ZAKOŃCZONE | 2. Monti vs egze, Sędzia: Pshemo

hehe

Mój stance jest taki, że na moje oko oboje gracie jakbyście byli w mafii, ale jest pomiędzy waszą grą asymetria.

Egze odpowiedziałeś na moje pytanie mniej więcej tak jakbym ja odpowiedział. To znaczy mój główny zarzut w stosunku do Montiego jest taki jak napisałeś, czyli ukrywanie się za zobojętnieniem i antypatycznością.

Monti z tobą zgodzę sie co do egzaltacji u Egze, natomiast nie zgodzę się co do agresji, spodziewałem się, że niewinny Egze będzie grał bardziej przeciwko tobie niż zagrał. Nie jestem jednak pewien na ile wynika to z mafijności, a na ile z tego, że w tej formule nie jest tak łatwo znajdować argumenty na przeciwnika jak w standardowej rozgrywce.

Widzę to trochę tak, że Monti gra poniekąd jak Kacperek w poprzedniej edycji. Jesteś przekonany, że twoja niewinność jest bardzo łatwa do zauważenia, a to nie do końca tak jest. Jesteś przekonany, że wygrasz i tak jak Kacperek masz więcej od Egze takich spontanicznych wejść i piszesz na moje oko bardziej to co chcesz pisać, bez jakiejś kalkulacji. U Egzego widzę większą celowość w tym co robi, tak jakby myślał w bardziej standardowy sposób idący od punktu A do punktu B.

Egze ty z kolei grasz trochę tak jak ja w poprzedniej, to znaczy starasz się bardziej od swojego oponenta współpracować z sędzią i bardziej starasz się o merytorykę, mniej od Montiego wyrażasz bezpodstawnych przekonań typu "jestem niewinny i to widać".

Monti zaliczył jak na moje lepsze wejście, wszedł z postami, które są mniej standardowe. Ty z kolei pierwsze co zrobiłeś Egze to zauważenie, że Monti ma mafię 3ci raz zrzędu, ja zrobiłem z Kacperkiem to samo, na początku zauważyłem, że on z kolei po raz pierwszy trafił do mafii od dawna.

Natomiast u Montiego czuję trochę sprzeczności z jednej strony jest ta komunikacja zobojętnienia, a z drugiej jesteś przekonany, że wygrasz. Z jednej ja jako sędzia jestem mało istotny w rozgrywce, z drugiej ty możesz pozwolić sobie na obojętność. To jak jest, skoro mam tak małe znaczenie, to nie znaczyłoby to, że wszystko w twoich rękach i nie możesz pozwolić sobie na obojętność tylko właśnie musisz cisnąć?

Przecież to Ty nie wychodzisz poza zgraną płytę szóstej strony.

boli, co?

Czy uważasz, że ta szósta strona faktycznie była twoją najsłabsza, czy jest tam coś szczególnego, czy Monti czepia się zupełnie bezpodstawnie?

wręcz przeciwnie, była bodaj moją najlepszą, on o tym wie, dlatego chce ją zdyskredytować.

tu jest i nadmierna egzaltacja, i sztuczna agresja, i niedostosowanie sposobu gry do rozgrywki, i socjotechnika, klasyczna pierdolnięcie z pięciominutowej armaty, ale nie w stanie oblężenia, a na miłej schadzce w donżonie

jeśli ktoś nie ma dostatecznie wyrobionych estymatorów żeby po tej sekwencji nie być pewnym winy egze, to już ja nie poradzę że mama i tata podstaw nie nauczyli

No właśnie dlatego była najlepsza że wyrzuciłem z siebie wszystko co sądzę o grze Montiego, dość zgrabnie ubierając to w słowa, a poziom agresji rósł wraz z poziomem wypitego alkoholu, to jasne ;p

a naturalnością się zbytnio nie przejmuję, bo nie muszę jej udawać