Ogólny

Ja zastanawiałem się pod tym względem na ile sensu musiała by mieć gra Cenariusa w mafii by Felietonistka dała się z łatwością zlinczować. Wyszło mi że Cenarius od początku nie miał dobrej pozycji to więc nie ma sensu by Felietonistka mogła pod niego grać. Oczywiście mogłaby tak ryzykować, ale ono jest zbędne. Założyłem w tym przypadku że jeśli Gump w mafii, to mafia ma co najmniej dość silny skład by móc manipulować miastem. Z tego powodu jak Kichot wyskoczył niewinny to Cenarius tym bardziej niewinny, ponieważ nie za bardzo pasuje do koncepcji silnej mafii.  Siła miasta jest za to słaba i brakuje tam typowych liderów:

Smasher jako pierwszy nie wyskoczy przed szereg.

Cenarius nie ma pozycji do forsowania czegokolwiek. Nawet jeśli coś napisze to też będzie intepretowane jako mafijne ratowanie tyłka swojego.

Tasiemiec też pojawił się jako ten do przepchnięcia w linczu w razie czego.

Iau nie ma pozycji w mieście i wszystko jest interpretowane u niego jako mafijne.

Mój problem z Karasiem zaczął się od tego kiedy jeszcze żyłem. Trudno było do niego trafić i dać mu do przemyślenia. Chociaż nadal uważałem go za niewinnego co napisałem w testamencie. Kolejny dzień padła Felietonistka to jeszcze go nie analizowałem, ale obserwowałem kto jaki wkład w grę może mieć i kto jest regularnie grillowany na świeczniku i jak lincze się toczą. Na pod caście wspomniałem o paru rzeczach które mi nie pasują w Karasiu coraz bardziej i już traciłem pewność co do uniewinnienia. To jak sobie wytarł swoją kreację Gollum to też mi się nie podobało, ponieważ jako Gollum był bardziej otwarty na przemyślenia i potrafił wrócić do wcześniejszych stron pisząc, że coś mu się nie podoba lub uwzględniał to w testamencie. Tutaj mimo że daje dobre posty Karaś to mam wrażenie, że przy winie Gumpa jego pozycja znowu poleci w dół.

Karasia też obstawiłem ze względu kto jaką ma pozycję w mieście akurat. W tym przypadku pomocna była mafijna Felietonistka paradoksalnie, bo praktycznie pisała prawdę o tej edycji i kto może być grillowany. Naprawdę można posty mafiozów tłumaczyć dwojako, ale potrafią zostawić ukryte wskazówki na temat potencjalnego składu mafii. Felietonistka tak zrobiła, że zostawiała ślady. Jeśli ona jako pierwsza poleciała to jej śmierć ma sens teraz jedynie w przypadku silnej mafii, by wyrobić pozycję pozostałym mafiozom. Teorię o jej rezygnacji ze względu na słaby skład mafii może bym analizował kilka dni wcześniej, ale nie na tym etapie gdy padł niewinny Kichot.

Wniosek o braku liderów można było szybko wyciągnąć, że dziwnie się ta rozgrywka toczy.  Tak jakby mieli linczować ostatniego oczywistego mafiozę. Tak się edycja ułożyła, że ktokolwiek dawał wątpliwość pod główny nurt nawet na chwilę to źle skończył.

Najbardziej mi się w sumie nie spodobał ten atak na Iau u Karasia przedstawiający pewną intencję. Mimo tego może zostać uznać za naturalny i chciał wrócić do Iau jako potencjalny twist. Ogólnie bardzo dobrze potrafi Karaś wybrnąć w tej edycji, a wina jego jest jedynie widoczna jak się zagłębi w pewne szczegóły i coś parę dni temu czułem, że jakbym żył to bym prawdopodobnie się pożarł z Karasiem. Moja wizja linczowania totalnie rozjeżdżała się z jego wizją podejrzanych graczy.  Też trochę już metoda eliminacji wjechała w tym przypadku. Mord na Sowie też mi trochę dał do myślenia, że coś jest nie tak i dlaczego giną tacy gracze, co nie płyną do końca z nurtem. Trochę jak z Wiśniewskim, że trzeba tu naprawdę w szczegóły wejść by zobaczyć winę takiego Karasia, ponieważ na pierwszy rzut oka jest niewidoczna.

Smashera dla mnie uniewinnia przede wszystkim też start gdzie łatwo do niego można było się dowalić. Często takie starty to idealne lepy na mafię. Tutaj gorzej bo Szarlej miał najsłabszą zaczepkę w jego stronę.  Potem dość sporo przemyśleń on daje i pisze analizy chcąc mieć jakiś wpływ na rozgrywkę. Smasher bardziej ufa osądom innych. Próbuje wiele wątków poruszać, ale nie jest pierwszym do liderowania. Nie ma siły przebicia. To nie jest typ gracza, który by jako pierwszy coś forsował. Druga sprawa to po prostu też zastanawiałem się nad intencjami jego i nie poczułem ani razu jakby próbował oszukać wszystkich.