Rozgrywka
Apr 28, 2023 17:57:00 GMT 1
Post by William Shakespeare on Apr 28, 2023 17:57:00 GMT 1
Eh... Miasto wyszło z orbit - i mnież to los srogi karze prostować jego błędne drogi?
Piszę dopiero teraz, gdyż chciałem w jak najszerszym zakresie objąć swą percepcją wypowiedzi i wydarzenia dnia dzisiejszego. Dłużej nie zwlekam, bo młyny Waszych umysłów muszą przecież przemielić to ziarno do 21. Poza tym dziś piątek, piąteczek, piątunio...
Dlaczego kilkukrotnie zmieniałem wczoraj głosy? Zacząłem Chajzerem. W tym przypadku doskoczyłem po prostu do pressingu założonego przez Sonica. Chajzer nie był moim głównym podejrzanym. Wiedziałem, że nie będę na niego głosować, ale chciałem, żeby się uaktywnił.
Kolejnymi zmianami chciałem sprawdzić, kto pod którą kandydaturę się ewentualnie podczepi. Miasto było bowiem kompletnie bezbarwne, mdłe. Jak się czytało Wasze posty i analizy, to każdy podejrzewał wszystkich i nikogo. Nikt nie toczył przeciwko nikomu żadnej krucjaty. Każdy się asekurował. Ten gra fajnie, ale czerwona lampka, tamten mafijnie, ale z drugiej strony... I tak o wszystkich. Poprosiłem Was wtedy o konkretne typy, takie na tu i teraz, gdybyście musieli postawić na jakąś dwójkę cały majątek.
O 18:23 Sonic pisze, że Karakan i Krecik.
O 18:51 Krecik uchyla się od odpowiedzi.
O 19:59 Russell pisze, że na tę chwilę Krecik-Karakan (bardziej pierwszy) albo Amrit-Sonic.
O 20:04 Wuggy pisze, że Amrit-Krecik (+ przeczucie z Russelem)
W takich dwójkach (tym bardziej trójkach czy czwórkach) mafioza wplata często mafiozę. Wkurzała mnie też - jako się rzekło - ta bezbarwność miasta, wszechobecna asekuracja. Chciałem otworzyć "na próbę" kilka frontów w temacie do głosowania, żeby zobaczyć, kto za jaką kandydaturą ewentualnie podąży, które nicki w tych dwójkach, trójkach i czwórkach podane są naprawdę na serio, a które dla asekuracji bądź z braku ikry.
O 19:46 Karakan dołącza do naszych "prowokacyjnych" głosów na Chajzera. Ja zmieniam głos na Karakana, żeby zobaczyć, czy pójdzie za mną Sonic i Russell (mieli przecież Karakana w swoich dwójkach). Dla mnie osobiście Karakan nie był na tamten moment głównym podejrzanym. Sonic rzeczywiście za mną idzie, natomiast Russell z bliżej nieokreślonych powodów... głosuje wtedy na mnie, choć chwilę wcześniej nie zmieścił mnie nawet w pierwszej czwórce swoich podejrzanych. Mega dziwne, ale okay, działam dalej. Zmieniam głos na Krecika, żeby zobaczyć, czy Sonic będzie skłonny zagłosować i na drugi nick ze swojej dwójki, gdyby okazało się, że to na Krecika jest więcej szabel niż na Karakana.
O 20:51 Wuggy głosuje na Amrita.
O 20:53 Amrit twierdzi, że jest księdzem. Zaraz potem głosuje na niego Sonic i Krecik
Mój ostateczny głos na Karakana był wypadkową jego histerycznej reakcji na wyznanie Amrita i moje działania, a także czystej pragmatyki. Chajzer zagłosował w ostatniej chwili na Karakana i nie mógł już tego zmienić, więc żeby ratować potencjalnego księdza, trzeba było błyskawicznie zbudować front na Karakana, a nie na przykład na Krecika.
I teraz tak: Rozgrywka wchodzi w decydującą fazę. Gość twierdzi, że jest księdzem. Nie ma żadnej kontry. Sam mu średnio wierzyłem, bo Krecik byłby dość dziwnym celem mafii na pierwszy wieczór, ale reguły sztuki nakazują w takiej sytuacji wstrzymać lincz. Po mordzie mógłby się ujawnić prawdziwy ksiądz i mielibyśmy (teoretycznie) pewnego mafiozę w dwójce księży, a więc (teoretycznie) w dwa lincze na pewno ustrzelilibyśmy mafiozę. Tak należało wówczas myśleć, bo nikt nie zakłada przecież, że miastowy może kłamać dla jaj, ze złośliwości. Wtedy gra nie ma sensu.
To, że Amrit okazał się niewinnym miastowym, ale nie księdzem, nie ma więc żadnego znaczenia. Trzeba patrzeć z perspektywy ante 21:04. Jeśli ktoś doprowadził do linczu na nim w takich okolicznościach, opcje są trzy. Może być:
a) prawdziwym księdzem
b) mafiozą
c) pożytecznym idiotą
Jest ich pięciu: Sonic, Wuggy, Karakan, Krecik i Russell, który umył wczoraj rece, oddając absurdalny (w tych okolicznościach przynajmniej) głos na mnie. Chajzera bym uniewinnił.
Sonic Händehoch - Nie znam gościa. Nie wiem, co to za człowiek. Albo stuknięty, albo udaje. Ta cała histeria po wczorajszym linczu, samobiczowanie się, nabożne odwołania do Egze czy Garego... Wcześniej wydawał się zupełnie normalny, choć - fakt faktem - trzeba uczciwie przyznać, że już na tamtym etapie dał się poznać jako fanatyk mafii. Bardzo dobrze zaczął - prostolinijnie, naturalnie, szczerze. Potem zero progresu. Trochę dziwne, biorąc pod uwagę, że to taki pasjonat, a gra wkraczała w ciekawsze fazy. Bardzo ciekawy rozdźwięk pomiędzy analizami i deklaracjami a głosami. Mówi, że kocha deszcz, a rozkłada parasolkę, gdy zaczyna padać. Mówi, że kocha słońce, a chowa się w cieniu, gdy zaczyna świecić. Mówi, że kocha wiatr, a zamyka okno, gdy zaczyna wiać. Właśnie dlatego boję się, kiedy mówi, że kocha Miasto (to akurat nie Szekspir, żeby któryś geniusz nie zacytował na maturze ). Takie tracenie głowy czasem może być oznaką miastowości, ale w jego przypadku te zmiany są zbyt gwałtowne, na zbyt krótkim odcinku... Nie miał Amrita w swej żelaznej dwójce (tworzył ją Karakan z Krecikiem), a chwilę później na niego zagłosował, choć ten dodatkowo twierdził, że jest księdzem. Absurd jakiś.
Huggy Wuggy - Odwrotnie niż Sonic. Na początku źle. Pusta aktywność, relacjonowanie rozgrywki, podlizywanie się, ale potem zaliczył progres. Nie jestem przekonany, jak należy interpretować te tabelki, ale generalnie był pod grą w ważnych momentach, analizował scenariusze dla miasta... Dziwnie zachował się tylko wczoraj, aczkolwiek wysłał swój głos przed wyznaniem Amrita, a potem go po prostu nie zmienił.
Russell - Absurdalne zachowanie wczoraj. Na początku rozgrywki reklamował się jako inicjator linczu na Wasylu, co nie do końca było prawdą. Brał na siebie odpowiedzialność w nieco większym stopniu niż reszta bezbarwnego miasta (poza Szekspirem naturalnie ). Miał tendencję do kolejkowania. Nawet żelaznej dwójki nie potrafił wymienić, tylko czwórkę. Wczoraj zaczął się już asekurować, że może nawet w mafii jest i Karakan, i Szekspir, co pasowałoby do teorii, że w mafii jest Russell i Karakan.
Karakan - Czemu zagłosował wczoraj na gościa, który twierdził, że jest księdzem? Czemu tak się na mnie wczoraj rzucił? Dziwna była ta jego histeria i w tym partnerował mu akurat Sonic, nie Russell, który też głupio działał, ale przynajmniej aż tak nie histeryzował.
Krecik - Na bazie dzisiejszych postów bliżej mi do tezy, że jest niewinny. Tak intuicyjnie. Wcześniej różnie to bywało, ale wydaje mi się, że zanotował pewien progres.
Moim zdaniem, (piszę to na szybko, więc nie traktujcie tego jak Sonic mądrości Garego i Egzego, tylko siądźcie na spokojnie i policzcie), ksiądz mógłby się teraz ujawnić, nawet będąc niezagrożony, żeby trochę uspokoić sytuację i dać pozostałym miastowym jakąś ostoję, stać się takim bastionem zaufania. Człowiek ścigany tęskni za zaufaniem, jak to tłumaczył Obieżyświat hobbitom. Przydałby się ktoś, o kim pozostali miastowi mieliby stuprocentowe przekonanie, że jeśli się myli, to popełnia po prostu błąd, a nie kłamie. Ponadto, co ważniejsze, teraz jest lepszy moment na ewentualną konfrontację dwóch księży, bo cały czas mamy jeszcze dwa lincze, a jak do konfrontacji tej dojdzie w meczówce, to pozostanie Wam rzucić monetą albo poprosić o radę kol. Tomusa i postąpić odwrotnie. Dziś nie ma mordu. Przed nami dwa lincze, dopiero potem mord.
Ja bym wybierał z trójki: Karakan, Russell, Sonic.
Czytajcie całą rozgrywkę, zwłaszcza wczorajszy wieczór, w którym po raz pierwszy działo się dużo i szybko, więc jest to świetne pole do analiz. Łatwo się wtedy mafiozie potknąć. Jeśli jesteś miastowym i dotrwałeś do meczówki, spróbuj zastanowić się dlaczego. Niejednoznaczną kwestią jest też wczorajszy strzał mafii we mnie, ale nie mam już czasu przeanalizować tego. Wy spróbujcie to uczynić.
Żyjcie nadzieją. Jak mówią prorocy, dzień w końcu staje po najdłuższej nocy. Ukłony!
Reszta jest milczeniem.
Piszę dopiero teraz, gdyż chciałem w jak najszerszym zakresie objąć swą percepcją wypowiedzi i wydarzenia dnia dzisiejszego. Dłużej nie zwlekam, bo młyny Waszych umysłów muszą przecież przemielić to ziarno do 21. Poza tym dziś piątek, piąteczek, piątunio...
Dlaczego kilkukrotnie zmieniałem wczoraj głosy? Zacząłem Chajzerem. W tym przypadku doskoczyłem po prostu do pressingu założonego przez Sonica. Chajzer nie był moim głównym podejrzanym. Wiedziałem, że nie będę na niego głosować, ale chciałem, żeby się uaktywnił.
Kolejnymi zmianami chciałem sprawdzić, kto pod którą kandydaturę się ewentualnie podczepi. Miasto było bowiem kompletnie bezbarwne, mdłe. Jak się czytało Wasze posty i analizy, to każdy podejrzewał wszystkich i nikogo. Nikt nie toczył przeciwko nikomu żadnej krucjaty. Każdy się asekurował. Ten gra fajnie, ale czerwona lampka, tamten mafijnie, ale z drugiej strony... I tak o wszystkich. Poprosiłem Was wtedy o konkretne typy, takie na tu i teraz, gdybyście musieli postawić na jakąś dwójkę cały majątek.
O 18:23 Sonic pisze, że Karakan i Krecik.
O 18:51 Krecik uchyla się od odpowiedzi.
O 19:59 Russell pisze, że na tę chwilę Krecik-Karakan (bardziej pierwszy) albo Amrit-Sonic.
O 20:04 Wuggy pisze, że Amrit-Krecik (+ przeczucie z Russelem)
W takich dwójkach (tym bardziej trójkach czy czwórkach) mafioza wplata często mafiozę. Wkurzała mnie też - jako się rzekło - ta bezbarwność miasta, wszechobecna asekuracja. Chciałem otworzyć "na próbę" kilka frontów w temacie do głosowania, żeby zobaczyć, kto za jaką kandydaturą ewentualnie podąży, które nicki w tych dwójkach, trójkach i czwórkach podane są naprawdę na serio, a które dla asekuracji bądź z braku ikry.
O 19:46 Karakan dołącza do naszych "prowokacyjnych" głosów na Chajzera. Ja zmieniam głos na Karakana, żeby zobaczyć, czy pójdzie za mną Sonic i Russell (mieli przecież Karakana w swoich dwójkach). Dla mnie osobiście Karakan nie był na tamten moment głównym podejrzanym. Sonic rzeczywiście za mną idzie, natomiast Russell z bliżej nieokreślonych powodów... głosuje wtedy na mnie, choć chwilę wcześniej nie zmieścił mnie nawet w pierwszej czwórce swoich podejrzanych. Mega dziwne, ale okay, działam dalej. Zmieniam głos na Krecika, żeby zobaczyć, czy Sonic będzie skłonny zagłosować i na drugi nick ze swojej dwójki, gdyby okazało się, że to na Krecika jest więcej szabel niż na Karakana.
O 20:51 Wuggy głosuje na Amrita.
O 20:53 Amrit twierdzi, że jest księdzem. Zaraz potem głosuje na niego Sonic i Krecik
Mój ostateczny głos na Karakana był wypadkową jego histerycznej reakcji na wyznanie Amrita i moje działania, a także czystej pragmatyki. Chajzer zagłosował w ostatniej chwili na Karakana i nie mógł już tego zmienić, więc żeby ratować potencjalnego księdza, trzeba było błyskawicznie zbudować front na Karakana, a nie na przykład na Krecika.
I teraz tak: Rozgrywka wchodzi w decydującą fazę. Gość twierdzi, że jest księdzem. Nie ma żadnej kontry. Sam mu średnio wierzyłem, bo Krecik byłby dość dziwnym celem mafii na pierwszy wieczór, ale reguły sztuki nakazują w takiej sytuacji wstrzymać lincz. Po mordzie mógłby się ujawnić prawdziwy ksiądz i mielibyśmy (teoretycznie) pewnego mafiozę w dwójce księży, a więc (teoretycznie) w dwa lincze na pewno ustrzelilibyśmy mafiozę. Tak należało wówczas myśleć, bo nikt nie zakłada przecież, że miastowy może kłamać dla jaj, ze złośliwości. Wtedy gra nie ma sensu.
To, że Amrit okazał się niewinnym miastowym, ale nie księdzem, nie ma więc żadnego znaczenia. Trzeba patrzeć z perspektywy ante 21:04. Jeśli ktoś doprowadził do linczu na nim w takich okolicznościach, opcje są trzy. Może być:
a) prawdziwym księdzem
b) mafiozą
c) pożytecznym idiotą
Jest ich pięciu: Sonic, Wuggy, Karakan, Krecik i Russell, który umył wczoraj rece, oddając absurdalny (w tych okolicznościach przynajmniej) głos na mnie. Chajzera bym uniewinnił.
Sonic Händehoch - Nie znam gościa. Nie wiem, co to za człowiek. Albo stuknięty, albo udaje. Ta cała histeria po wczorajszym linczu, samobiczowanie się, nabożne odwołania do Egze czy Garego... Wcześniej wydawał się zupełnie normalny, choć - fakt faktem - trzeba uczciwie przyznać, że już na tamtym etapie dał się poznać jako fanatyk mafii. Bardzo dobrze zaczął - prostolinijnie, naturalnie, szczerze. Potem zero progresu. Trochę dziwne, biorąc pod uwagę, że to taki pasjonat, a gra wkraczała w ciekawsze fazy. Bardzo ciekawy rozdźwięk pomiędzy analizami i deklaracjami a głosami. Mówi, że kocha deszcz, a rozkłada parasolkę, gdy zaczyna padać. Mówi, że kocha słońce, a chowa się w cieniu, gdy zaczyna świecić. Mówi, że kocha wiatr, a zamyka okno, gdy zaczyna wiać. Właśnie dlatego boję się, kiedy mówi, że kocha Miasto (to akurat nie Szekspir, żeby któryś geniusz nie zacytował na maturze ). Takie tracenie głowy czasem może być oznaką miastowości, ale w jego przypadku te zmiany są zbyt gwałtowne, na zbyt krótkim odcinku... Nie miał Amrita w swej żelaznej dwójce (tworzył ją Karakan z Krecikiem), a chwilę później na niego zagłosował, choć ten dodatkowo twierdził, że jest księdzem. Absurd jakiś.
Huggy Wuggy - Odwrotnie niż Sonic. Na początku źle. Pusta aktywność, relacjonowanie rozgrywki, podlizywanie się, ale potem zaliczył progres. Nie jestem przekonany, jak należy interpretować te tabelki, ale generalnie był pod grą w ważnych momentach, analizował scenariusze dla miasta... Dziwnie zachował się tylko wczoraj, aczkolwiek wysłał swój głos przed wyznaniem Amrita, a potem go po prostu nie zmienił.
Russell - Absurdalne zachowanie wczoraj. Na początku rozgrywki reklamował się jako inicjator linczu na Wasylu, co nie do końca było prawdą. Brał na siebie odpowiedzialność w nieco większym stopniu niż reszta bezbarwnego miasta (poza Szekspirem naturalnie ). Miał tendencję do kolejkowania. Nawet żelaznej dwójki nie potrafił wymienić, tylko czwórkę. Wczoraj zaczął się już asekurować, że może nawet w mafii jest i Karakan, i Szekspir, co pasowałoby do teorii, że w mafii jest Russell i Karakan.
Karakan - Czemu zagłosował wczoraj na gościa, który twierdził, że jest księdzem? Czemu tak się na mnie wczoraj rzucił? Dziwna była ta jego histeria i w tym partnerował mu akurat Sonic, nie Russell, który też głupio działał, ale przynajmniej aż tak nie histeryzował.
Krecik - Na bazie dzisiejszych postów bliżej mi do tezy, że jest niewinny. Tak intuicyjnie. Wcześniej różnie to bywało, ale wydaje mi się, że zanotował pewien progres.
Moim zdaniem, (piszę to na szybko, więc nie traktujcie tego jak Sonic mądrości Garego i Egzego, tylko siądźcie na spokojnie i policzcie), ksiądz mógłby się teraz ujawnić, nawet będąc niezagrożony, żeby trochę uspokoić sytuację i dać pozostałym miastowym jakąś ostoję, stać się takim bastionem zaufania. Człowiek ścigany tęskni za zaufaniem, jak to tłumaczył Obieżyświat hobbitom. Przydałby się ktoś, o kim pozostali miastowi mieliby stuprocentowe przekonanie, że jeśli się myli, to popełnia po prostu błąd, a nie kłamie. Ponadto, co ważniejsze, teraz jest lepszy moment na ewentualną konfrontację dwóch księży, bo cały czas mamy jeszcze dwa lincze, a jak do konfrontacji tej dojdzie w meczówce, to pozostanie Wam rzucić monetą albo poprosić o radę kol. Tomusa i postąpić odwrotnie. Dziś nie ma mordu. Przed nami dwa lincze, dopiero potem mord.
Ja bym wybierał z trójki: Karakan, Russell, Sonic.
Czytajcie całą rozgrywkę, zwłaszcza wczorajszy wieczór, w którym po raz pierwszy działo się dużo i szybko, więc jest to świetne pole do analiz. Łatwo się wtedy mafiozie potknąć. Jeśli jesteś miastowym i dotrwałeś do meczówki, spróbuj zastanowić się dlaczego. Niejednoznaczną kwestią jest też wczorajszy strzał mafii we mnie, ale nie mam już czasu przeanalizować tego. Wy spróbujcie to uczynić.
Żyjcie nadzieją. Jak mówią prorocy, dzień w końcu staje po najdłuższej nocy. Ukłony!
Reszta jest milczeniem.