Rozgrywka - zagadka mecenasa Rolskiego

CZESIO ZNOWU MANIPULUJE

Spróbuję to przedstawić najlepiej, jak umiem.


1. Cugowski chujowo uniewinnia Wiśniewskiego, czyli powierzchowne analizy.

Czesio stosował dwa zarzuty:
1) że uniewinniam Wiśniewskiego, za sam teoretyczny fakt, że gracz X punktował gracza Y 
2) że tak czy siak to za mało.


Od tego się zaczęło, Czesio przyczepił się do mojego fragmentu:


"Wiśniewski - no pięknie wczoraj punktował tego Czesia, wytykał stosowanie dziwnej logiki, samemu jej nie naginając w replikach. Jednocześnie ciągle robi to na bezstresowym luzie, będąc pewnym swoich racji, śmieszkuje na środku tematu. Nie czuję tam zgrzytów czy jakiegokolwiek stresu/spięcia. Chciałbym jednak, żeby bardziej się zaktywizował, wyznaczał kierunki, podrzucał pomysły, bo tego chyba jest za mało."

"no pięknie wczoraj punktował tego Czesia, wytykał stosowanie dziwnej logiki, samemu jej nie naginając w replikach." - Czesio próbował to przedstawić tak, jakbym zazieleniał Wiśniewskiego za sam fakt atakowania kogoś.




Podkreśliłem w analizie, że zależy JAK to grillowanie to robił. Jeśli jestem w mieście i ktoś zauważa to, co ja, to nie jest powód do zazielenienia?

Czesio nadal sugerował, że to za mało, że kijowe powody.
Podkreśliłem Czesiowi, że to nie jest CAŁOŚĆ argumentów, za które Wiśniewskiego uniewinniam. Tylko że to podtrzymanie uniewinnienia za grę, za którą go wcześniej zazieleniałem. Musiałbym się powtarzać i robić kopiuj-wklej po moich analizach po d1 i d2.

I wygarnąłem to Czesiowi od razu, kopiując mu wstawki z poprzednich analiz. I uwaga, tutaj Czesio zmienia temat, już nic nie mówi o jakości mojej analizy, tylko kwestionuje fakt, że Wiśniewski chciał zlinczować Rudego, koncentrując się teraz na swojej mafijnej parze Wiśniewski-Rudy.

Czesio wraca do tematu moich analiz dziś rano, jakby wtedy w ogóle nie przekonały go moje wyjaśnienia, że analiza wczorajsza była podtrzymaniem tych poprzednich i nie dostrzega faktu, że Wiśniewski faktycznie chciał zlinczować Rudego. Ignored.



2. Wiśniewski nie chciał zlinczować Rudego, ale jeśli ktoś wykaże, że jest odwrotnie, to staje się adwokatem Wiśniewskiego i jest w mafii.


Czesio idąc nagle nurtem z powyższego punktu (zostawiając poziom moich analiz), zaczął mówić, że Wiśniewski nie chciał zlinczować Rudego i tylko udawał.



Znowu, dorabianie teorii, jak wygodnie. Jeśli wykażesz, na czym polegało twoje rozumowanie, to tym gorzej dla ciebie.

3. Cugowskiemu łatwo atakować niewinnych, jednocześnie łatwo mu atakować kolegów z mafii.







To kogo łatwo mi atakować? Niewinnych czy mafiozów? Cugowski jak atakuje niewinnego, to ma łatwy cel. Jak atakuje rzekomego kolegę z mafii, to ma łatwy cel. Czyli kogokolwiek Cugowski by nie zaatakował, to ma łatwo.

4. Cugowski panikował po claimie Antury, czy WIERUTNE KŁAMSTWO.




Nic takiego nie było. Wręcz przeciwnie!!!



KŁAMSTWO


5. Cugowski nie był pewien co do Broniewskiego, więc jest w mafii.



To jedna z większych kurtyzan z logiki, jakie widziałem w tej rozgrywce, kto wie, czy nie we wszystkich edycjach, w jakich grałem. Argument typowo na siłę. Przecież Ty czepiałeś się służb. To mam napisać, że Czesio winny, bo czepiał się służb?

No do mojego osobistego dzisiaj się zbliżył, jak już musimy o tych teoriach gadać

Czesław. No kurwa, ja nie wierzę, że można takie rzeczy pisać będą w mieście. Cała gra to naginanie faktów, teori, żeby pasowało.

Kurwa nie overthinkuj proszę xD

No dobra, to zakładając, że Czesio niewinny i ty niewinny, kto w mafii? Bo się kurwa kończą scenariusze xD

Jakbyś liczył pamiętaj, że wiemy na bank, że jeden z dwójki schabowy Dionizy był oprychem, a drugi nie.

Proszę, przeczytaj ten fragment o Gołocie i czy widzisz to, co ja. Tam mógłby być plot twist.

mafiacorner.boards.net/post/57877/thread

Chodzi o końcowy fragment o Gołocie, to podekscytowanie.

Chodzi mi o to, że po prostu ani nie jestem w stanie teraz z wami uczestniczyć na bieżąco w tej dyskusji ani nie uważam, żeby było to zbyt potrzebne. Moim zadaniem teraz jest czytać i robić calle.

w ogóle zauważcie że całej tej sytuacji w której cugo i rudy sa niemal pewnymi winnymi (co przyznaje wisnia swoja matematyka) nie byloby gdyby nie ja. Czy wkladalbym glowe pod topor jednoczesnie zabierajac dwoch kolegow kiedy do tej pory zaden mafiozo nie padl?