Sorry za opóźnienie, ale wyjątkowo dużo obowiązków mam ostatnio, a i niektóre rozrywki potrafiły mnie na chwilę odciągnąć od pisania. Mam chociaż nadzieję, że jakość zwróci okres oczekiwania
Odniosę się na początek ogólnie do kwestii które się tu poruszały, bo gdybym cytował wszystko i odpowiadał, zajęłoby to masę czasu, więc maksymalnie skrótowo
TOŻSAMOŚCI
W tej edycji prawie nie grano na tożsamościach, także kompletnie nie rozumiem tych "zarzutów" i zgadzam się tutaj z Garym (był jeden wyjątek, czyli Messi jako Squbaniec, ale w tej edycji, w sensie pisania o tym w temacie, to był
jednostkowy przypadek; nie liczę końcówki partii, gdzie tożsamości musiały chociaż częściowo wypłynąć, ale nie stanowiły osi obron/oskarżeń).
Czytając te wszystkie posty w temacie Antury widzę jeden zasadniczy problem (to samo było z obserwacjami Lipszyca na ten temat). Mam trochę nieodparte wrażenie, że mylicie chłopaki
granie na tożsamościach z graniem w oparciu o to, jaki gracz prezentuje poziom, czyli: jego
"ogar". Dla ułatwienia będę od teraz nazywał ten, nazwijmy to "poziom ogaru"
autorytetem. Ale tu problemem jest brak zrozumienia i tego czucia, w jaki sposób topowi gracze w ogóle zabierają się za uniewinnienia i wskazywania winnych podczas, co do zasady, prawie każdej edycji. Spróbuję w tym poście trochę się nad tym pochylić.
Np. przypadek Gerrarda - mam wrażenie, że wy macie wrażenie (słynne "ja wiem, że ty wiesz, że ja wiem..." ), że przykładowo Gerrard został przez graczy rozpoznany po tożsamości i po tym oczyszczony. A jest (przynajmniej ja tak miałem, więc pewnie i sporo innych) dokładnie odwrotnie - Gary został oczyszczony za to, jak grał, a tożsamość raczej sprawiała, że trzeba było podchodzić z
malutką rezerwą. To znaczy - gdyby Gerrard był jakimś średnim graczem, a prezentował taki poziom rozkmin, ten poziom naturalności, progresji, aktywności, czepialstwa, konfrontacyjności (ważny czynnik, a w mafii często pomijany, niesłusznie) - to byłby niewinny na 100%, a że to Gary, to prędzej dawało ten 1% szans, że może gra kapitalną edycję (jeśli ktoś rozpoznał Gerrarda, bo sporo osób niekoniecznie). Problem do rozkminienia w ogóle jednak się nie pojawił, bo Gary padł wcześniej w mordzie. Grał dobrze. Zresztą, i tak pojawią się szersze opisy w podsumowaniu. BTW co do właśnie Messiego -ja osobiście Squbańca akurat uniewinniłem w temacie za
konkretny post, a nie całościową postawę, więc dało się i w ten sposób Można było spokojnie uniewinnić od strony portretu psychologicznego gracza jako kreacji, a nie konkretnie tożsamości.
Po prostu - doświadczeni gracze łatwo dostrzegają innych doświadczonych graczy pomiędzy sobą. Znają sporo prawideł tej gry, które sprawdzają się. Wiedzą, jak zachowywać się w określonych sytuacjach na bazie doświadczeń. Jeśli są dobrymi mafiozami (a nie wszyscy u nas jednak jeszcze barierę różnicy mafia - miasto przeskoczyli, np. Cozmo czy Squbaniec właśnie, ale może to tylko kwestia czasu, pokonania spiny i złapania wewnętrznego luzu), to będą zachowywać się naturalnie po obu stronach - więc zbudują sobie
zazwyczaj silną pozycję w mieście. Bez tożsamościowo są niewinni, dopiero wiedząc, że to dobrzy gracze, możemy dawać szansę na bycie w mafii (określenie tożsamości może ewentualnie precyzyjniej określić ten potencjał, często potrafi pomóc, ale czasem potrafi zaszkodzić - patrz ta edycja - generalnie nie zawsze jest potrzebna, nie ma co tego demonizować). Dodatkowych informacji z reguły jednak nigdy za mało, a gwarantuję, że obecnie tożsamość, jeśli wypłynie, jest już tylko dodatkowym czynnikiem w ocenie gracza u zdecydowanej większości miasta. Gry na tym forum to pokazują, bardzo dobre edycje pod tym kątem. Kilka lat temu opierania oskarżeń na tożsamościach było masę i faktycznie osobom z zewnątrz grało się źle. Dzisiaj to tylko temat zastępczy prawdziwych problemów, a tożsamości świetnie przykrywają niedostatki w uzyskanym
autorytecie w czasie edycji. W sensie jeśli nie rozumiemy, w jaki sposób ktoś trafia na świecznik, za co jest oskarżany, co jest istotne w przekonywaniu w tej grze - to łatwo zrzucić to na karb czynnika niemożliwego do spełnienia, jak wiedza o poprzednich kreacjach gracza. Mózg łatwo sobie wytłumaczy, że pomyłka będzie wynikiem braku posiadania informacji na temat czegoś, czego w naszym mniemaniu nie mamy prawa wiedzieć, jak np. kwestie tożsamości. Stąd np. podejrzewam wzięła się pomyłka Lipszyca związana z Eazy-e, że jest rzekomo określany w ten sposób po tożsamości, podczas gdy to po prostu znany raper - a dokładniej postać którą grałem xD A podejrzenie że to tożsamość zapewne stąd, że wytworzył się wokół tej postaci rodzaj autorytetu. Tyle że to nie była kwestia tożsamości, to znaczy
nie tylko. Byli z pewnością gracze, którzy mnie po tożsamości dookreślili, ale widać było, że część tylko wie, że to ktoś ogarnięty, kto mądrze pisze. Że umie się pozycjonować w temacie, wie jak formułować opinie, widać jakich używa określeń i argumentów itp. A to już kwestia znania prawideł gry i prawidłowego czytania rozgrywki. Zresztą - ostatnią edycję graliśmy prawie 3 lata temu. Poza grą 2-3 osób bardzo możliwe, ze większość już nie pamięta, kto jak grał Kolejną kwestią jest kwestia regulaminu, który trochę zaczął też sprawę… komplikować przez pewną „anonimowość” tych rozważań aż do 4 linczu – przez co nowi gracze mogli nie łapać, o co dokładnie chodzi, kiedy ktoś stosuje metę gry zawodnika jako argument ale się z tym kryje, a kiedy nie (przypadek Messiego był widoczny, ale można było mieć więcej skojarzeń, jak np. to śmieszne z Eazym
). Dlatego wrócę jeszcze do kwestii tożsamości po wrzuceniu podsumowania przy okazji dyskusji o setupie i regulaminie.
Zresztą umówmy się, wyraźna różnicę w grze mafia-miasto ma u nas (jeszcze) raptem 3-4 graczy na krzyż – właśnie Squbaniec, Cozmo i może Volv, chociaż imo naciągane (bo pewnie zmieni metę). Był tutaj tomus i właśnie tą edycją oficjalnie wypadł z tego grona. U reszty są to często tylko przypuszczenia będącego daleko od jakiegoś absolutu i cóż,
trochę taki sam argument jak każdy inny. Nawet ja już zdecydowanie mniej korzystam u nas z mety, bo wciąż o ile dość przydatna, to trzeba traktować z rezerwą. A tu, gdzie próbowałem w tej grze najmocniej to wykorzystać – wiedza o mecie kuleszy – to nawet nie wyszło i się nie przydało. Może i dobrze
Prawdziwym problemem nie są więc tożsamości, tylko wytworzone różnice w autorytetach, a więc wysoki próg wejścia u nas - mafia tutaj to jednak w terminologii piłkarskiej będzie taką Ligą Mistrzów - najwyższy poziom. I ciężko wskoczyć osobie bez doświadczenia i dobrze się bawić, zależy od doświadczeń w edycji. Ale osobom, którym u nas zaskoczyło - z tego co widać, to zostały, dobrze się bawią, szybko nabierają tego przynajmniej podstawowego skilla - dalszy rozwój lub jego brak zależy już od wielu czynników. Wyjaśnię tutaj kwestię tego całego
autorytetu i jakie on ma znaczenie dla gry mafia.
MAFIA JAKO GRA
Mafia, a w szczególności wersja forumowa, na poziomie czystej interpretacji faktów to koniec końców gra survivalowa z dwoma stronami konfliktu o określonych zasadach "przetrwania". Owszem, sprowadza się do symulacji konfliktu w środowisku rozważań detektywistyczno-psychologicznych, więc będzie standardowo dążyć do tego typu contentu jako gra - będą się sprawdzać teorie z tego przedziału. Tzn. ludzie będą prowadzić dyskusje, pisać analizy, główkować, szukać reakcji i próbować wyczuć emocje drugiej strony, a nie np. wstawiać losowe literki, czy pisać losowe posty na pałę (chociaż w teorii nic nie blokuje takiej możliwości). Ale to wszystko wynika właśnie z samej konstrukcji świata tej gry survivalowej, z jej określonych zasad, które sprawiają, że gracze korzystają z określonych narzędzi, by dążyć do zwycięstwa swojej strony. To wciąż survival z dwoma stronami konfliktu (i w założeniu z "niezawisłym" sędzią - Mistrzem Gry), więc powinny obowiązywać go prawa, które obowiązywałyby również w typowym survivalu w "realnym" świecie, gdyby odtworzyć te z "symulowanej" wersji w grze. I przynajmniej jedno prawo obowiązuje. O co chodzi?
Tok dyskusji w mieście, oś podejrzeń, a w konsekwencji schemat głosowań i celów linczów/mordów, choć pozornie niezależny i losowy (tzn. wynikający z indywidualnej postawy każdego z graczy i nieprzewidywalny z racji złożoności ludzkich zachowań), zawsze układa się według określonego wzoru. Jest pewne zależne prawidło, które wydaje się obowiązywać zawsze i być "niełamalne".
Tym prawem jest
zasada hierarchiczności (tzn. ja ją tak nazwałem, ale że wcześniej zdaje się że nikt takich poszukiwań nie tworzył, to można uznać ją za oficjalną
).
Z grubsza chodzi o to, że mamy punkt startowy - podział na strony, zero postów, zero wiedzy kto jest kim (poza mafią, wiadomo). Panujący początkowy chaos dąży do pewnego uporządkowania w określonej
hierarchii pod względem określonego wskaźnika wypracowanego w edycji przez każdego gracza, zwanego w tym poście
autorytetem. Przeciwnie niż np. entropia w fizyce, w mafii ta "hierarchia" dąży do jak najszybszego i jak najdokładniejszego uporządkowania (chociaż sama rozgrywka to jeden wielki nieuporządkowany "chaos"). Autorytet ten zależy oczywiście od gry gracza, więc jest zmienny w czasie (fizycy opisaliby to jakoś
A(t) czy cuś, hehe) - nie jest niemożliwe, by gracz grał kapitalnie 3-4 dni (wysoki autorytet w momencie dnia czwartego), by nagle rozegrać dzień piąty absolutnie tragicznie, stracić całkiem swoją pozycję w mieście i np. polecieć. Ot, bardzo wysoki autorytet w dniu czwartym, który bardzo spadł w wyniku gry w dniu piątym (
A(t4) >>> A(t5)). Jest możliwa tragiczna gra całego miasta do dnia trzeciego i rewelacyjna całościowo od czwartego (analogicznie w mafii - chociaż takich skrajności obserwujemy wyjątkowo mało, co wynika już z innych prawideł rządzących grą). Hierarchia ma wpływ na przebieg gry, tzn. cele linczów, posłuch wśród graczy, kształtowanie świecznika itp. – zbyt szeroka i szczegółowa kwestia, żeby to rozpisywać, w sumie to wystarczy wiedza, że tak się dzieje i tyle.
Mega fajnie widać jakie rodzaje hierarchii „tworzą się” na mieście nawet w kontekście granych setupów czy zwyczajnie środowiska grania: u nas hierarchia zazwyczaj tworzy się typowo liderska (1 lider, kilku ogarów pod i „plankton” – też nieraz ciut zróżnicowany) bądź ew. wielo-liderska (2-3 podobne mocą autorytety i dalej jak widać), ale generalnie większość edycji na świecie odbywa się na zasadzie braku wyraźnego lidera (przy wyrównanych autorytetach graczy/braku czasu i możliwości na wytworzenie się większego rozwarstwienia w tym aspekcie – głównie mafia za granicą czy epic chociażby). I tu ciekawostka. Wiemy, że są 3 możliwości:
a) 1 lider
b) Kilku liderów
c) Brak liderów
Najgorzej dla miasta w naszych warunkach grania (w innych środowiskach sprawa może mieć się kompletnie inaczej, ale na to wpływ ma wiele czynników, nie zajmę się tym tematem w tym poście) prezentuje się opcja… trzecia
To znaczy jeśli w mieście nie wytworzyły się u nas przeważające autorytety, miasto grało najsłabiej. Najlepiej sprawdzało się a) bądź b), ewentualnie misz-masz obydwu (bo przecież wszystko jest tutaj względne w czasie i kluczowe mordy/lincze trochę tutaj mieszają).
Bardzo budująca informacja w kontekście rozgrywki, bo oznacza, że owszem, tożsamości i bazowy autorytet sprzed edycyjny ma znaczenie, ale koniec końców gra w trakcie jest już znacznie ważniejsza (chociaż wiadomo - łatwiej się gra w mafię, jak jesteś dobry, niż jak nie jesteś, odkrywcze xDDD). Każde zagranie może okazać się ważne i przeważyć, bo każde wpływa na "bieżący autorytet" wszystko ma znaczenie, nawet glony.
AUTORYTET(wtórny) = AUTORYTET(bazowy) + AUTORYTET(zmienny) + B(czynnik względny)
Całkowity autorytet gracza (autorytet wtórny) jest to taka realna siła gry gracza - suma autorytetu bazowego, opartego na tzw. prawdziwej tożsamości oraz tzw. autorytetu zmiennego, wypracowywanego w konkretnej edycji na bazie wszystkich ruchów danego zawodnika i jego odbiór przez resztę graczy (no i jeszcze tajemniczy czynnik względny).
Dla absolutnej jasności - "autorytet" nie jest tu autorytetem w rozumieniu słownikowym z encyklopedii języka polskiego. Autorytet = siła gry gracza. Na ogólnym poziomie.
To znaczy suma jego zagrań i wypracowanej pozycji w temacie (autorytet zmienny) połączona z bazowym potencjałem (tożsamością, "autorytetem bazowym") w zależności od strony konfliktu. To znaczy żeby wyznaczyć precyzyjnie autorytet gracza, trzeba znać jego przynależność, nigdy odwrotnie! Kompletnie inną wartość gry miałaby partia cezaregokuleszy, gdyby był miastowym, niż gdy był mafiozą - to ważne, dlatego podkreślam ten fakt.
Zagrania gracza rozpatrujemy zawsze z perspektywy całkowitej wiedzy, to znaczy znając motywację, stronę konfliktu i rezultat jaki to dało - dlatego dość łatwo zrozumieć, że autorytet gracza to coś, co
próbujemy w trakcie gry wyznaczyć, nie mając pełnej wiedzy robimy na ten temat założenie na bazie naszych obserwacji w czasie gry, ale dopiero z czasem ta wartość się klaruje - nie jest to coś, co jest nam dane, to kwestia interpretacji faktów. Ma znaczenie to jak gracz gra i
jak jest przez środowisko odbierany. Co w grze napisał, do jakich prawideł się zastosował, jaki wytworzył impact w mieście, jaką założył presję na innych graczy, jak typował itp. itd.
Tak więc posłuch w mieście, częściowo stopień "zaufania" (czystość gry) itp. są ściśle powiązane z wartością autorytetu gracza i układają się w trakcie gry według ściśle określonej hierarchii zależnej w czasie.
Kwestią nierozstrzygniętą jest występowanie trzeciego czynnika względnego (jakiejś zmiennej, dajmy na to
B). Jest on albo zerowy i autorytet jest wtedy wartością ściśle określoną, którą wyznaczy hipotetyczny "idealny" gracz z idealnym zrozumieniem gry albo niezerowy i wtedy autorytet jest względny i częściowo subiektywny. Będzie on wtedy jakimś nieokreślonym przedziałem różniącym się w zależności od tego, który gracz go wyznacza i wtedy nie ma "idealnej" wyceny gry, jedynie częściowo subiektywna - ale wartość tej zmiennej z pewnością nie jest wysoka, gdyż wraz ze wzrostem poziomu gry całościowy odbiór konkretnego staje się bardziej jednoznaczny niż mniej. To znaczy wyznaczenie siły gry gościa, który uczestniczył aktywnie podczas całej edycji i napisał dajmy na to z 500 rozbudowanych nieraz postów jest dość łatwe i narażone na niewielki "błąd pomiarowy" niż taka sama wycena gry gracza, który napisał 5 postów o jednoliterkowej treści. Jak w fizyce - w skalach makro działa sobie mechanika klasyczna i wszystko pięknie da się opisać bez stratach na sensowności rozważań, ale jak już się zejdzie do małych skal (mechanika kwantowa), to nic nie ma sensu i wychodzą głupoty. Gra w mafię to koniec końców gra oparta na szukaniu najbardziej prawdopodobnych zdarzeń, a więc szukaniu prawdopodobieństwa narażonego z samej
definicji na błędy (w teorii - jesteśmy w stanie rozpisać edycję w taki sposób, że nawet idealny gracz nie byłby jej w stanie rozwiązać ze 100% pewnością nawet posiadając wszystkie dane, np. przed hipotetyczną meczówka 2-1 czy 3-1. W teorii jest szansa, że nawet gracz "idealny" będzie miał więcej niż jedną opcję wyboru, nawet jeśli nie będą one równie prawdopodobne i prawdopodobieństwo będzie którąś sugerować. Że niby można rozpisać tak wszystkie kwestie i ruchy każdego z graczy po kolei, by coś takiego zaistniało. W praktyce jest to jednak mało realne, jeśli nie całkiem nierealne i wyjaśnię tutaj dlaczego - po lekturze tego postu będzie to o wiele klarowniejsze). Wiedząc powyższe, tak na 95% obstawiam, że
B jest niezerowe i występuje w mafii niewielka losowość (bo do tego istnienie
B w tym równaniu by się sprowadzało - do istnienia subiektywności w grze mafia i tego, że jest w niej jakieś "rng"). Jednak w skali całej edycji to "rng" jest na tyle mało istotne, że na tym poziomie rozważań można je pominąć i nie stracimy wiele na jakości rozkmin. Jak więc jest na pewno, to nie wiem (i ciężko w ogóle przewidzieć, kiedy i czy w ogóle będzie możliwe ustalenie tego), ale dla ogólnego rozumienia gry jest to mało ważne. Dla wygody przyjmę w tym poście
B=0 i będę rozważał zasadę hierarchiczności w mafii w oparciu o to uproszczenie eliminujące "subiektywizm" i "rng".
Adnotacja: za B różnym od 0 przemawia też wpływ power ról, które sprowadzają grę o wiele bardziej do rng, a ich wpływ też oczywiście ma odzwierciedlenie w sile gry – jak w edycji nawalimy za dużo ról i ich wpływ na grę będzie zbyt duży, to gra może stać się o wiele mniej przewidywalna i uzależniona od stricte gry mafia, a od pojedynczego wykorzystania każdej z ról – stąd gry na epicmafię sprowadzają się nieraz do „przypadku” i ról (albo skilla w wykorzystaniu roli), a duże forumowe edycje praktycznie nie znają terminu przypadek w kontekście całej gry – jak dwie kompletnie inne rzeczy, a obie to wciąż mafia i rządzą się w teorii tymi samymi zasadami. Dlatego dalej będę rozważał grę pomijając rozważania wpływu roli (poza wzmiankami że po prostu jest i tyle) – nie o tym jest ten post i nic by to nie wniosło, a za dużo kwestii na raz nie ma co poruszać, bo powstanie za duży chaos informacyjny. (w ogóle RNG = Random Number Generator, tak dla jasności jak ktoś nie wie
)
Idąc dalej: z całości autorytetów miastowych składa się ogólny autorytet miasta (plus role dodatkowe, patrz poprzedni akapit), a z całości autorytetów mafiozów składa się ogólny autorytet mafii. Z punktu widzenia gry mafiozy cała zasada robi się wyjątkowo ciekawa – gra mafiozy sprowadza się do 2 czynników: wyglądania jak miastowy (gra indywidualna) oraz wykorzystywania wiedzy o kolorach do ustalania wspólnej taktyki (gra zespołowa). Mafiozi mają trudniej wyglądać dokładnie jak miastowi (tracą więc trochę w teorii tę część autorytetu na starcie), za to nadrabiają tym, że wiedzą kto jest kim i wykorzystanie tej wiedzy pozwala im nadrobić braki w naturalności. Można powiedzieć, że cała gra sprowadza się do pojedynku autorytetów z dwóch stron i porównywania sił.
No dobrze, ale powstaje zasadnicze pytanie – po co to komu, na co to wszystko? No bo dla kogoś kto to właśnie czyta – ok, jest jakaś hierarchia (o ile jest i można ufać jakiemuś Redowi
), ale jaki to ma realny wpływ na edycję, co to zmienia realnie w grze? Jak to wykorzystać w praktyce, czy w ogóle się da? Na te pytania postaram się właśnie odpowiedzieć.
Najważniejsze: im większą przestrzeń w rozgrywce weźmiemy (tzn. zamiast np. skupienia się w kontekście rozważań na 1 dniu czy pojedynczym linczu, to wzięcie pod uwagi np. połowy lub całej rozgrywki), tym bardziej zasada się uwidocznia i pozwala lepiej opisać to, co dzieje się w grze.
Generalnie jeśli znamy autorytety miasta i mafii, jesteśmy w stanie przewidzieć wynik całej rozgrywki, to znaczy:
a) jeśli autorytet miasta > autorytet mafii, edycja kończy się zwycięstwem miasta
b) jeśli autorytet miasta < autorytet mafii, edycja kończy się zwycięstwem mafii
Jest też w teorii c) gdzie autorytet miasta = autorytet mafii, ale że określenie precyzyjnych wartości jest nierealne lub mało realne + możliwy wpływ niewielkiego rng, to w praktyce takiej sytuacji i tak nie uświadczymy lub jej nie rozpoznamy – natomiast nie sądzę, że wtedy gra kończy się remisem, zapewne wygrywa ta strona której będzie sprzyjać trochę szczęścia, decyduje to słynne rng
Nie widziałem jeszcze edycji, która by tę zasadę łamała (tzn., nie widziałem gry, w której miasto grało bardzo źle a pokonało lepszą mafię, czy odwrotnie – gier z wieloma rolami w stylu np. epicmafii czy jakichś Town of Salem czy jakoś tak nie wliczam, bo bardzo trudno złapać tam w ogóle grę stricte i albo upraszcza się to do właściwego wykorzystania roli = dobrego grania, albo uznajemy, że to po prostu rng – nie da się imo nawet dobrze ocenić gry miasta/mafii wtedy, a przynajmniej to piekielnie trudne).
W tej edycji np. zaraz po śmierci napisałem szrekowi, że mają na oko jakieś 80% szans na zwycięstwo nie znając jeszcze składu mafii – ale dało się nieźle wyczuć po całościowej grze, w którą stronę to zmierza, nie byłem jeszcze w stanie określić ile sam jestem w stanie wyciągnąć jeszcze wartości dla miasta. Mając mało czasu, pozwoliło mi to zawęzić obszar rozważań do tych, w których mafia jest w mocnej pozycji. Stąd np. odstawka duetu japapej – Winston, częściowe zlekceważenie Bielańskiego czy szukanie duetu w stylu bajka + Grande: nie pasowały tamte opcje względem tego jak mi z teorii wychodził wpływ w mieście, który mafia odcisnęła (zwłaszcza, że zakładałem raczej mniejszą głupotę miasta pod względem linczów). Bielański np. kompletnie nie pasował ani do Bajki, ani do Grande. Jak widać dobrze kminiłem, zabrakło tylko znalezienia „właściwego” twista – był to jednak Kulesza, co zmieniało dość mocno układ sił. No i wyjaśnia to obecność Bielańskiego – skoro był Kulesza, to Stefan pasował już normalnie z powiązań i wszystko w równaniu się „zgadzało”. Zresztą identyczna sytuacja byłaby np. przy duecie boy hotelowy – Bielański. Niestety obie postacie raczej czasowo odpuściłem, przez co koniec końców edycji uratować się nie udało, ale przynajmniej teoria działa
Zasada ta (a bardziej: wynikające z niej prawidła) obowiązuje też na bardziej szczegółowych przypadkach, czyli często właśnie dotyczy istniejących relacji między graczami, odbiory tych samych zagrań przez różnych graczy itp. Dzięki niej można wytłumaczyć (bez uciekania się do tłumaczeń w stylu „panie, no przypadek, mogą się dziać rzeczy mało prawdopodobne, to się zadziały”) wiele sytuacji w naszych byłych edycjach, które bez niej ciężko wyjaśnić: jak finał edycji I, edycji II, niemoc w V, zlinczowanie po kolei wszystkich rolnych w VII (niesamowita statystyczna anomalia bez tego), a zwłaszcza X, gdzie ta teoria wręcz modelowo się wpasowuje w to co działo się w czasie tamtej edycji – ale to już historie na inny post, jak będzie możliwość, postaram się kiedyś przybliżyć kulisy najciekawszych wydarzeń z perspektywy takiej szczegółowej analizy. Albo w odpowiedzi na pytania do postu
Opisałem wcześniej, że nie można stosować tej zasady do szukania mafiozów, bo nie tak to działa, jednakże można ją wykorzystać jako jeden z argumentów, np. w połączeniu z tak nielubianym wątkiem tożsamości (czyli mety gry zawodnika). Bardziej taka luźna relacja wytworzonego autorytetu w temacie połączonego z rankingiem wiedzy (to akurat zasada, którą każdy zna, bo z czasów Żurasa jeszcze) może dać jakąś wskazówkę, ale to trzeba ostrożnie. Bardziej chodzi jednak tutaj o przewidywanie zdarzeń w mieście i niegubienie się w tym, co dzieję się w rozgrywce.
Podsumowując, zasadę hierarchiczności w sensie praktycznym (tu niespodzianka –
bardzo dużo z tych rzeczy i tak robicie intuicyjnie, ale uporządkowanie wprowadzi w grę więcej spokoju):
- można wykorzystać, by wiedzieć np., co może wydarzyć się na mieście (np. kto zostanie zlinczowany, nie da się tego dokładnie określić w kontekście konkretnego dnia, bo tu gra rolę więcej czynników, ale pewne tendencje w oparciu o większą ilość głosowań będą widoczne)
- orientować się orientacyjnie w proporcji sił w temacie, co pozwala dostosować lepszym graczom strategię w oparciu o np. mordy mafii
- rozumiejąc zasadę, trudno będzie też miastu o takie zaćmienie jak w okolicach stykowego linczu 6-4 – dużo łatwiej o zrozumienie, że to etap, gdzie ważna jedność i wywalenie mafii, a nie pora na indywidualne harce XD
- bardziej kontrolowane przechodzenie graczy w tryb autopilota – tego nie unikniemy, bo wynika bardziej ze specyfiki grania i zmęczenia edycją itp., ale powinno być to teraz rzadsze z racji wiedzy, że to generalnie lekkie podawanie ręki mafii na własne życzenie.
- argumenty które przytaczam na moim zdaniem mafiozę w ogóle nie działają, miasto ma to w dupie – mam za niski autorytet, muszę przysiąść porządniej do tej kwestii, krzyczenie/frustracja nic raczej nie da itp. – łatwiej o właściwy mindset wiedząc jak to faktycznie działa
Wszystko z perspektywy miasta, bo z perspektywy mafii mądre zastosowanie tej wiedzy wydaje się mieć oczywiste plusy i raczej nie trzeba tłumaczyć, po co i na co – w końcu planowanie w mafii to podstawa, w mieście już niekoniecznie.
Łatwo z tej zasady można też wyprowadzić też np. to, że wszystko wskazuje iż… w tej grze nie ma czegoś takiego jak IDEALNY miastowy/IDEALNY mafiozo. Zwłaszcza to drugie! (bo w teorii idealny miastowy to wiadomo, 100% celności 100% niewinności – otóż dupa)
Koncept idealnego mafiozy zakłada, że będzie to gracz, który idealnie odwzoruje swoją miastową grę – a do tego ta jego miastowa gra będzie, hm, idealna czy tam bliska ideału. Jednakże wiemy już, że edycja „rozgrywa” się w siłowanie na autorytety na zasadzie hierarchii, więc to oznacza, że skoro istnieje jakiś idealny mafiozo o sile gry X, to… zawsze możemy znaleźć gracza o większej sile gry, np. X+1 itd. – znany paradoks nieskończoności w matematyce. Zawsze obowiązuje hierarchia i w założeniu – nic nie stoi na przeszkodzie, by ciągnęła się w nieskończoność. Idealny mafiozo/miastowy to mrzonka. To nie istnieje.
Ale jak? Jak można grać bardziej idealnie niż (już) idealnie? Wtf?
Tu wchodzimy na grunt zrozumienia, czym de facto różni się gra mafiozy od miastowego i gdzie w ogóle leży granica takiej gry (podpowiedź: nie ma takiej granicy i nie może być). Ponieważ nieistnienie idealnych graczy w mafii można wyprowadzić w jeszcze jeden sposób, mianowicie: zakładając idealnego mafiozę w takim sensie, że będzie potrafił idealnie naśladować tę nieuchwytną „naturalność”, to wciąż stykamy się z kluczową sprawą – mapą gry, całością przemyśleń. Idealny miastowy gra swojego maxa i przełożył swoje przemyślenia na papier w minimalnym czasie t o wartości X, np. dajmy na to 500 bardzo wartościowych postów.
Mafiozo ZAWSZE ma mniej czasu. Jego gra jest zawsze uboższa, to jest pomniejszona o czas potrzebny na pozostałe aspekty gry, jak np. czas potrzebny na przemyślenie właściwej imitacji zachowań czy chociażby głupia współpraca na mafijnym. Nie da się przeskoczyć tego prostego faktu, stąd gra mafiozy NIGDY nie będzie idealnym odwierdciedleniem miejskiej. Jeśli miastowy dał z siebie 100%, to mafiozo może idealnie odwzorować naturalność, ale zawsze w mniejszym obszarze.
A to znaczy, że zawsze można wykryć tę różnicę (w teorii). Chociażby do rozwiązania określonej edycji i poziomu mafii, miasto potrzebuje określonej porcji materiału.
Dlatego bardzo istotna jest oddziaływana presja na innych graczy. To kolejny ważny element gry – w mafii można, trochę jak w piłce, grać jako miasto bez pressingu, niskim lub wysokim pressingiem.
Jeśli mafiozo nie popełnił żadnego błędu, to znaczy ni więcej ni mniej, że została wywarta na nim za mała presja przez resztę miasta. Np. zostały mu zadane zbyt słabe pytania, zbyt mało wszędobylskie, nie został postawiony pod odpowiednią presją współgraczy, ich poziomu gry, nie przetestowany odpowiednio we wszelakich sytuacjach stresowych. W mafii też – gra się tak, jak przeciwnik pozwala. Trudniej być mafiozą na Łukaszu, bo u nas jest świadomość, że grasz z bardzo mocnym rywalem (my zdecydowanie gramy wysokim pressingiem, ale nieraz trochę za mało ukierunkowanym, ale jak siądzie – to jest bardzo mocny punkt naszych gier, pressujemy prawdopodobnie najlepiej na świecie).
Czyli: nie ma idealnych mafiozów/miastowych. Zawsze będzie różnica między grą w mafii i mieście (zakładając „idealnych” graczy), chociażby w
ilości tworzonego contentu zakładając brak spadku na jakości. Albo zawsze można zwiększyć presję ze strony miasta.
Czyli wniosek na koniec: dbajmy w miarę możliwości o wielokierunkową presję (idealnie to chyba wyszło miastu np. w rzeczonej edycji VI – niesamowity rozpierdol, ale jakie zebrane później żniwo
.
Na temat niuansów i prawideł wynikających z tej zasady można by jeszcze pisać długo i długo, ale na razie póki co to co napisałem powinno wystarczyć. Większość kwestii to już rozważania na konkretną sytuacje/case i wejście w duży poziom szczegółowości, więc jak będzie potrzeba w narodzie, to pójdzie się w rozważaniach dalej.
Grę jako to co się dzieje w rozgrywce można opisać zapewne na bazie kilku różnych teorii, nie tylko tej jednej oczywiście, natomiast
tej jednej jestem pewien i ma sprawdzalność w edycjach które widziałem na poziomie 100%. Wszystkich naszych przede wszystkim. Kwestia więc jej dokładniejszego sformułowania i znalezienia ew. dalszych zależności. To znaczy nie widziałem jeszcze edycji, która zaprzeczałaby tezie lub była tym słynnym "wyjątkiem od reguły". Oczywiście byłbym pierwszy do analizowania takiej edycji, gdzie ta zasada zostałaby złamana, więc jeśli ktoś gdzieś kiedyś taką namierzy i wyda mu się, że mogłaby stanowić taki wyjątek - prosiłbym oczywiście o podesłanie, będę ją wtedy osobiście analizował
Prawdopodobieństwo że takie zdarzenie nastąpi oceniam zresztą na niskie. Z naszych graczy intuicyjnie dość podobną teorię „stosuje” w pewnym sensie właśnie szrek vel lowrider, od którego zresztą „wziąłem” w tym kontekście słowo autorytet – najczęściej określna on to jako walkę na autorytety lub „pojedynek kto ma dłuższego” xD To mocno uproszczone zrozumienie gry, jak wynika z tego podsumowania (niedoceniona wartość autorytetu który wyrabiamy już w trakcie edycji), ale sporo w tym racji.
BARDZO WAŻNE: jeśli ktoś będzie miał jakiekolwiek pytania dotyczących zagadnień które się tutaj pojawiły, to śmiało – ja bardzo chętnie podyskutuje jeszcze o tym co się pojawiło i spróbuję odpowiedzieć na ewentualne pytania lub wątpliwości, które mogą i mają prawo się pojawić. Bardzo chętnie podyskutuję i postaram się udzielić odpowiedzi na to co najbardziej nurtuje
To chyba tyle jeśli chodzi o kwestię stricte dotyczące esencji gry, zachęcam do przejrzenia też podsumowania Morgana Freemana gdzie wyjaśniam po troszkę inne istotne kwestie związane z grą:
mafiacorner.boards.net/post/6580Bo wszystko, co tu podałem, należy łączyć z obecnymi umiejętnościami grania po obu stronach, a nie zastępować tym inne ważne aspekty gierki
PODSUMOWANIE WŁAŚCIWE
MAFIAJako drużyna byli od miasta całościowo sporo lepsi. Ok, miasto było raczej słabe, ale nie w całości i zdecydowanie miało też swoje mocne strony, z którymi czerwoni musieli sobie w tej partii poradzić.
Stefan Bielański – pierwsza edycja, pierwsze koty za płoty. Grał mafijnie, głównie mało tej gry było a i tak mało było progresji w tych rozmyślaniach, raczej nie miały sensu. Ale na tyle „głupio” to wszystko było robione (nie konsultował praktycznie niczego poza głosami z nikim), że wyglądało to typowo 50/50 w kwestii szansy miasto/mafia (kwestia czy trafi się z powiązaniami), więc na nawet taki mały plus, aktywność mała i wiele nie wniósł, ale będzie lepiej. Trudno coś więcej napisać, bo robił trochę za mięso armatnie mafii i swoje przetrwał nim planowo poleciał. Zapraszamy do następnej
Jechaskiel Lipszyc – wyjaśniłem na górze czemu kolega się mylił z wrażeniem co do tego, jak wygląda kwestia mety/tożsamości, więc mam nadzieję, że przemyśli jeszcze raz kwestię gry, zwłaszcza że w mieście to jednak zupełnie inna gra i może się spodobać o wiele bardziej (lub mniej, jeśli po prostu gra jako mafia się nie podobała – to inna kwestia, nic na siłę, jednak może to nie to); miałem po krótce wyjaśnić jakie błędy popełnił i czemu poleciał (głównie dla niego, jeśli go to interesuje XD), więc poniżej co nieco.
Nie wchodziłem w dyskusję z Lipszycem w trakcie edycji z racji zarządzania czasem jaki posiadałem – były zwyczajnie ważniejsze rzeczy potrzebne dla miasta, niekoniecznie rozmowa z gościem, który musiał zginąć. Wyjaśnienie dla niego dlaczego zginął. Bez zrozumienia w trakcie gry przychodzi często frustracja jak jest się linczowanym, więc chociaż powody były wykładane przez różnych graczy, postaram się uporządkować:
Jak było widać problem zaczął się dnia pierwszego, Lipszyc był tzw. semi-aktywem raczej nieatakującym za bardzo, obserwującym rozgrywkę z boku, natomiast wnikliwie czytającym temat. Mafijny klasyk mafijności pierwszego dnia, więc trafił na świecznik. Wielki spokój i opanowanie, brak kontry w oponentów. Potem niezła obrona dnia następnego, natomiast z dziurami w progresji trochę i od linijki, żeby pasowało do potrzebnej narracji dla niego/dla mafii (w sensie: mało jak na niewinnego takich naturalnych przeskoków, zawahań, zmian zdania, takich wahnięć w mafiometrze (który sobie hipotetycznie wskazuje mafijności przykładowo w stronę różnych gracza). U niego wskazówka stała dość nieruchomo, ale to standard u mafiozów, bo zwyczajnie trudno te wahania udawać (wszyscy wiedzą, wszyscy próbują, niewielu wychodzi. Ale warto się uczyć, wiadomo). Zresztą z grubsza mój post z rozgrywki sporo mówi:
mafiacorner.boards.net/post/17029 To + ratowany przez mafię: to naprawdę wystarcza, by dać w mafii wysokie oddsy na mafijność. W mafii też trzeba wiedzieć kiedy powiedzieć stop i nie grillować/sprawdzać trupa do porzygu (chyba że faktycznie daje oddsy na możliwą zmianę, ale tu wiadomo było, że nie ma szans). Jeśli poświęcasz dużo czasu gry jednemu graczowi, to znaczy, że poświęcasz go mniej innym. Proste, matematyki się nie oszuka. Lipszyca na pewnym etapie należało uznać za winnego i odjebać (IMO: mniej więcej okolice przed g2, na pewno przed sentencem, chociażby z braku silniejszych kandydatur), przeciągniecie tego w d2 już słabo zrozumiałe prze miasto, ale d3 już w ogóle niewybaczalne.
Największy plus gry? Wytrwałość w pisaniu, jednak sporo dawał przemyśleń, podczas obron nawet naturalnie to potrafiło brzmieć. Niezłe rozkminy, duży potencjał, zresztą swoją grą sporo się koniec końców utrzymał. Kilka fajnych postów, jak np. ten o gębie, czytając też mocno doceniłem
Jednak koniec końców też pod ostrzałem całą edycję, miasto miało powód do atakowania. Tak więc to wszystko co robił, to robił pod sporą presją – warto odnotować. Jak na nowicjusza – bardzo dobrze. Solidne 7/10. Po prostu dobre granie, a błędy to kwestia nieświadomości jak wygląda czytanie gry z perspektywy miasto/mafia. Ale trochę też potrzeba teraz będzie pokory w podejściu do swojego zrozumienia gry, bo jak już doświadczenie pokazało w mafii nieraz, jak jesteś inteligentny to gra stoi przed Tobą otworem, ale zawsze potrzebujesz zagrać X edycji żeby zrozumieć dobrze zasady i wyrobić warsztat, bez tego gra się trudniej w wyrobionym towarzystwie i tego się nie przeskoczy. IMO tu potrzeba max 4-5 edycji i chęci do gry, nic więcej. Zachęcam do udziału w następnej, jeśli przeczyta (lub Antura mu pokaże, do czego zachęcam
)
Szrek – nr 2 tej gry po stronie mafii. Mafijności nie ma co oceniać, bo generalnie z naturalności (czy w angielskiej jak to nazywają „tone”) bardzo dobry start, aczkolwiek trochę przejaskrawiony w kontekście tego co było później (spadek i słabe rozkminy/na potencjał, więc trochę mafijny klasyk topowych mafiozów, nie chodzi tu o porównanie mety gry, tylko o obniżenie standardów wjebania w grę u tych najlepszych – w mieście bogate i rozległe obserwacje, w mafii… różnie z tym), z tożsamości i porównania to na pewno jeszcze kwestia większego faktycznego szukania w mafii, widać trochę, że lowrider w mafii ma na to bardziej wyjebane i tu jest pole do progresu, chociaż różnica jest niekoniecznie wychwytywalna na średnim poziomie gry, chyba tam jedna sztuczna czy dwie reakcje dnia drugiego, ogólnie nie było tak źle, chociaż większość miasta go raczej namierzyła. W trakcie edycji wpisałem parę spostrzeżeń dotyczących gry, nie ma co tutaj tego ponownie rozbijać, można się cofnąć do tych postów. Też całkiem spora presja na nim, głównie z mojej strony, wybrnął częściowo (bardziej się wkopał u ogarów, ale jego zamiarem było mnie raczej przekrzyczeć -> nie udało się w fazie ostatniej, ale generalnie przyzwoicie).
Co do tego długiego posta logicznego, na którym oparłem większość oskarżeń w temacie, to tutaj dookreślę jedną rzecz, której nie poruszyłem wtedy w temacie (żeby trzymać się regulaminu), to pomoże zrozumieć, skąd z tego posta wynikała właściwie 100% wina lowridera i dlaczego to był tak mocny dowód (bo wydaje mi się, że zrozumienie nie jest pełne, także przez zainteresowanego
):
mafiacorner.boards.net/post/17244Tak jak pisałem w trakcie edycji – chodzi o wyjątkowo niechlujne i niedokładne SPRAWOZDANIE nt. oceny potencjalnej masówki. Zrobione z klapkami na oczach. I to nawet nie chodzi, że miastowi nie tworzą w trakcie gry nielogicznych/niechlujnych postów, w których zakładają jakąś tezę na ślepo i zamiast szukać jej potwierdzenia w istniejących faktach, to dobierają sobie fakty do już utworzonej tezy. Jeśli zaślepienie/zacietrzewienie jest duże, to i potrafią wypisywać kompletne bzdury/przeinaczenia. Tylko że – to dotyczy sytuacji, w której gracz się może zacietrzewić. Czyli głównie przy winie/niewinności gracza, gdzie można zacząć wszystko interpretować przez pryzmat dużych emocji, ale nie przy czymś tak obiektywnym jak stan masówki, nie mając o obiekcie tejże masówki wyrobionej nawet opinii! To jest moment, gdzie gdyby Szrek był w mieście, jego mózg dopiero starałby się zaszufladkować gracza Lipszyc względem przynależności mafia/miasto. Czyli byłby bardzo skrupulatny w zbieraniu informacji nt. jak wyglądała sytuacja (i tak szrek próbował to zrobić, nawet linki do postów wklejał, czyli „poszperał”). Gdyby jeszcze Szrek był jakimś głąbem, który miałby to wszystko w nosie i zrobił to na odwal, bo kurwa tak i już, ale to był
ewidentny ogar, który edycji i jakości swojej gry w dupie nie miał na pewno. Ja nie znam w ogóle takiego gracza na świecie na tym poziomie skilla, który w mieście zrobiłby to na odwal (nie sądzę, by taki istniał – może egze, ale to znowu on nigdy by takiego zestawienia nie robił, bo miałby je w czterech literach xD). A w połączeniu z tożsamością (!!! Tego właśnie nie wypadało mi pisać w trakcie gry
) nie było nawet grama szans. Lowrider to gość, który akurat wie, jak ważne zrobić coś takiego w mieście bardzo dokładnie, by przypadkiem nie zmanipulować wynikiem.
Tak czy siak – z naturalności nieidealnie, ale grał głównego mafiozę na froncie (np. właśnie przestawienie wajchy na Lipszyca) i to poszło świetnie, więc i tak gra na plus większy/mniejszy. Plus rozkminy na mafijnym wiadomo dołożyły cegiełkę do zwycięstwa i że to wyjątkowo nieocenione (zwłaszcza pomoc kuleszy na finiszu, co widać chociażby z mafijnego, kiedy był gorący moment), ale jednak jest jeden fakt, który był mega istotny i jest jednak drobną rysą i w sumie głównym powodem, czemu jednak kulesza nr 1, o tutaj:
mafiacorner.boards.net/post/17469generalnie kluczowy moment i jedyna „rozkminkowa” chwila słabości Szreka. Sprawa ma się prosto: kulesza nie mógł zagłosować na Messiego. Wsypałby się. Nie ma szans, że wybroniłby się z tego głosu (na pewno nie u mnie, ale myślę też, że skreślony byłby również u Gerrarda – ja znałem tożsamość Cezarego, Gary nie, ale myślę, że by mu to nie przeszkodziło). Po prostu dobrze wiem, że nie ma grama szans, że miastowy tomuś mógłby zagłosować na Messiego, którego ma za ewidentnego niewinnego. Kwestia trochę mety, ale też trochę kwestia kalkulacji ryzyka jak to zrobić – gdyby się na to zdecydował, byłoby tylko jedno wyjście – otwarta wojna z miastem i próba wygrania siłą, bo Kulesza tym zagraniem się spala. Po takiej akcji cała wiarygodność mu leci. Zabrakło trochę szrekowi tutaj chłodnej głowy, prawdopodobnie w emocjach chciał trochę pograć na nazwisko, trochę liczył, że może się uda, albo że pójdą w siłę – błędna ocena sytuacji, ale na szczęście Kulesza utrzymał wszystko w ryzach i nie „sprzedał się” – dobre zrozumienie własnej mety gry, nie pierwszy raz w tej edycji (Więcej nt. już przy samym cezarym
) Jednak poza tym jednym faktem – bardzo solidna edycja, też gdzieś tak 7/10 bym dał, może nawet 8 w odpowiednio innej skali (skaluję doświadczeniem w gierce jbc 😉) – poza Lipszycem, co było musem, w końcu dobrze pograł też na brak stworzonych powiązań. Niezbyt merytoryczne i słabe ataki na kuleszę dołożyły dodatkową cegiełkę „odseparowania się” od siebie nawzajem, co też było ważne
Cezarykulesza –
MVP edycji. Tego co wyżej o głosie (tzn. braku) na Messiego już nie będę powtarzał (czyli dołożył też istotną cegiełkę w planowaniu gry + to od niego wyszła przytomna propozycja braku mordu), ale bardzo mądrze też „ustawił się” w temacie (odważnie „celne” głosowania i rozkminy, ale wszystko w ryzach tego, na co mógłby wpaść, w zwartym bloku miastowych boy/eric/gerrard i obok właśnie kulesza – niby do 6 linczu jak np. ja 5/5, ale stary przypadek Roberta de Niro pokazuje, że tak idealne głosowania są wręcz ryzykowne, więc mądrze też w tym „kontekście” – że to w sumie bardziej niemafijne niż mafijne). Był aktywny (może nie tak jakby chciał w finale, że najaktywniejszy, ale jednak topka edycji – ja jednak rozróżniam objętość postu i co tam zawarte, 7 jednolinijkowców < 1 obszerny post), a przy tym brzmiał generalnie naturalnie (małe pierdoły i „błędy” niżej). Może niepoddany żadnej presji w temacie (wina miasta), więc było łatwiej, ale i tak zapracował na to swoją postawą w temacie i mądrym graniem. Przede wszystkim wzorowe złamanie mety swojej własnej gry, a skoro taka edycja już się wydarzyła po tych ok. 10 latach (taką miałem serię celnych uniewinnień Tomusia, jeszcze nigdy się nie pomyliłem
), no to mówi samo za siebie. To jest jakieś 40 rozegranych edycji. Nigdy wcześniej nie udało mu się odwzorować swojej miejskiej gry w mafii, zawsze względnie łatwo go wyłapywałem, nierzadko pierwszego dnia. A tym razem przeskoczył pewną barierę potencjału w swojej grze. Tomuś ma 2 mety jako niewinny:
a) mało czasu i granie jak teraz – po prostu mało przemyśleń, więcej zaznaczania w temacie swoich ruchów i granie takiego know-it-all bez zbędnych tłumaczeń – np. Amel Bent czy Alexis Ren dość znane przykłady. I to wreszcie odwzorował
b) metę, gdzie poza naturalnością dokłada jeszcze czas włożony w analizę i przemyślenia, kiedy ma na grę więcej czasu – np. Strunin czy Kulasiewicz. Tu będzie mu o wiele trudniej, tego jeszcze nie odwzorował i w tę stronę będzie teraz musiał iść – jeśli będzie jeszcze chciał być uniewinniony za tożsamość
Pojawiały się tu głosy, że powinien grać inaczej, aktywniej itp. – nie mógł. Nie tak gra standardowo wiedząc że on to on, koniec końców jego gra jest dość charakterystyczna i mógł zakładać, że min. ja go np. rozpoznam. Musiał grać na zmylenie tych, co go znają i to mu wyszło. A z reszty gry brakło czasu na poddanie go presji i dokładniejszą analizę, więc wyszło zajebiście z perspektywy mafii - tak jak dokładnie miało wyjść.
Autentycznie jak dowiedziałem się, że jest w mafii, to poczułem i ten tradycyjny zawód, że jednak pomyłka, ale fajną radość, że mu się wreszcie udało. Zwłaszcza że to gracz z wielkim poszanowaniem do uczciwości gry i z klasą przy przegranej, żeby przypomnieć Zorro. Ta edycja to zwrot karmy za te nieudane i mam nadzieję stempel na drodze do dalszej poprawy
Poprosił mnie, żebym wskazał ewentualne błędy w grze, więc spróbuję pokazać co ewentualnie można wyciągnąć (albo jak niewiele można znaleźć, gra naprawdę dobrze odwzorowująca jego własną metę). Będzie to:
a) początek, gdzie jeszcze trochę go podejrzewałem. Był trochę taki bardziej miękki (generalnie wczytując się, to jest ta różnica w mecie – w mieście jest jednak jeszcze bardziej swobodnie „pewny swego”, tu bywały momentu wahnięć, jak np. poddany lekkej presji przez Erica:
mafiacorner.boards.net/post/16465mafiacorner.boards.net/post/16472mafiacorner.boards.net/post/16483Trochę defensywnie jak na niego (chociaż wtedy nie wiedziałem kto to, ale i tak względem autorytetu „ślizgera” za grzecznie tu imo odpowiada, chociaż też do obrony z perspektywy miastowego, bo jednak pierwszy dzień – jednak było to trochę podejrzane). Odpuściłem potem to szybko, bo Lipszyc miał być winny + okazała się tożsamość + niedługo dał ze 3-4 dobre posty i przepadło na amen. Np. podabał już mi się ten w kierunku lajli przed linczem, gdzie widziałem to podobnie – wiadomo, znając kolor można sobie kogoś pobronić/zaatakować, ale dosłownie po jej ostatnim poście obronnym miałem te same przemyślenia i podobną rozkminę – więc tu u mnie akurat zaplusował tym, JAK to zrobił.
Środek gry, poza tymi elementami „delikatnej miękkości” (przykład: w niedziele piszę, że będzie miał dużo czasu, to myślałem, że wesprze mnie w walce ze Szrekiem gdy ja go nie mam, a w sumie chuja napisał wtedy – zrzuciłem to na karb braku czasu czy chęci u niego, a to był jednak drobny element mafiowania).
Reakcję na brak mordu trudno ocenić, pytanie tomus jest jedno w kontekście czy dobrze czy źle zrobioe(wiem, że będziesz czytał, zapraszam też do wyrażania opinii i ew. dyskusji
). Czy zdawałeś sobie sprawę, przy kim jak masz zareagować? Bo reakcja dość normalna, tyle że jak dla mnie bardzo podejrzana o tyle, że nie uwierzyłbym, że nie rozumiesz co się dzieje z brakiem mordu w takiej edycji – grałeś chociażby z Gienkiem Loską czy właśnie to nasza dwójka prowadziła dyskusję nt. odpuszczenia mordu w edycji ze Stilicem i Guardiolą – jeśli gdybym żył jeszcze w temacie, udawałbyś „pełną” wiedzę, a udawanie nieogara zostawiłeś sobie świadomie na sytuację po mojej śmierci – to bezbłędna ocena. Jak bez tej wiedzy, to też częściowo dobrze, tyle że nie do końca z rozmysłem wobec mordu Erica, ale to szczegół
No i z błędów został imo jeden mocniej mafijny post na końcu edycji (chyba jedyna na jakieś 200, szacun), tutaj:
mafiacorner.boards.net/post/18444Widać, że ten post był wiele razy „zmieniany”, pisany zapewne w stresie – co widać po fakcie śledząc aktywność na mafijnym i brak w temacie
– chociażby po koślawej liczbie przecinków i samej konstrukcji pierwszego zdania xD
Jeśli miasto miałoby chrapkę w tej grze na złapanie kuleszy, musiałoby zagrać o wieeeeele lepiej (np. nałożyć na niego większą presję chociażby, bo była tylko śladówka od niektórych graczy, mieć więcej czasu na rozczytanie go, sprawdzanie w różnych sytuacjach – tego nie było, więc nie został rozczytany)
Koniec końców rewelacyjna gra jak na dotychczasowe doświadczenia w mafii i witamy oficjalnie w grone bardzo dobrych mafiozów
Solidne 9/10
Jak więc widać, mafia jako całość zagrała naprawdę dobrze. Warunki miała ułatwione (dużo nowicjuszy, więc słabsze miasto), ale sami zapracowali na wina
MIASTOCałościowo sporo błędów, indywidualnych jak i drużynowych. Łatwo po podsumowania zobaczyć, że nie było innej drogi, niż zwycięstwo mafii w tej edycji. A jednak miasto w jednym aspekcie było dobre – starało się a to zawsze podnosi wyraźnie wartość miejskiej gry – koniec końców mafiozi wygrali, ale przy tylko 1 żywym zawodniku, więc gierka była względnie wyrównana.
Jak się ułożyła gra? Pierwszy lincz choć błędny, to raczej zrozumiały, trudno mówić o błędzie w d1. Ale d2 i d3 to już spora słabość miasta – Messi martwy z bloku niewinnych, grający całkiem nieźle jak na naturalność sentence padł zbyt wcześnie no i brak zgonu Lipszyca. Za dużo startowego chaosu, szybko ułożyła się hierarchia wg osii Eric – Szrek wspierana rozważaniami istotnych ogarów, jak Gerrard, Kulesza i Boy (Guwniara miała potencjał, ale za szybki zgon), w dalszej kolejności rzesza wyrównanych impactem na grę, dość zaangażowanych graczy w kolejnym szeregu, jak np. Grande, Winston itd. Mafia miała przewagę w sile gry i koniec końców zasłużenie wygrała (pomimo starań najlepszych miastowych).
Nie będę się skupiał tak mocno indywidualnie jak przy mafii, bo to była edycja czerwonych, im należy oddać co się należy. Ale skomentuję trochę szerzej co ciekawsze występy:
Lajla – koniec końców szkoda, że nie podjęła próby gry. Chyba za intensywne granie na pierwszą próbę, za ciężki klimat. Mimo wszystko zapraszam do następnej (a zwłaszcza, jakby była tworzona w przyszłości dla mniej doświadczonych/świeżych graczy)
Grandepicolo – odpadł bez gry, bez komentarza
Guwniara z paletkom – był potencjał na bardzo dobrą edycję, do czasu śmierci mocny punkt miasta, dobry testament. Czego chcieć więcej przed pierwszym mordem? Właściwie brakło tylko trafnego rozstrzygnięcia na linii lajla – Lipszyc, byłoby wtedy prawie idealnie
sentence – jak wspomniałem wcześniej – dla mnie grał dobrze, miastowo, a inne podejście od naszego świetnie korelowało właśnie z mniejszym doświadczeniem i różnicą środowiska (nie grał z nami). Mimo wszystko dla mnie jak na doświadczenie, dość jasny punkt edycji, jest potencjał na lepsze granie, lepsze rozkminki i uniknięcie gniewu miasta w przyszłości
Lionel Messi – padł imo nie do końca ze swojej winy (to znaczy irytował niektórych graczy, ale to kwestia właśnie tego, że nie każdy go tu zna – sporo nie wiedziało, że to kwintesencja jego niewinnego grania), koniec końców to był ważny minus w grze miasta, jednak pod względem rozkmin, wyjścia spod presji itp. zanotował kolejny progres. Rzecz na pewno do zmiany – zbytnio emocjonalnie i egoistycznie (przez pryzmat samego siebie) podchodzisz Squbaniec często do rozgrywki, więcej spokoju i akceptacji, że miasto też ma prawo cię atakować, a ty musisz wiedzieć, jak wtedy się bronić
Dlatego ta edycja może być też wartościowym doświadczeniem w kontekście następnych gier
Jepepej – sporo błędów na początku w typach, ale przede wszystkim – dość naturalna gra, a to jest najważniejsze w grze miastowego! Na finiszu próbował też rozkminiać i wyszło to dość fajnie, więc edycja zdecydowanie na plus jak na potencjał. Do ideału brakuje przekonania oranje do występu w następnej mafii
Winston – sporo błędów (jak feralna sytuacja z dniem przy 6-4), ale naprawdę dobre zaangażowanie, naturalna gra. Niecelność typów w takiej sytuacji zawsze schodzi na drugi plan – może być tylko lepiej, a ostatni długi post analiza z dniu finału, chociaż niecelna i naiwna, powinna mu zapewnić immunitet za same włożone w nią starania i jej naturalność
Bajka – już wyjaśniałem problemy z grą bajki przy okazji mojej… analizy na nią w testamencie xD Niestety zbyt dużo niedbalstwa w grze Antury (spowodowanej jak pisał sprawami prywatnymi i to się na grze trochę odbiło), teraz już wiedząc że u miastowego – sporo pechowych zachowań, które z boku wyglądały na celowe mieszanie mafiozy, a to tylko roztrzepanie chaotycznego miastowego. Błędnie jedynie uznałem, że w mafii byłby w stanie zachować naturalność minus zmniejszenie objętości postów (bo reszta zachowań pasowała), a jednak fakt był taki, że akurat naturalne pisanie wychodziło mu w tej edycji dość dobrze i jednak pewnie w mafii nie byłby w stanie tego odwzorować aż tak dobrze. Ale brakło po prostu innych elementów – „tone” go jednak bronił. Dwie rady:
a) mniej chaosu w kluczowych rozkminach. Jak z tym głosem przy Messim, na co mi później odpowiadałeś jak już nie żyłem – faktycznie pisałeś tam o możliwym głosie na niego, tyle że pochrzaniła ci się tam chronologia co kiedy było – pamiętałeś tylko, że tak był i po prostu zmieniłeś zdanie w sposób, który wyglądał na mafijny. Tu akurat po prostu niefortunnie wyszło, dlatego chociaż miastowy powinien po prostu grać swoje (czyli nie zastanawiać się „w teorii” nad tym co pisze, tylko pisać jak czuje i uważa), ale weryfikuj chociaż, czy nie zastawiasz pułapki na samego siebie bądź nie przeczysz swoim działaniom nawzajem – to potem może zostać ci słusznie wytknięte i powodować problem w mieście
b) więcej pokory wobec pewnych prawideł tej gry. Sporo tutaj rozpisałem, powinno być ci dużo łatwiej grać z tą wiedzą w przłości, zwłaszcza pod kątem porządkowania gry. Sporo błędów popełnionych tutaj jest do uniknięcia
Ta edycja na minus, ale wierzę, że będzie tylko lepiej, zaangażowanie naszego MG-ka w końcu bez zarzutu.\
Grande Connection – tak jak wspomniałem – fragmenty z analizy na nim trochę ponaciągałem (spieszyło mi się), trochę zastosowałem skróty myślowe (jak np. to o braku wchodzenia w konflikty – to nie jest cecha mafijna sama w sobie, bardziej może stanowić element całości zwiększający szansę na mafijność), tu całość oceny opierała się na jednym – rozczytałem, że Grande jest graczem bardzo doświadczonym, obstawiałem, że jakiś koks spoza naszego forum (nie pisałem o tym w rozgrywce, ale zrobiłem małe dochodzenie, by ustalić że to Mietek, który na ślizgu twierdził, że w forumową rozegrał bardzo dużo gier i u siebie był kotem – widać to było po tym co pisze, ale chciałem to potwierdzić jeszcze), który jednak nie ma doświadczenia u nas. Ciężko mi było określić dokładnie poziom jego gry by określić na ile jest mafijna/miastowa (a była dobra, ale jak… okaże się pewnie w następnych partiach, na pewno gracz z mega potencjałem i chęcią do gry, ja już ostrzę sobie zęby
), pewnie trochę przeszarżowałem z oceną koniec końców (przypadek Grande kojarzy mi się z przypadkiem Stavrosa jaki Garego, który dołączał na mafię pf.com czyli protoplastę tej tutaj w podobnych okolicznościach).
Widziałem zwyczajnie, że Grande robi jedną z 2 rzeczy (nie byłem pewny którą i trochę nie dało się do końca określić):
a) korzystając z tego, że nikt go nie zna, trochę kryje poziom ogaru i prawdziwych możliwości
b) korzystając z tego, że nikt go nie zna, gra tak, jakby był w stanie w następnej edycji grać +- w mafii lub jest w mafii i dlatego to tak wygląda – czyli umafijniał swoją grę, czy bardziej nie pisał wszystkiego, by zostawić sobie furtkę na następną/następne partie pod pierwszą mafię. Przy tym starał się też grać tak, by generalnie wyglądać miastowo i tę grę też wygrać
To nawet nie do końca musiało być działanie świadome, jednak tę drobną sztuczność wyczułem, w połączeniu z tożsamością (jednak doświadczony gracz, nie wiem jak bardzo) i niefortunnym czytaniem gry (po ruchach oceniłem twój skill względnie wysoko), który nie pasował do poziomu naturalności i ogólnego impactu na grę jaki miałeś w temacie – a to po prostu była słabsza skuteczność :< Stąd to „nieporozumienie” z casem „Grande w mafii”. Niefortunny splot wydarzeń dla miasta, bardziej szkoda, że nie mogliśmy wejść w interakcję po rzuceniu podejrzeń (niestety to był testament), bo możliwe, że zmieniłbyś moje zdanie – obrona po mojej śmierci bardzo dobra. Koniec końców edycja na plus i jestem ciekawy następnej, ostrze zęby na dodatkowe obserwacje od tego gracza
Boy hotelowy – nr 3 po stronie miasta w tej partii. Naprawdę nie ma do czego się przyczepić pod względem miastowości i zaangażowania, klasa. Jedynie mała rzecz - więcej wiary w finale we własne umiejętności. Sytuacja była trudna i absolutnie nie jest żadnym zarzutem, że nie udało się poprawnie wybrać, jednak zostawienie decyzji osobie trzeciej (kiedy byłeś niewinny i miałeś największe zaufanie w mieście) to jednak delikatne zwiększenie ryzyka na win mafii. Wiem, że czas i specyficzna sytuacja w irl, te sprawy, bardziej notka na przyszłość, że warto próbować wziąć sprawy w swoje ręce, bo to zaprocentuje na przyszłość
Steven Gerrard – obok mnie najlepszy miastowy w tej edycji, bez zarzutu niewinność i poziom rozkmin – zresztą padł w mordzie. Kulesza na tamtym etapie był raczej ciężko do wychwycenia przy stanie gry i poziomie miasta (nie niepokojony, brak autorytetów do wywarcia silniejszej presji), pozostałe rzeczy też raczej na plus. Właściwie byłoby prawie bezbłędnie, ale jednak jeden ważny babol – głos na g2 w sentence, poza tym błędem świetna edycja Garego, już któraś z kolei
Ericlynnwright – jestem bardzo zadowolony ze swojej gry jak na możliwości czasowe, w głosowaniach 5/5, dobre typy na przestrzeni edycji, dałem z siebie tyle ile mogłem, brakło zwyczajnie czasu, a brakujących działań, które powinny zostać podjęte do ew. wygrania z mafią – nie udało się zrobić ani mnie, ani innym graczom, ale widocznie tak ta edycja się miała ułożyć (edycje po długich powrotach i z taką ilością nowych zawsze są trudne dla miasta, patrz edycja z Housem). Jedynie żałuje, że nie wygospodarowałem czasu na przyjrzenie się boyowi i Kuleszy – obu niestety tylko przejrzałem, boya z 30 min i Kuleszę z 10 – a tutaj gra wymagała o wiele precyzyjniejszej gry i dokładnej analizy właściwie każdego pozostałego przy życiu. Na czymś się chciałem oprzeć, no ale „pewna” meta tym razem zawiodła
Plułbym sobie tylko w brodę, gdyby w mafii był ktoś z duetu jepepej/Winston, bo wtedy gamble z przesunięciem Bielańskiego (spowodowany powiązaniami z Bajką i Grande, wyjaśniane gdzieś wcześniej) decydowałby o przegranej grze, a tak nie miało to znaczenia – szczerze mówiąc zrobiłem jak zrobiłem dlatego, że z zasady hierarchiczności wyszło mi, że nie ma opcji na mafię Bielański i jepepej/Winston (to + ich naturalna gra). Tym razem nie napiszę, że szkoda, że mi się nie udało, bo zwycięstwo mafii było zasłużone i chyba dobrze się stało
Chciałem też serdecznie podziękować Szarlejowi za mistrzowanie, klasa poza jednym drobnym błędem z mordem, który już się pewnie nie powtórzy – wiadomo co było źle i czego unikać, a wszystko to wyniknęło przez sytuację losową. Powtórnego losowania nie oceniam, bo mnie przy tym nie było. A nawet sobie pokornie pochwalę, bo dzięki temu zagrałem
Zapraszam do zostawiania swoich obserwacji, jeśli ktoś chce się do czegoś odnieść/zapytać