|
Post by Viktor Tsoi on Feb 20, 2023 1:45:22 GMT 1
Podział gry na 3 fazy
Early Game - Pierwsze dwa lincze.
Middle Game - 4 środkowe lincze, czyli od linczu na Antórze do linczu na Mellerze.
Late Game - 2 ostatnie lincze.
Early Game uważam dla miasta za bardzo udaną fazę gry. Fakt, że padł Red, ale w zamian za Kofolę, uniewinnienie się kilku miastowych oraz spalenie się Sariusa. Imo świetny deal dla miasta. Ogółem uważam, że była to faza gry, która mocno wpłynęła na przebieg reszty rozgrywki. Było też kilku niewinnych, którzy wyszli z early ze sporym balastem na sobie i potem już mieli bardzo ciężko uratować się przed linczem (Antóra, Majima, Fraser). Szczególnie ważne jest jednak, że żadnemu mafiozie nie udało się trafić do grupy niewinnych w early, to było kluczowe dla zwycięstwa w całej grze. Grę miasta w early oceniam na 5+/6, mafii na 3+/6.
Middle Game, okres, w którym miastu z uwagi na matematykę było najciężej trafić mafiozę ze względu na już uszczuplony skład mafii. Był to okres, w którym najbardziej uniewinnieni mieszkańcy mordowali najbardziej obciążonych graczy w Early game. Czyli miasto szukało mafii spośród graczy, którzy wypadli najbardziej podejrzanie w Early, miasto starało się też w tym okresie linczować tak, żeby w razie pomyłki przynajmniej doprowadzić do prostszych poszukiwań w końcówce. Mafia w tym okresie pracuje nad tym, żeby możliwie namieszać i zdestabilizować miasto przed końcówką. W tej fazie grę miasta oceniam na 3, mafii na 5/6.
Late Game, miasto ma nadal dylemat, jaką trójkę zabić z czwórki Bobek, Fraser, Słowacki, Orbinson (twistu ze śmiercią Frasera nie liczę, ponieważ każdy to przeoczył, więc nie miało wpływu na decyzje podejmowane przez graczy), ale generalnie zbiera żniwa z tego, jak w poprzednich dwóch etapach udało się uprościć rozgrywkę. A udało się uprościć nie do końca, ale imo dosyć mocno. Mafia w tym etapie próbuje wcisnąć jednego ze swoich na koniec powyższej czwórki. Za ten etap dla miasta 5+\6 (nie 6, bo jednak było chwiejnie momentami i się stresowaliśmy na cmentarzu częścią postów), mafia grała na tym etapie imo na 4+, bo pomimo śmierci w obu linczach Słowacki prawie się prześlizgnął, a miasto do końca się wahało co zrobić.
Kluczowe błędy w rozgrywce oraz w ogóle jak rozróżnić błąd od zagrania, które błędem nie jest, pomimo że nie prowadzi do upragnionych rezultatów
Tutaj uprzedzam, że jest spora szansa, że zagranie, które ja tutaj nazwę błędem, ktoś inny może za błąd nie uznać. Jest to jednak moja subiektywna analiza, w którą bardziej wierzę, niż umiem udowodnić. W sensie mogę podawać bardziej argumenty niż dowody.
Kolejność wymienianych błędów jest chronologiczna.
1. Zlinczowanie Szu. Nie chodzi mi o sam fakt, że w linczu padł niewinny, ale że padł pomimo koniunkcji 3 faktów. (1. Jednym z rywali był Kofola, na którego były mocniejsze argumenty, 2. 2gim rywalem była Wednesday, której Szu bronił. 3. Deklaracja samego Szu, że bez problemu się wybroni następnego dnia). W tym linczu błąd wykonały nie tylko te osoby, które głosowały na Szu, ale też te, które, żeby obronić Szu, zaczęły bodaj od 0 nabijać licznik głosów w Wednesday, zamiast się podłączyć do głosów na Kofolę. Jeżeli ratujesz Szu, ma też sens pomóc mu ratować jego niewinnego. Z tej perspektywy absurdalnym zagraniem jest i ratować Szu i głosować na Wednesday (a sam tak zrobiłem). Dlaczego tak zrobiłem, pomimo że teraz uważam to za absurdalne? O tym będzie później.
2. Mafia, która nie poświęca Kofoli ani 1szego, ani 2giego dnia, gdzie już naprawdę aż się prosiło go poświęcić. Moim zdaniem kluczowy błąd mafii w całej rozgrywce, to, że wyszli z Early game, bez żadnego gracza pośród grupy uniewinnionych to im moim zdaniem przegrało całą grę, a nie mieli takiego gracza właśnie dlatego, że nie wyczuli, kiedy należy dokładać głosy na Kofolę. Ogólnie imo trzeba robić nie tak, że czekasz na reakcje miasta i jak miasto obróci się przeciwko koledze, to wtedy razem z nim na niego głosuje, tylko trzeba przewidywać i zagłosować na kolegę jeszcze zanim miasto jako całość się na niego zwróci, uważam, że śmierć Kofoli na przestrzeni najbliższych max 3 dni dało się przewidzieć już w momencie jak miał na sobie z 3 głosy w d1. Też nie mówię, że cała mafia miała wtedy na niego głosować, ale co najmniej jeden z nich. Nawet gdyby nie udało się przewidzieć tego tak szybko, to dostali na to jeszcze dodatkową szansę w momencie, gdy Szu walczył o życie, a miasto kierowało się w Wednesday.
3. Detektyw ujawniający się ze sprawdzeniem Sariusa, którego miasto i tak chce zlinczować.
4. Miasto zabijające Antórę, pomimo że posiadają sprawdzenie detektywa na Sariusie. (To jest taki błąd, że jak go widzę, to się drapię po głowie i nie rozumiem, jak doszło do tego xD). Imo gorsze niż podstawić Hetmana w jednym, bo jak podstawiasz Hetmana w jednym to chociaż masz takie usprawiedliwienie, że nie widziałeś, co robisz, a tu każdy widział, że zabija potencjalnie niewinnego gościa zamiast sprawdzonego mafiozy.
5. Mój błąd, żeby namawiać detektywa na sprawdzenie Majimy, którego i tak chciałem zabić w meczówce, nawet jakby wyszedł czysty (To zagranie to jest taki absurd, że japierdolę XD, Majima mi to wytknął, ale jakieś zaćmienie wtedy miałem, to się na logikę dało po prostu wywnioskować, że to głupota).
6. Italo, który widząc, że zaraz może zostać sprawdzony, nie powiedział, że ma rolę. W tym momencie gry potrzebowaliśmy uniewinnień bardziej niż lekarza, który być może kogoś uratuje, a być może nie. Gdyby Italo podał rolę, ja bym nie namawiał na sprawdzanie Majimy, a detektyw by sprawdził kogokolwiek innego spoza grupy czystych i Majimy to matematycznie byłaby już praktycznie wygrana gierka. Z wyjątkiem, gdyby sprawdzony został Orbinson, wtedy miasto mogłoby przegrać, ale bardziej przez pecha niż przez złe zagrania. Faktycznie, dzięki złym zagraniom uniknęło pecha, ale to nie zmienia faktu, że były złe i trzeba było zagrać inaczej.
7. Tutaj mógłbym wymienić lincze na Mellerze i Majimie, ale uważam, że to nie były błędy, tylko zagrania, które błędem nie są, pomimo że nie prowadą do upragnionych rezultatów. Dalej będzie o tym więcej.
8. Brak proaktywności mafii w okolicznościach ostatniego sprawdzenia przez detektywa. Nie mówię, że to byłoby proste, ale dało się spróbować, żeby sprawdzeniem dostał Orbinson zamiast Italo i gdyby mafia podjęła ryzyko, zamiast być w tej kwestii bierną to mogliby serio wygrać. Ogólnie mafia fajnie grała, ale była zbyt bierna i za mało ryzykowała. I podczas linczu Kofoli i podczas ostatniego skanu deta.
Więcej kluczowych błędów uważam w grze nie było.
Zagrania, które błędem nie są, pomimo że nie prowadzą do upragnionych rezultatów
Gdy gram w szachy i po grze analizuję swoją grę z komputerem, zdarzają się sytuacje, w której komputer wytyka mi błąd. Ustalam wtedy genezę błędu, zastanawiam się, dlaczego zdecydowałem się zagrać ten ruchy, który zagrałem, a nie któryś z proponowanych przez komputer i wyciągnąć z tego jakiś wniosek. Czasem zdarza się jednak sytuacja, gdy to, że zrobiłem błąd, wynika tylko i wyłącznie z tego, że miałem do wyboru sporo lepszy, ale jednak bardzo trudny do znalezienia ruch (tak trudny, że nawet sporo lepszy gracz ode mnie miałby pewnie problem go znaleźć). W takich sytuacjach nie mam do siebie żalu, oznaczam tę sytuację jako błąd, którego nie dało się uniknąć i skupiam się na pozostałych błędach, a ten sobie wybaczam.
Uważam, że w mafii, gdy się analizuje grę swoją i innych też trzeba operować takim rozróżnieniem. Rozróżnieniem na błędy - czyli zagrania, których dało się uniknąć, gdyby się pomyślało trochę inaczej. Oraz zagrania, których bardzo ciężko było uniknąć, ponieważ albo były mocne przesłanki, które wskazywały na zrobienie tego zagrania. Albo była sytuacja trudna do oceny delikatna, nie mamy prawa imo od siebie wymagać, że w każdej sprawie wydamy idealny osąd. Uważam, że lincz Majimy wpadał w pierwszą kategorię błędów, których nie dało się uniknąć - czyli były mocne przesłanki, żeby go zabić. Lincz na Mellerze to 2giego rodzaju błąd, którego nie dało się uniknąć - czyli sprawa trudna do oceny, delikatna.
Te pojęcia są relatywne, dla każdego gracza czym innym będzie błąd, którego nie dało się uniknąć. Błąd, który był nie do uniknięcia dla gracza na poziomie 600 ELO w szachach, może być jak najbardziej normalnym błędem dla gracza na poziomie 1600 ELO. Uważam, że ważnym w procesie uczenie się, zarówno szachów, jak i Mafii, a nawet sportów walki, jest, żeby wiedzieć na poprawianiu, których błędów poprawie się skupić, a które uznać, że jeszcze nie czas na to. W moim przypadku znaczy to, że nie skupiam się jak w przyszłości uniknąć zlinczowania takiego Mijimy, ale skupiam się teraz jak uniknąć w przyszłości błędów analogicznych do np. mojego głosu na środę w D1, albo zbyt liberalnego podejścia do gry Słowackiego. (Te dwa to tylko przykłady, w rzeczywistości zamierzam poprawić po tej partii sporo więcej rzeczy i o tym za chwilę).
Główne lekcje, które ja wyciągam z tej partii
Za każdym błędem stoi proces myślowy, który do niego doprowadził, albo brak procesu myślowego, który pozwolił go uniknąć. Istotne jest oprócz samego zauważenia błędu znaleźć jeszcze jego źródło. Poniżej lista lekcji, którą wyciągam z popełnionych w tej partii błędów.
Myśleć logicznie. Brzmi bardzo generycznie, ale mój głos na Wednesday i namawianie detektywa do sprawdzenia Majimy, żeby go potem nawet niewinnego zabić w meczówce to po prostu błędy logiczne.
Unikać herolinczów, ja np. w d1 zachowałem się tak, jak zachowałem, bo nie znałem tej zasady, nie znałem w ogóle pojęcia herolincz.
Grać proaktywnie.
Brać poprawkę na tożsamości i nie wnioskować z nich zbyt wiele. Żartobliwość Słowackiego uznałem za niewinną, frustrację Bobka za mafijną, jedno, jak i drugie trzeba było ignorować i szukać innych czynników.
To, że ktoś się zbyt wiele razy mylił, nie świadczy o jego roli. Orbinson się mylił całą grę i był w mafii, Majima się sporo pomylił i był miastowym. Trzeba, zamiast tego szukać innych czynników.
Nie skupiać się jakoś zbyt szybko na tworzeniu optymalnych kolejek, a bardziej skupić się na osądzie poszczególnych graczy. Mam wrażenie, że na niektórych etapach gry było zbyt dużo dyskusji na temat optymalnej kolejki a za mało wywierania pressingu i atakowania potencjalnych winnych argumentami.
Wprowadzać w mieście atmosferę spokoju i współpracy nawet w trudnej sytuacji.
Pewnie coś jeszcze mi wpadnie w przyszłości do głowy, ale wydaje mi się, że już nie ma co czekać dłużej z pisaniem.
Czynniki decydujące o zwycięstwie miasta
To taki bardziej skrótowiec, podsumowanie, w którym się trochę powtarzam, bo głównie to wszystko co tu będzie wynika z tego co pisałem wcześniej.
- Dużo uniewinnionych po d1. - Brak mafiozy w grupie uniewinnionych po d1. - Mała proaktywność mafii. - Przez większość gry miasto współpracowało ze sobą i nie siadła mu psycha.
Czynniki decydujące o tym, że mafia prawie wygrała
- Bardzo dobre mordy. - Niewinnie wyglądający posting Orbinsona i Słowackiego. - Kilka momentów gdzie pojedynczy gracze miasta mieli zaćmienie mózgu. - Kilku graczy, którym nie udało się do końca uniewinnić. - Ratowanie Szu głosami na Wednesday zamiast głosami na Kofolę.
Krótka ocena graczy
Ta ocena będzie naprawdę bardzo krótka ponieważ o dziwo ciężej mi się ocenia poszczególnych graczy niż całą rozgrywkę. Chciałbym tylko dodać, że było bardzo humorystycznie i sporo się śmiałem podczas gry co też jest ważne. Moje oceny mogą brzmieć trochę surowo, ale siebie też oceniam surowo.
Andrew Tate - Przede wszystkim charakterologicznie mi się podobała jego gra. Na początku jako tako nie grał ani dobrze ani źle, ale budził zaufanie. Potem zachował rozsądek, spokój i dobrą wolę, do końca szukał zamiast stracić głowę. Narzucił swoją wolę wtedy kiedy było trzeba, a unikał robienia tego wtedy kiedy się mylił. Zasłużone MVP. Antóra - 3 lincz - Dobrze wytypował Majimę, dobrze się bronił, choć nieskutecznie. Miał chyba trochę pecha. Ciężko powiedzieć czy to jemu czegoś brakowało, czy to miasto za łatwo go zlinczowało. Moim zdaniem mógł pożyć dłużej, ale raczej nie chciałbym go w meczówce. Jeśli jednak chwalimy część graczy za uniewinnienie się, no to w jego przypadku można mówić o braku tego. Testament też średni, ale trzeba brać poprawkę, że był rozproszony walką o życie. bobek - Bardzo dobra pierwsza połowa gry, dużo trafnych spostrzeżeń, potem się pogorszył, osłabił swoją pozycję w mieście. Słaby ostatni dzień. Myślę, że jednak ostatni dzień przyćmiewa realną ocenę całości jego gry. Słyszałem opinie, że mógłby być antymvp, imo przesada. Emma Watson - 4 mord - Grała dobrze, bo uniewinniła się nawet bez podawania roli oraz znalazła mafiozę. Gdyby tylko nie to pochopne uniewinnienie się to mogłoby być bardzo dobrze. Zmarnowany potencjał nawet na MVP (gdyby dalej trwało dobre skanowanie), ale nie można mówić o złej grze. Gęgul Gęg - Dobra gra, uniewinnienie się, ostateczne dojście do porozumienia z Andrew. Hari Pota - 2 mord - Bardzo dobra gra, już w d0 zagłosowałem na środę bo zobaczyłem, że Pota tak robi, a nie wiedząc do końca co robić i chcąc uratować Szu postanowiłem zagłosować tak jak najbardziej jednocześnie rozumna i niewinna osoba jaką widzę. Później był taki moment, że w nocy po śmierci Szu udzielało się kilka osób w temacie (w tym Pota) i miałem taki moment, że sobie pomyślałem (ten gość na bank jest czysty. Nie dziwne, że mafia szybko go zabiła. Italo Calvino - 7 mord - Uważam, że grał bardzo dobrze. Dużo dobrych osądów, brak większych błędów. Zachowywanie spokoju od początku do końca. Jedyny słabszy moment to nie ujawnienie się z rolą gdy widział, że detektyw zaraz może go sprawdzić. No ale takie coś jest całkowicie zrozumiałe, zwłaszcza jeśli się gra pierwszy raz. James Fraser - 3 glon - Nie mam żalu, ale oceny nie wystawię, bo po prostu samo głosowanie to było za mało żeby oceniać grę. Janusz Lewandowski - 1 mord - Najlepszy miastowy w d0 i d1 imo. Czyli tak długo jak grał tak długo był najlepszy. Długo jednak nie pograł, ale to nie jego wina. Nie chodzi tylko o to że dobrze głosował i się uniewinnił, ale też o produktywność prowadzonych przez niego dyskusji. Jordan Peterson - 2 glon - Żalu nie mam, ale brak oceny. Juliusz Słowacki - 8 lincz - Mój ulubiony gracz XD. Wspaniałe posty, wiele razy mnie rozbawił, długo wyglądał mega niewinnie. Pokazał mi też, że w mafię gra się nie tylko dla rywalizacji, ale też po to żeby po prostu pośmiać się i wyrażać siebie. Na minus mały wkład w takie ogarnianie gry z perspektywy strategii mafii. Ogólnie jednak bardzo dobra edycja, gdyby nie ostatni dzień Andrew to jak dla mnie Słowacki by był MVP. Kofola - 2 lincz - Moim zdaniem trochę słabe d0, potem w linczu przy d1 napisał na tyle dobrą obronę, że mnie oszukał i przeżył. Później jednak padł na tyle łatwo, że aż żal że mafia go taktycznie nie poświęciła. Świetne opisy mordów. Imo średnio z minusem i zmarnowany potencjał. Majima Gorō - 5 lincz - Grał bardzo fajnie w d0 i skłaniałem się wtedy nie tylko ja, ale też Italo i chyba Oaza, że jest niewinny. Miał jednak pecha że wpadł na czołówkę z Redem. Z tego już ciężko było się wyratować w oczach miasta pomimo świetnej obrony i przejrzeniu Słowackiego. Imo bardzo dobra gra i spory pech. Świetny testament. Marcin Meller - 6 lincz - Bardzo dobre d0, później w kratkę, ciężko mi oceniać jego grę. Początkowo się nie uniewinnił, ale pod koniec mojego życia zaczął robić rzeczy (nie pamiętam jakie), które sprawiły że go uniewinniłem. Nie uniewinnił się jednak przed miastem. Średnio z +? oaza - 3 mord - Bardzo szybko wyszedł mi i reszcie graczy jako niewinny i generalnie wprowadzał spokój i pomagał uniewinniać się paru innym niewinnym. Napisał świetny testament, zwłaszcza jeśli uwzględnić jak szybko musiał go napisać. Gra bardzo dobra. Roy Orbison - 7 lincz - Bardzo dobra gra, mocne ogarnianie strategii mafii i dość długo naturalne posty. Zwłaszcza, że potrafił pisać bardzo naturalnie pomimo dość sporego pressingu pod jaki wleciał w d0 (to mi chyba najbardziej zaimponowało u niego). Imo jednak obrana przez niego strategia pisania mało trafnych postów sprawiła, że miał malutki autorytet w mieście i ciężko było mu cokolwiek zrobić jak już przyszedł na niego czas w kolejce. Całościowo gra bardzo dobra, z tym niskim autorytetem to taki minus po prostu. Sarius - 4 lincz - Miał pecha, detektyw go sprawdził i z tego co rozumiem grał po raz pierwszy jako mafia, trudne warunki. Osobiście chciałem go linczować nie za posty, ale ze względu na pewne inne bardziej strategiczne czynniki (głos na Szu w tych okolicznościach i poczucie, że mafia ma niski autorytet). Ciężko w ogóle oceniać jego grę, za dużo rzeczy się ułożyło przeciwko niemu. Jak sam zauważył na mafijnym miasto w ogóle nie chce go słuchać ze względu na kreację, to też mu utrudniało grę. Myślę, że jeśli zechce pograć więcej to może mieć kolejną edycję dużo inną niż obecna. Viktor Tsoi - 5 mord - Uważam ocenę innych graczy za sprawiedliwą i dziękuję za dostrzeżenie progresu. Sam jestem bardzo zadowolony bo pokazałem sobie, że po poprzedniej słabej edycji mogę sprawnie poprawiać swoją grę. Miałem kilka zaćmień mózgu, ale też kilka plusów. Cieszy mnie bardzo opinia Kshaqa, że jest zaskoczony, że jestem tą samą osobą, która grała Grande (staram się grać w sposób uniwersalny, ciężki do przewidzenia, być wodą, która dostosowuje się do kształtu naczynia) i że docenia mój trolling w d0. Pomogłem wywierać pressing w d0 i d1, uniewinniłem się, napisałem solidny testament, grałem dosyć rozsądnie. Można było zagrać lepiej, ale nie było źle. Wednesday Addams - 6 mord - Szybko się uniewinnił, pomagał w dyskusjach, miał kilka dziwnych momentów gdzie zupełnie nie mogłem zrozumieć skąd wziął taką ocenę sytuacji, ale nie było to na tyle żeby unieważnić swoje uniewinnienie. Dobra gra z takim minusem, że trochę nierozważna. Wielki Szu - 1 lincz - Słyszałem kilka opinii o słabej lub relatywnie słabej edycji Reda. Ja z nim gram dopiero 2gi raz, ale moim zdaniem po pierwsze zagrał lepiej niż ostatnio. Po 2gie po prostu zagrał świetnie. Już w d1 miał ocenę sytuacji tak dobrą, że ciężko mi sobie wyobrazić lepszą na tym etapie rozgrywki, bardzo dobry testament (jak na ten moment rozgrywki), który pomógł uniewinnić kilku miastowych. No tyle, że dał się zabić miastu, ale to jedyny minus w jego grze. yennefer - 1 glon - Żalu nie mam, ale brak oceny.
|
|
|
Post by Antura on Feb 20, 2023 1:56:18 GMT 1
I tak tylko wyjaśnię, bo trochę to się staje memem. Jakby miasto zabiło Bobka, to pewnie bym Frasera na finał zostawił, by nie ingerować w grę i nie robić afery ze swoim udziałem. Zwłaszcza że całą edycję udało się utrzymać z zerową ingerencją, brakiem wpływu na grę i brakiem meta-rozmów o mistrzowaniu. Mój wielki sukces, bo tak sobie właśnie założyłem - czysta gra i mój minimalny udział.
Mimo iż wielokrotnie mówiłem o tym i tamtym, to zawsze kilka głębokich oddechów, zdystansowanie się i brak jakiejkolwiek pro-aktywności (co uważam za docelowe podejście u MG). Tutaj też mogę podziękować Redowi, bo u niego wyładowywałem "mistrzowe frustracje", co potem przeszło na cmentarz w ramach jawności mistrzowania.
Nie chciałem też informować miasta, jakie ostrzeżenie dałem na PW Fraserowi (jakkolwiek powinie mu się noga = zabijam go), bo wtedy miasto by zadecydowało by zlinczować Frasera, co byłoby giga-wielką ingerencją z mojej strony, i możliwe że dałoby Mafii wina.
Chce też przy okazji podziękować Redowi, za pomoc w mistrzowaniu, i ogółem dziękuje za tolerancję wobec formy linczów/mordów, bo trochę imprezowałem i socjalizowałem się z ludźmi.
|
|