - Chryste, jak on się bronił! Do tego z całego miasta (spośród żyjących na finiszu) wykazywał się największą chęcią do otwarcia dyskusji i otwarcia się na nowe typy. Był aktywny, poruszał wiele wątków, no zrobił wszystko co się dało i do teraz nie rozumiem, dlaczego poleciał. Typów nie miał jakichś wybitnych (chociaż Despero i Aldona się przewijali, ale głównie w drugim szeregu i na sam koniec, jak było za późno na cokolwiek), ale nikt z miasta nie miał w tej edycji dobrych. Najlepszy w mieście obok Kwiatów
Podsumowując obie partie na koniec – gra w mieście przypomina trochę pracę zawodową. Chciałoby się pewne rzeczy w niej pominąć i skupić się tylko na tym, co przyjemne, a olać to całe porządkowe gówno. Ale no właśnie – bez tego ani rusz i prosta droga do obudzenia się z ręką w nocniku
MAFIA W KONTEKŚCIE OBU GIER – ANALIZA TOPOWYCH MAFIOZÓW
Tym razem nie będę szczegółowo analizował każdego z mafiozów pojedynczo, ponieważ chciałem żeby ta część była typowo teoretyczna z kilkoma wskazaniami mafijnych ruchów, a także ogólnymi radami jak łapać tych topowych mafiozów (tzw. wjebanych mafiozów – podoba mi się to określenie, więc jeszcze raz je zapiszę
jak np. Słowacki, Aldona (albo i Despero, który udowodnił, że w mafii potrafi grać bardzo dobrze).
Najpierw więc takie szybkie laurki dla mafii/ocena ogólna ich gry i przechodzimy do części teoretycznej. To zaczynamy, najpierw partia XXVII:
Roy Orbison - nr 2 partii po stronie mafii, podejmował najważniejsze decyzje na podforum (z reguły dobre), dołożył swój wkład w temacie z rozgrywką. Zapewnili ze Słowackim odpowiednio duże wyzwanie miastu. Z gry taki zielono-czerwony, co jak na mafiozę jest dobrym osiągnięciem
Juliusz Słowacki - brakło w paru elementach, żeby wygrać, ale obok Orbisona najlepszy mafiozo tej edycji - mocno napsuł krwi miastu. Delikatny plus za trochę większą aktywność i dotarcie lincz dalej. Osobiście miałem go za winnego, ale w oczach miasta prezentował się długo dość niewinnie, tak więc dobre granie
No i partia XXVIII:
Despero - bardzo dobra edycja mafiozy, wszedł w rozgrywkę bardzo mocno i wykorzystując bierność miasta - nie zmienił już tego wrażenia do samego końca. Dodatkowo otwarcie mieszał w temacie, pomagając linczować korzystnych z punktu widzenia mafii zawodników oraz dołożył swoje w "mafijnej" konfie z egze. Najlepsze zagranie - szczere wyznanie, że jest napruty, co dało mu immunitet. D1 miał naprawdę dobry – imo jego winę było widać tylko na podstawie tożsamości (Tsoi to to na pewno nie był), potem już o wiele bardziej mafijny, no ale grał tak, bo taki był plan mafii.
Aldona Marciniak - również bardzo dobra edycja, do tego tak różna od tego do czego wszystkich przyzwyczaił - spokojna, z dwójki Pshemo - on to Aldona pilnowała tego drugiego. Początek egze miał średni (mafijny plebiscyt), ale w sposób niezwykle cwany wymigał się z celownika miasta i zszedł na dalszy plan w kontekście linczu (czyli w tej grze na bliżej nieokreślone "nigdy"
Główny mózg operacji w kontekście planowania
W edycji 27-ej mafia nie dopilnowała paru istotnych spraw jeśli chodzi o organizację (brak kontaktu z nieaktywnym Petersonem – to jest rzecz, którą można dopilnować, np. pisząc świeżakowi na podforum, jak ma się zachować, żeby w razie czego nie polecieć za pasywność – tego zabrakło), a także sprawy z Fraserem – gdyby nie to, to może udałoby się wygrać.
Z kolei w 28-ej jeśli chodzi o takie planowanie, logikę gry – było już właściwie wzorowo, mafia robiła to, co potrzebowała do spokojnego zwycięstwa (zupełnie inną kwestią jest to, że wiele robić nie musiała – miasto było fatalne), a indywidualne występy były – jak wynika z laurek wyżej – oba bardzo dobre.
No dobrze, podsumowanie mafii zrobione, teraz można skupić się na tym, co ważne, czyli jak z taką mafią sobie radzić (też istotne informacje z perspektywy mafii – można poczytać, wyciągnąć wnioski i ulepszyć swoją grę na przyszłość)?
Co charakteryzuje
wjebanych topowych mafiozów?
Poniższa analiza nie będzie dotyczyć
Roya Orbisona, gdyż to nie ten typ mafiozy – raczej typ „pływającego” mafiozy, który jest w temacie, dużo pisze, zostawia dużo śladów, większość bez sensu – z tym typem miasto radzi sobie generalnie dobrze, a prawidłowe złapanie takiego gagatka to głównie – nie ma się co oszukiwać – znalezienie nienaturalności i jakichś kluczowych błędów logicznych („pływający” w temacie mafiozi często jakieś robią).
Pierwszą rzeczą, która charakteryzuje tych najlepszych mafiozów jest uniewinnianie swojej osoby na siłę. Ze szczególnym naciskiem na ostatnie słowo. Właściwie rzecz ujmując – jest to główna i najważniejsza przesłanka. O co dokładnie chodzi?
Zacznijmy w ogóle od tego – jak wygląda kwestia uniewinniania się przez miastowych, a jak przez mafiozów? Miastowy nie wie kto jest w mafii. Kiedy jest aktywny, to szuka prawdy. Nie dba o to, kogo zaatakuje/kogo może podejrzewać (a mafiozi często starają się graczy z cyklu ‘broni mnie to niewinny’, ‘atakuje mnie to mafia’ nie dotykać/trzymać się ich blisko – tak grał Glon w XVIII niestety xd). Miastowi nie piszą żeby się uniewinnić – pytają, szukają, typują itp., a
uniewinnienie swojej postaci przychodzi niejako przy okazji. Mimochodem. Mafiozi natomiast doskonale wiedzą kto jest kto i ci najlepsi uniewinniają się na siłę, to znaczy próbują dość szybko przedstawić się w mieście jako osoba godna zaufania i nietykalna. Miastowy ma w dupie (no dobra – zazwyczaj, bo zdarzają się oczywiście wyjątki), czy kogoś obrazi/wkurzy, czy to co pisze wyda się komuś podejrzane czy nie.
Mafiozo nigdy. Może oczywiście kogoś celowo zdenerwować, ale to będzie obliczona akcja. Praktycznie nigdy nie będzie tak, że nie będzie dbał o swój żywot.
Czyli: miastowy stara się uniewinnić przy okazji, grając i szukając mafii. Wjebany mafiozo stara się uniewinnić na siłę, jakby wymusić takie „uniewinnienie” od miasta.
No dobrze, ale jak odróżnić oba casy? Szczerze mówiąc, często nie jest to łatwe, dlatego z pomocą przychodzą dodatkowe narzędzia
Drugą rzeczą, która charakteryzuje tych najlepszych mafiozów jest staranie się
uniewinnić na początku gry, zwłaszcza w pierwszych godzinach zabawy. Miastowych zazwyczaj trzyma się jedna zasada – owszem, na początku też często grają niewinnie/uniewinniają się.
Ale im dalej w las, im dalej rozgrywka się rozwija/następują kolejne lincze, tym więcej wie i kmini, wygląda zasadniczo coraz lepiej. Miastowi cały czas grają i szukają, nieustannie tworzą teorie, zmieniają typy, wkurzają się. Mafiozi często grają na uniewinnienie pierwszego dnia i dalej
spuszczają z tonu. A spuszczają z tonu, bo zdecydowanie trudniej gra się w mafii naturalnie im dłużej trwa rozgrywka. Dlatego mafia stara się wyglądać jak najlepiej dnia pierwszego, a potem z reguły – wygląda to gorzej. Nie zawsze oczywiście, ale w większości przypadków. Dość relatywnie łatwo nabić sobie punktów w mieście w D0/D1. Dużo trudniej zrobić to sensownie w, dajmy na to, D3 czy D4.
Dalej. Trzecią rzeczą, która charakteryzuje tych najlepszych mafiozów jest
nonszalancja. Tych doświadczonych mafiozów charakteryzuje pewien element charakterystycznego braku hamulca, który potrafił gubić nawet tych największych. Brak refleksji nad typami lub zbytnia pewność typów. Robione na odpierdol „alternatywy” do swoich rozważań. Podbudowywanie swojej pozycji tym, że wie kto jest kim. Jakieś subtelne manipulacje mające na celu odwrócenie wajchy w mieście. Kłamstwa w grze – takie, które dany mafioza uzna, że
zwyczajnie przejdą (bo nikt nie wyłapie ich genezy). Brak większych rozterek, wątpliwości – bardzo często jest elementem gry takich mafiozów. To wszystko ma wspólną cechę w pewnej nonszalancji takich zawodników.
I wreszcie ostatnie (no, może nie ostatnie, ale ostatnie które pojawi się w tym podsumowanku
). Czwartą rzeczą, która charakteryzuje tych najlepszych mafiozów jest
zbyt duża wiedza. To akurat stara zasada Żurasa, zdaje się już mocno zapomniana (bardzo błędnie, to dalej jedno z najlepszych narzędzi do szukania mafii!). Mafiozo wie wszystko, miasto często błądzi. I niby mafiozi też to wiedzą, niby starają się zachować porory omylności i błędów we własnym graniu – ale często da się ich wyłapać na
zbyt dużym budowaniu sobie pozycji w oparciu o wiedzę z podforum, a nie z wyciągniętych wniosków z gry. Jeśli by zrobić w mieście taki „ranking wiedzy”, to w ścisłym topie rozgrywki prawie zawsze jest 2-3 mafiozów. Ci najlepsi również nie szczędzą sobie w takim graniu.
Jest tez jeszcze coś takiego, że dobrzy mafiozi grają o wiele bardziej przemyślanie, z planem na dalsze dni, natomiast miastowi bardziej spontanicznie, na fali, na bazie obecnej oceny sytuacji, więcej w tym chaosu. Natomiast nie będę tego rozwijał, bo to akurat potrafi być trochę ślepa uliczka – nie zawsze da się wyciągnąć jakieś twarde wnioski z takich obserwacji, bo gra mafii trochę wyewoluowała. Ale zaznaczam dla potomnych jako taki punkt piąty (po prostu stosujcie takie argumenty z rozwagą i w połączeniu z innymi).
Jak to się prezentuje w kontekście trójki z ostatnich 2 edycji? (Zostawię tu temat mafijnych postów – Słowacki np. napisał wyjątkowo czerwoną ścianę tekstu jako swój najdłuższy post w grze, ale odbiór generalnie postów wśród mafiozów jest często kwestią subiektywną – skupię się na innych elementach tutaj)
Juliusz Słowacki:
- nocne pisanie wymierzone w uniewinnienie siebie
na siłę, a nie
przy okazji (czemu tak mało interakcji? Jaki był cel w tym graniu?)
- dodatkowo, żeby nie było mało,
nonszalancja występująca w tym uniewinnianiu siebie (sztuczna nadaktywność – dywiza Słowackiego to było „po jednym zdaniu klikam wyślij” i nowy post; przez co najebał ich ponad 700, a tak realnie miałby ich może ze 200 – jakby postował normalnie, a nie na zasadzie „żeby licznik bił do góry”)
-
nonszalancja jako kłamanie (nie chodzi o to, czy pisał z telefonu, czy Tate faktycznie usunął posta czy nie – to są akurat pierdoły; ale np. te manipulacje w tym najdłuższym poście, np. wciskanie Gęga jako błazna – skąd to wiedział na tym etapie; kłamstwa we fragmencie o Wednesday żeby ją zdyskredytować (chociaż pewnie po prostu średnio pamięta już te gry sprzed wielu lat i opisuje je tak, jak je rzekomo zapamiętał, bo akurat sporo tam przeinaczeń w kontekście jaki był stan faktyczny tych starych gier – ale to nie o to chodzi w tej kwestii) – Słowacki na przestrzeni wielu następnych postów dawał do zrozumienia, że
Addams jest niewinna oraz że ma chujowe typy i mafia ją zostawi do meczówki. Przy czym cały czas kopał ją jak leżącego. Czaicie to? Zna go prywatnie, „wie” że jest niewinna i pisze o tym wprost, wie że gubi się w końcówkach i dlatego ją dyskredytuje i wyśmiewa?
Po co? Żeby ją
zdenerwować? Jeszcze bardziej wyprowadzić z równowagi?
Obniżyć pewność siebie i spokój w typowaniu? Żeby
spierdoliła finisz? No właśnie) – typowe zachowania z punktu trzeciego
- też punkt trzeci – kłamstwo na temat swojej pozycji w mieście – gdyby pisał prawdę, dałby znać w temacie, że grając jak grając (trolling, niewnoszenie wiele do rozgrywki jakoś do 4-5 dnia) jest do sprawdzenia w razie czego i
jeśli miasto ma taką ochotę, to może go walnąć (przy czym dodając, że będzie grał normalnie i zniechęca do tego) – zamiast tego umiejscowił się wśród rady miasta jako gracz nie do ruszenia. Spore nadużycie
- miał mały wpływ na wydarzenia w mieście (poza końcówką, ale tam nie miał wyboru już), a jednak niezły przegląd pola. Np. to trzymanie się mojego testamentu (i uporczywe pomijanie, że był w nim na czerwonej liście) – dobazgrał oczywiście wyjaśnienie, czemu tak postępuje, no ale z perspektywy czasu sami widzicie. Standardowy przypadek do wywalenia z rozgrywki, podpunkt czwarty jak znalazł – zbyt duża wiedza
- oczywiście takich rzeczy jeszcze trochę było, ale nie wszystkie pamiętam, a te najważniejsze w kontekście ogółu zachowań topowych mafiozów zdaje się wymieniłem
Aldona Marciniak:
- mafijny plebiscyt, czyli uniewinnianie się
na siłę (chyba nikt w trakcie gry nie zwrócił uwagi, że w tym plebiscycie były bardzo słabe poszlaki na graczy – właściwie argument na Glona i kreacyjne pierdy i śmieszkozaczepienia. Plebiscyt zrobiony na bazie półtorej strony rozgrywki (XD) – czy jest bardziej klasyczny przypadek przerostu formy nad treścią?)
- oczywiście mafijny klasyk, czyli mocna gra D0/D1 i kompletna zapaść pod kątem treści/niewinności w dni kolejne – punkt drugi
- nonszalanacja w graniu w momencie, jak trzeba było już tylko dojechać do końca – tego już nikt w mieście za bardzo nie widział, ale jego typy były oparte na marnych przesłankach (i w oparciu o takowe je zmieniał, jeśli tego wymagała taktyka, a mimo to w jego ruchach dało się odczuć dość sporą pewność
- nadwiedzy akurat było mało, bo nie w ten sposób próbował grać egze w tej rozgrywce, ale już ataki na Despero by potem je pomijać trochę klasyk ;p
Przy czym zaznaczę jeden element w grze egze (D1), który rozegrał kapitalnie i dał mu chwilę spokoju. To było po mafijnym plebiscycie, do którego dowalił się Anturaż (sam wtedy myślałem, że egze mógł przeszarżować słabym startem i znowu może polecieć xD), a on zrobił jedną bardzo ważną rzecz – coś czego się pewnie nikt po nim w mafii nie spodziewał jednak –
nie tryhardował. Naturalność/nienaturalność w mafii jest ściśle powiązane z ego gracza i tym, jak szczery jest obraz jego gry. Egze mimo chujowego początku kompletnie oddał się w ręce miasta – oddał się graczom na tacy. Jak dzieciątko, które ufa swojej mamie.
Zróbcie co ze mną uważacie, ufam wam. No ale gram dalej i kminie. Świetnie zagrane i gra nagrodziła oczywiście – gracze z grubsza uwierzyli.
Despero:
- mógłbym przepisać oczywiście wnioski z punktu pierwszego i drugiego (uniewinnianie na siłę – props za akcję z przyznaniem do chlania), na spokojnie go analizując trochę widać, że chciał dostać immunitet za fajne reakcje, a nie faktycznie dobre granko
- no i oczywiście klasyczny spadek aktywności i niewinności im dalej gra w las – klasyk punkt drugi
- ocenianie gry D2-D4 uważam za trochę bez sensu, bo tu robił już babole logiczne i grał trochę mafijnie (duża wiedza, mały wpływ na prąd dyskusji miejskich, raczej się podpinał na gotowe – de facto punkt czwarty) – ale taka była taktyka
- oczywiście granko z D0/D1 podpada też trochę pod podpunkt z nonszalancją – starał się uniewinnić dość
ostrymi zagraniami, a nie grą.
W ogóle lista mafiozów, którzy próbowali wyrabiać sobie pozycję dnia pierwszego, a później spuszczali z tonu (1. i 2.) była znacznie dłuższa: poza obecnymi mafiozami, to przecież szrek, Sznudzian, Kurski, Kowalski, Loska, Musk… nie po kolei i nie będę wymieniał wszystkich, ale tendencja jest jasna – takich mafiozów przewija się przez edycje dość sporo.
Chyba na tyle wystarczy, mam nadzieję, że teraz będzie wam łatwiej dostrzegać pewne aspekty w grze mafii i lepiej wyłapywać tych trudniejszych mafiozów
WNIOSKI OGÓLNE
Jakby to powiedział Jacek Krzynówek – mafia idzie cały czas do przodu Panie trenerze. Część kwestii z tego podsumowania może zostać mądrze wykorzystana zarówno przez mafię, jak i miasto (chociaż chyba więcej przydatnych rzeczy dla mieszczuchów).
Wybaczcie, że dopiero teraz, ale w piątek za późno wstałem i najwcześniej mógłbym wrzucić to popołudniu jakoś 16-17 – uznałem że grubo za późno i mogłoby o takiej porze mieć jakiś
mały wpływ na edycję, więc odpuściłem i zająłem się tym dopiero dzisiaj po wstanku i ogarnięciu końcówki/szczegółów. Moja prośba – prosiłbym nie komentować tego podsumowania do czasu zakończenia obecnej gierki (chyba, że ktoś chce wykorzystać wiedzę z tego podsumowania do grania, a to zapraszam, nie ma w tym nic złego
. Celowo nie ma tu niczego na temat obecnej edycji, żeby w żaden sposób nie wpływać na jej przebieg
Tak więc – zapraszam do rozmowy na temat tego tekstu po obecnej rozgrywce.
W następnej części – FAQ do tego (zapewne, bo strzelam że będą pytania/wnioski odbijające od tego tekstu etc.), podsumowanie kolejnej i historia mafijnego posta