|
Post by cezarykulesza on Feb 7, 2023 0:21:21 GMT 1
serio czekaliśmy tyle czasu na takie gówno? Śmieję się już ze trzy minuty, 10/10 komentarz!
|
|
|
Post by Antura on Feb 7, 2023 2:45:15 GMT 1
Dodałem opis do edycji. Swoją drogą, ten tekst z przedszkolem to nie był House'a w edycji z Housem? Chyba że on jeszcze starszy jest
|
|
szrek
Edycja#26
Posts: 154
|
Post by szrek on Feb 7, 2023 17:01:05 GMT 1
Podzielę sobie to na kilka części i postaram się napisać wszystko dzisiaj/przed startem następnej edycji. Sorry za opóźnienie, ale wyjątkowo dużo obowiązków mam ostatnio, a i niektóre rozrywki potrafiły mnie na chwilę odciągnąć od pisania. Mam chociaż nadzieję, że jakość zwróci okres oczekiwania TOŻSAMOŚCI
W tej edycji prawie nie grano na tożsamościach, także kompletnie nie rozumiem tych "zarzutów" i zgadzam się tutaj z Garym (był jeden wyjątek, czyli Messi jako Squbaniec, ale w tej edycji, w sensie pisania o tym w temacie, to był jednostkowy przypadek; nie liczę końcówki partii, gdzie tożsamości musiały chociaż częściowo wypłynąć, ale nie stanowiły osi obron/oskarżeń). Grając we względnie ograniczonym gronie kilkanście/-dziesąt edycji i tak nie unikniemy meta gry i porównywania tego, jak gracz X zagrał w edycji Y, a jak gra teraz. Są z tym trzy problemy: 1) osoba grająca na tożsamościach naraża się na strzał (o czym za chwilę), 2) podwyższamy i tak wysoki próg wejścia. 3) trzeci będzie niżej Dla mnie to jest sytuacja lose-lose. Zgadzam się co do wniosków dotyczących gry takiego Gerrarda, ale nie zmienia to mojego zdania co do samych podstaw gry. Faktycznie, w stosunku do Gerrarda były/powinny być wątpliwości "a co jeśli gra świetną edycję..." dlatego, że z gry wynikało, że ma potencjał intelektualny/umiejętności, żeby takie zagrać - niezależnie od tego czy Gerrardem grałby Gary, Red, licz czy Żuras. U Messiego podstawą uniewinnienia była tylko tożsamość, czyli de facto stwierdzenie, że jego potencjał intelektualny/umiejętności nie pozwoliłyby mu na pisanie takich postów będąc w mafii. Tylko, kurwa, do czasu - bo nikt się teraz nie przyzna, ale na bank kilka osób podjęło decyzję o niedociśnięciu kuleszy "a bo to Tomuś, więc i tak się wysypie jak jest w mafii". No tylko się nie wysypał i dlatego życzę Squbańcowi, aby kiedyś jeszcze miał okazję trafić do mafii i oddać potężny stolec na grób miasta, które uniewinniło go za tożsamość. Nie zgadzam się z tym, że był to odosobniony przypadek. W tej edycji: - Messi został uniewinniony za tożsamość - imo Tomuś mimowolnie nie był dociskany za tożsamość - Lipszyc był najpierw broniony, a potem atakowany za tożsamość - imo niewspółmiernie szybko (jednym postem) wyrobiłeś sobie chyba top1 autorytet w mieście, co wg mnie też co najmniej podświadomie wynikało z tożsamości - pamiętam jakiś post Garego z cmentarza wiążącego domniemaną winę bajki z tożsamością właśnie. Zresztą - nie ma to większego znaczenia, skoro z mojej perspektywy problemem jest zjawisko, a jego skala jest kwestią wtórną. Dlaczego zjawisko jest problemem? Bo wg mnie jest to nieopłacalne patrząc z perspektywy miasta i potencjalnych zysków i strat. Zdarza się, że komuś tak się ułożą trybiki w głowie, że się nad czymś zastanawia, nałoży na zachowanie danego gracza kontekst tożsamości i wtedy puzzle wskakują na swoje miejsce. Od tej kwestii całkowicie nie uciekniemy, bo mózg działa inaczej i będzie chciał brać pod uwagę wszystkie posiadane informacje Przykładowo: widzisz mocnego gracza grającego dobrą edycję. Masz/powinieneś mieć myśl, że to mafioza rozgrywa genialną partię. Wiedząc, że ten gracz to egze, myśli te i tak będą trzy razy częstsze. Problem polega na tym, że jeśli egze miałby grać w następnej edycji i trafiłby do mafii - jest bardzo prawdopodobne, że specjalnie mógłby chcieć grać inaczej, prowokując kogoś do stwierdzenia "nie no, jakby miał być w mafii, to już by kogoś wystawił". Podstawowym minusem przeceniania kwestii tożsamości (poza opisanymi już wyżej kwestiami proszenia się o kontrę, jak za którąś edycją ktoś zagra lepiej i podwyższaniem progu wejścia) jest kierowanie uwagi graczy na rozumowanie opierające się na zbyt wielu założeniach skutkujące rozmywaniem się innych aspektów rozgrywki. Jak gracz X czy Y będzie chciał grać na tożsamościach i na tej podstawie będzie opierał swoje wnioski, to i tak będzie to robił, bo nikt mu do głowy nie wejdzie. Najwyżej przestrzeli i będzie beka z typa. Problem zaczyna się w momencie, kiedy będzie trzeba przedstawić to gremium, bo wtedy zachodzi konieczność sprawdzenia: - czy poprawnie przypisano tożsamość X do nicka Y - czy faktycznie jest tak, że gra gracza X w poprzednich kilku edycjach wskazuje na występowanie wzoru zachowań polegających na ... - czy gracz X faktycznie robi/nie robi tego, co wynika z tego wzoru zachowań - czy gracz X nie gra z miastem w "ja wiem, że ty wiesz, że ja wiem" (wracamy do przykładu z egze: teoretycznie równie prawdopodobna jest wersja, że egze będąc w mafii specjalnie zagra inaczej, niż wynika to z jego dotychczasowego stylu gry, jak i że specjalnie będzie wystawiać swoich [nie no przecież kolejny raz by w to nie szedł]; w obu przypadkach zachowanie takie może być nastawione na zgranie przeciwko mecie No i gdzie ten minus? Mózg działa w ten sposób, że jednocześnie jest w stanie przyjąć określoną ilość informacji. Niektórzy przyswajają je szybciej, inni wolniej, ale w pewnym momencie u każdego pojawi się wait what i konieczność powrotu do początku postu/strony/czegokolwiek. Uwaga miasta i jego potencjał intelektualny to najważniejszy (prócz żyć graczy) zasób w tej grze.Przełóżmy to na mafię. Zaczyna się dyskusja czy gracz X to egze, czy jako Arnold Boczek i ktośtam inny wystawiał mafiozów, czy to że teraz ma 2 głosy na winnych i 1 niewinnego, a w sumie nikogo sam za rękę na szafot nie poprowadził się już kwalifikuje jako wystawienie czy jeszcze nie, itd. Skutki są dwa: 1) dajesz pole mafii do łatwego uczestniczenia w rozgrywce - bo w takiej dyskusji uczestniczy się łatwiej, niż gra, 2) i tak nigdy do końca nie wiesz czy nie jesteś robiony w chuja Prowadzi to do sytuacji, że poświęcany jest zasób uwagi graczy na rozważania, które nie powinny (a na pewnym poziomie: nie mogą) dać zerojedynkowych efektów (o tyle, o ile takie są możliwe do osiągnięcia w mafii przed linczem). Poświęcamy określony zakres uwagi każdego z graczy na dyskusję, która która sprowadza się lub powinna sprowadzać się do tego, że zawsze możesz być robiony w chuja przez osobę świadomie grającą inaczej/świadomie naśladującą swoje poprzednie zachowania - a w tym czasie można szukać mafijności choćby tej samej osoby w oparciu o "twarde" przesłanki, tj. grę w tym konkretnym temacie. Nie narażając się na przestrzelenie z tożsamością czy świadomą grę anty meta. To jak z analizowaniem opisów mordów. Sam będąc świadomym, że to może być wykorzystane przeciwko mnie bałem się dawać taki opis, który można by ze mną powiązać. Ale idąc tym tropem równie dobrze za edycję czy trzy ktoś może chcieć np. wklejać w opisach mordów memy z papieżem i ktoś może to też powiązać ze mną. Skoro wiem, że opis pochodzi od mafii i mogą się nim zarówno zdradzać, jak i mylić tropy - w ogóle go nie analizuję [pod kątem treści], bo uwagę miasta można spożytkować w bardziej konkretny sposób. Dla mnie sytuacja z "a co jeśli on wie że ja wiem" jest tutaj analogiczna - i się to nie opłaca. A przy tym nie psujemy rozgrywki innym, bo nie obronisz się przed oskarżeniem, że grasz jak mafijny Volv i nie zrazisz potencjalnego nowego fajnego gracza tym, że Żuras w edycji MMCVIII na forum Royal Excel Mouscron grając pod pseudonimem Mariusz Buzanocnik zrobił cośtam.
|
|
|
Post by Antura on Feb 7, 2023 18:19:43 GMT 1
Uff, ciesze się, że Shrek poruszył ten temat, bo generalnie tak jak mi się cała analiza podoba - i idealnie ubiera to, co tutaj zawsze nienawidziłem i to co zawsze mnie frustrowało w grze, i to co sprawiło, że przestałem dawać (w obecnej edycji jako Bajka) jakiekolwiek analizy czy większe myślowe ruchy - to miastowe ślepe podążanie za Mędrcami czyli Autorytetami, co faktycznie jest unikalne dla tej Łukaszowje mafii.
I zabija to nie tylko personalną chęć do życia/grania, ale też za każdym razem im dłużej toczy się gra, tym jest mniejsza aktywność bo Autorytety decydują - aczkolwiek do czasu, bo często wszyscy odpadają i gra toczy się dalej bez nich. To tak w ramach wyjątku Easy, bo prosiłeś o wyjątki. Zobacz sobie te edycje, gdzie pod koniec gry nie było Autorytetów, bo byli martwi - i mieliśmy normalną mafię w finale. Takie gry to nie jest wcale tutaj nienormalność, i według mnie w finałach regularnie jest tak, że nie decyduje Autorytet, bo już autorytetów nie ma. (mogę przejrzeć edycje i ci powiedzieć w jak dużej ilości tak było, bo wydaje mi się, że twój Pattern finałów z autorytetami, to jest generalnie rzadkością na Łukaszowej, przynajmniej od 15 edycji+). I wbrew pozorom wtedy decydującym "factorem", na to kto umrze - nie był autorytet vs autorytet, tylko wrażenie niewinności vs wrażenie niewinności.
Post-edit:
Dlatego też uważam, już tak odruchowo, że mordy codziennie to mocne rozwiązanie problemu autorytetu, bo ukazując i tworząc autorytet, masz 2x większa szansę na śmierć w mordzie. Może to dlatego na Łukaszu wytworzyła się ta głupia moda na "kozakowanie autorytetem"? W każdej normalnej mafii, w 90% gier, przeważa mordowanie codziennie. Tutaj, od zawsze, przeważało (jezeli dobrze mowie?) zabijanie mordem co 2 dzień. A to daje ogromne survivality (zwłaszcza gdy dodamy role) i mozliwość życia dla Autorytetów. Na normalnych mafiach tzn. nie-Łukaszowych, autorytet musi udawać nie-autorytet, by nie odpaść z mordu, a zarazem musi tak prowadzić grę, by było dobrze dla miasta. Tutaj na Łukaszu? Autorytety same się od razu "odsłaniają" (nawet nie jako osoby dobrze manipulujace tlumem, ale jako osoby dobrze po prostu czytajace gre i dobrze grajace jako miasto), i mogą bardzo długo przeżyć otwarcie, zanim zostaną zamordowani. Generalnie odruch ten, że tak powiem, lokalno-kulturowy, jest paskudny. Bo ten odruch i "przeżywalność" autorytetów sprawia - że autorytetom nawet nie chce sie starać "ukryc".
Cały post Easiego to pomija - przeżywalność autorytetów. Jest tylko jedno wielkie "jak stajemy się autorytetami". Z czego wynika autorytet. I tak dalej! Ale przecież jest też główny problem, czyli jak w ogóle grać jako autorytet by przezyć! Czemu to w ogóle nie jest poruszane przez Easiego? Właśnie przez te paskudne przyzwyczajenie lokalne, że tak można i tak powinno się grać. A to jest bardzo ZŁE DLA MIASTA! I też nierozwojowe dla Kozaków-Autorytetów. Zwłaszcza, gdy wszyscy Autoryteci zginą, do ostatnich linczów nie przeżyje żaden autorytet, i nagle mamy ostatnie lincze pomiędzy: mafią, która przeżyła, a miastem, które przeżywało, ale w którym to mieście nie ma żadnego Autorytetu, który nagle może wyjść w Glorii i Chwale, i rozjebać te końcówkę swoim skillsem. Tylko miasto, złożone z tych co ledwie przeżyli, zazwyczaj nie-autorytetów, bo jak wspominałem, autorytety się nie chowają i nawet starają się nie przeżyć (by potem móc jak Easy mówic - hehe, byłem najlepszy w tej edycji, hehe, bo miałem 5/5 trafień. Sam fakt, że tak Easy tworzy konotacje bycia najlepszym, pokazuje jak mocno te zwyczaje (!) weszły tutejszej Starej Gwardii w krew. Dobrym jest przeżycie do końca i wtedy działanie, a nie odsłonienie się jako najlepszy gracz i dostanie kulki od mafi.)
Koniec-post-edita:
No ale przejdźmy od paragrafu TOŻSAMOŚCI
Its nothing personal, ale ten cały paragraf to jedna wielka negacja. Mechanizm obronny. Unikania widzenia prawdy. Tworzenie wytłumaczenia pod to, co się dzieje i jest faktem. Cieszę się, że Shrek to już niejako powiedział, bo nie będe brany za szaleńca, za to że jestem "z zewnątrz" (mimo iż rozegrałem tutaj 10 edycji?). Tylko jak wytłumaczyć Easyowi fakt grania tutaj tożsamościami, i to mocno? Przecież to jakby opowiadać Putinowi jak proste chłopaki z Mobilki sobie radzą na froncie. No niemożliwe jest, by człowiek najmocniej wkręcony, najmocniej rozegrany, najmocniej myślący - chociaż CIUT zobaczył perspektywę osoby z zewnątrz, nowej osoby. Osobę z dołu hierarchii, a nie z góry hierarchii. Całe twoje tłumaczenie musiałoby zakładać, że np. ja, czy Lipszyc, czy inni nowi (a ja nawet nowy nie jestem), nie wiem, kłamią? Że ich perspektywa poznawcza... jest zła? Mogę oczywiście rozwałkowywać cały ten paragraf na części składowe (ale to już zrobił po części Shrek), ale to byłoby niepotrzebne rozdrabnianie się. Po prostu zachodzi tutaj ten proces poznawczy,
Nie bez powodu nowe osoby są tak marginalizowane, albo jest na nich brana poprawka ich zabijająca (jako miasto, rzadziej jako mafia, bo mafia poluje na Autorytety). Bo tutaj sobie Stara Gwardia szuka samych swoich, poklepuje się po jajcach, i robi kółeczko wzajemnej adoracji w ramach tworzenia Autorytetów - zakładam, że jest tutaj kilka typów ludzi (ze stałych graczy, zresztą, nawet kojarzy mi się od razu nick Szarleja czy Squbańca i tego typu kochani gracze którzy z natury nie Kozaczą i nie chca stawać się przed Szereg, mam nadzieje, że nie pomyliłem osób), którzy łatwo oddają komuś prowadzenie, a do tego mają żyłkę do rozpoznawania swoich, i nieważne jak gra się toczy względem nowych osób czy rzadszych, to "Stara Gwardia" sama z siebie, głównie na tożsamosciach, tworzy cały koncept Autorytetu, często na podstawie tożsamości.
Proces wygląda tak: mamy starogwardyjską mafię i starogwardyjskich niewinnych. W tym kilku Kozaków, możliwe tu i tu. Ale widać, że akurat teraz pan XXX, starogwardyjski kozak, stara się pomóc miastu i dużo pisze i dużo działa. Ok, starogwardyjscy nie-kozacy i pewnie jakiś kozak też wspólnie uniewinniają aktywnego, dają mu "Przewodnictwo" czyli Autorytet, i tak to leci. Najgorzej jak to przewodnictwo trafi na mafię, ale prawda prawdą, że to się zdarza bardzo rzadko. Niemniej, ten paskudny pattern się tworzy, a potem taka jedna osoba decyduje o linczach w jakiś bezsesnowny sposób oparty zazwyczaj tylko na jej intuicji albo analitycznym myśleniu, ale jednostkowym. To nie jest dobre na mafię.
To nie tylko zabija grę, ale sprawia, że ona jest nudna. Co też było widoczne w tej edycji z testaemntem Easiego. Testament Easiego był paskudny i rotował całą grę na zwycięstwo mafii, bo jako główne cele stawiał dwóch mega niewinnych miastowych - mnie jako bajkę i Grande Connection. Gdzie z nisko położonych graczy, byliśmy turbo-niewinni generalnie. Ale głowny "autorytet", zbudowany w ogromnej części na "tozsamosci", zdecydował pośmiertnie, że mamy umrzeć. To nawet już gry nie było, bo biorąc pod uwagę pattern gry Łukaszowej, to nawet się tego odwrócić nie dało, nawet mimo tego jak "zielono" świeciliśmy z Grande, więc takie podanie mafii imho wygranej, a przynajmniej wielka jej pomoc. I nawet nie w fakcie że Easy wskazałeś nas jako mafię, ale wskazałeś nas Autorytetm jako mafię, i zabiłeś tym w ogóle naturane dyskusje miasta, naturalną grę miasta i same decydownaie miasta kogo zabijać. Bo broniliśmy się z Grande tak hardo, tak zielono i tak mocno, że... i tak to nic nie dało. Co najwyżej ja mogłem z nim próbować robić reverse-lincz, co mi zaproponował na chwilę przed linczem, ale to nadal skowyt umarłego. I skowyt umarłego, komu nawet nie dano szansy się obronić, bo już testament zdecydował. Tyle.
|
|
|
Post by cezarykulesza on Feb 7, 2023 18:58:34 GMT 1
Ja też mam polewkę z tego, jak Red napisał, że zagrał świetną edycję, a właściwie to przyczynił się do zwycięstwa mafii, uniewinniając ostatniego mafiozę i wpędzając uznawanych za właściwie pewnych niewinnych bajkę i grande przed tego mafiozę w kolejkę.
Ja już jako Sashka pisałem - Red się kończy Proszę Państwa.
|
|
|
Post by cezarykulesza on Feb 7, 2023 19:08:28 GMT 1
Co do tożsamości - zgadzam się tutaj bardziej z Lowem i bajką niż z Redem. Zdaję sobie sprawę, jak duży jest próg wejścia i jak właściwie trudno jest postawić się w kontrze do autorytetu w trakcie rozgrywki. I o ile to, że zwykle ten autorytet bardzo trudno przekrzyczeć jest dobre, ponieważ po to sobie budejsz pozycję w grze, ale u nas autorytet buduje się na tożsamości. I wszyscy robimy to instynktownie, na przykład ja znacznie większą uwagę przykładam do postów Reda niż - weźmy kogoś z drugiego końca - antury. To wynika z tożsamości.
I teraz: problem jest zakorzeniony tak głęboko, że moim zdaniem nie ma powrotu do gry bez tożsamości. To jest dla naszej społeczności niewykonalne. Możemy podjąć próbę wywalenia planszy, przewrócenia stolika i zagranie przy użyciu zupełnie innych środków, aby te tożsamosci były trudne do wykrycia (po angielsku?), ale żaden pomysl nie zadziała imo
|
|
szrek
Edycja#26
Posts: 154
|
Post by szrek on Feb 7, 2023 19:15:06 GMT 1
Co do tożsamości - zgadzam się tutaj bardziej z Lowem i bajką niż z Redem. Zdaję sobie sprawę, jak duży jest próg wejścia i jak właściwie trudno jest postawić się w kontrze do autorytetu w trakcie rozgrywki. I o ile to, że zwykle ten autorytet bardzo trudno przekrzyczeć jest dobre, ponieważ po to sobie budejsz pozycję w grze, ale u nas autorytet buduje się na tożsamości. I wszyscy robimy to instynktownie, na przykład ja znacznie większą uwagę przykładam do postów Reda niż - weźmy kogoś z drugiego końca - antury. To wynika z tożsamości. I teraz: problem jest zakorzeniony tak głęboko, że moim zdaniem nie ma powrotu do gry bez tożsamości. To jest dla naszej społeczności niewykonalne. Możemy podjąć próbę wywalenia planszy, przewrócenia stolika i zagranie przy użyciu zupełnie innych środków, aby te tożsamosci były trudne do wykrycia (po angielsku?), ale żaden pomysl nie zadziała imo Jest jedna. Mieć na tyle duże grono osób regularnie grających, żeby przestało to mieć znaczenie. Zakładając edycję 25 osobową, powiedzmy 40 regularnych graczy i rotację między edycjami na poziomie 20%. No ale do tego musi obniżyć się punkt wejścia, bo chętni pewnie by się znaleźli.
|
|
szrek
Edycja#26
Posts: 154
|
Post by szrek on Feb 7, 2023 19:53:14 GMT 1
Dobra, druga część odnosząca się do przerostu formy nad treścią , genialnej teorii Reda, przerostu formy nad treścią, celnego spostrzeżenia z innej perspektywy na rozgrywkę, które faktycznie może przynosić profity, ale kilka kwestii muszę jeszcze przemyśleć/przetestować w praktyce zanim pokuszę się o formułowanie dalej idących wniosków. Pociąłem sobie post na kawałki, część wyjebałem żeby nie robić z tego aż takiego commentary, tutaj raczej dorzucam swoją perspektywę niż wchodzę w bardzo głęboką polemikę, no ale nie uprzedzając faktów. MAFIA JAKO GRA
Rtm prawem jest zasada hierarchiczności (tzn. ja ją tak nazwałem, ale że wcześniej zdaje się że nikt takich poszukiwań nie tworzył, to można uznać ją za oficjalną ). Mega fajnie widać jakie rodzaje hierarchii „tworzą się” na mieście nawet w kontekście granych setupów czy zwyczajnie środowiska grania: u nas hierarchia zazwyczaj tworzy się typowo liderska (1 lider, kilku ogarów pod i „plankton” – też nieraz ciut zróżnicowany) bądź ew. wielo-liderska (2-3 podobne mocą autorytety i dalej jak widać), ale generalnie większość edycji na świecie odbywa się na zasadzie braku wyraźnego lidera (przy wyrównanych autorytetach graczy/braku czasu i możliwości na wytworzenie się większego rozwarstwienia w tym aspekcie – głównie mafia za granicą czy epic chociażby). I tu ciekawostka. Wiemy, że są 3 możliwości: a) 1 lider b) Kilku liderów c) Brak liderów Bardzo budująca informacja w kontekście rozgrywki, bo oznacza, że owszem, tożsamości i bazowy autorytet sprzed edycyjny ma znaczenie, ale koniec końców gra w trakcie jest już znacznie ważniejsza (chociaż wiadomo - łatwiej się gra w mafię, jak jesteś dobry, niż jak nie jesteś, odkrywcze xDDD). Każde zagranie może okazać się ważne i przeważyć, bo każde wpływa na "bieżący autorytet" wszystko ma znaczenie, nawet glony. Tak, ale. Tak, bo nasze miasta faktycznie mają tendencję do pewnego hierarchizowania się i tak, faktycznie trzeba zwracać uwagę na coś takiego jak "bieżący autorytet", a patrząc na grę z boku jest to ciekawe pole przy analizach danego gracza. Zgadzam się jednak z ostatnim postem Antury (do którego prawdopodobnie odniosę się osobno, chyba że siłą rzeczy większość przemyśleń i tak wsadzę do tego posta i nie będzie miało to sensu) i na kwestie te musisz wziąć poprawkę. Czego nie wziąłeś pod uwagę: jesteśmy bandą ludzi w wieku (najczęściej) 25-35, zazwyczaj xD jesteśmy inteligentni. Gramy od kilku czy w skrajnych przypadkach kilkunastu lat w mafię i chyba dobrze nam to wychodzi. To są idealne warunki do tego, żeby: - pompować sobie balonik własnej zajebistości - zabijać grę robiąc samograja Pierwsze lekko żartobliwie (tzn. sam przez tyle edycji nie spotkałem się z tym, żeby kwestia ta była problemem), ale fakty są takie, że robimy/robiliśmy sobie tutaj wyścig na długość e-kutasów kto będzie lepiej łapał mafiozów. Jesteśmy egocentrykami i w sumie nie byłoby w tym nic złego, bo innym krzywda się nie w związku z tym nie dzieje, tworzy to warunki do zabijania gry przez tworzenie dyktatury autorytetu, o czym wspominał Antura. Ja w zasadzie przez to te 3 lata temu przestałem się zapisywać do edycji, bo taka formuła (skażona tożsamościami xD) zwyczajnie przestała mi odpowiadać. Rozwinę to jeszcze w odpowiedzi na post Antury, bo chyba jednak go napiszę. Tak jak ludzie naturalnie mają skłonności do oddawania części władzy w ręce autorytetów (xD), tak tutaj są gracze (i nie mówię, że te osoby grają źle - zupełnie nie o to chodzi), które są ok z puszczeniem kierownicy i przejechaniu na np. testamencie osoby X przez trzy dni, a w tym czasie nic właściwie się nie wydarzy. Na cmentarzu pisałem, że gra skończyła się z linczem na mnie i w zasadzie była to prawda. Wiedzieliśmy, że zabijemy erica. Eric dał testament. Nagle okazało się, że mamy ustawione 3-4 lincze do przodu i nie było trzeba nic robić, w temacie latał tumbleweed.gif i tak się toczyło aż do meczówki. Ja od dłuższego czasu (no super spostrzeżenie jak z 4 lata nie grałeś, pało) boję się, że gdzieś w swoich rozkminach albo przeszarżuję i nie zobaczę czegoś oczywistego/popełnię głupi błąd przy założeniach, albo tak swoją osobą zdominuję temat z rozgrywką, że nie będę w stanie spojrzeć z boku na to, co aktualnie się dzieje. Dlatego np. postuję falami, żeby w międzyczasie gra mogła potoczyć się też bez mojego wpływu, czy przy każdej możliwej okazji unikam tworzenia kolejek do linczu (które na pewnym etapie gry i tak na 95% muszą wystąpić). Nie widziałem jeszcze edycji, która by tę zasadę łamała (tzn., nie widziałem gry, w której miasto grało bardzo źle a pokonało lepszą mafię, czy odwrotnie – gier z wieloma rolami w stylu np. epicmafii czy jakichś Town of Salem czy jakoś tak nie wliczam, bo bardzo trudno złapać tam w ogóle grę stricte i albo upraszcza się to do właściwego wykorzystania roli = dobrego grania, albo uznajemy, że to po prostu rng – nie da się imo nawet dobrze ocenić gry miasta/mafii wtedy, a przynajmniej to piekielnie trudne). To jest ciekawe, szerzej niżej, ale: z perspektywy teorii rozgrywki "dobra/zła gra miasta/mafii" leżą na innej osi niż "mały/duży autorytet miasta/mafii". Tak jak rozmawialiśmy wczoraj - możliwe, że wspomnienia wypaczają faktyczny obraz tamtej rozgrywki, ale z tego co sobie przypominam - w edycji V mieliśmy sytuację, w której miasto było bardzo mocne autorytetem i fatalne w typach, bo zaczęliśmy się pożerać między sobą. W tym czasie licz i stork jako mafiozi zrobili swój własny konflikt będący tłem wydarzeń wśród najmocniejszych autorytetów. Miasto miało większy autorytet, mafia korzystając z okazji zagrała lepsze zawody i zasłużenie wygrała. W tej edycji np. zaraz po śmierci napisałem szrekowi, że mają na oko jakieś 80% szans na zwycięstwo nie znając jeszcze składu mafii – ale dało się nieźle wyczuć po całościowej grze, w którą stronę to zmierza, nie byłem jeszcze w stanie określić ile sam jestem w stanie wyciągnąć jeszcze wartości dla miasta. Mając mało czasu, pozwoliło mi to zawęzić obszar rozważań do tych, w których mafia jest w mocnej pozycji. Stąd np. odstawka duetu japapej – Winston, częściowe zlekceważenie Bielańskiego czy szukanie duetu w stylu bajka + Grande: nie pasowały tamte opcje względem tego jak mi z teorii wychodził wpływ w mieście, który mafia odcisnęła (zwłaszcza, że zakładałem raczej mniejszą głupotę miasta pod względem linczów). Bielański np. kompletnie nie pasował ani do Bajki, ani do Grande. Jak widać dobrze kminiłem, zabrakło tylko znalezienia „właściwego” twista – był to jednak Kulesza, co zmieniało dość mocno układ sił. No i wyjaśnia to obecność Bielańskiego – skoro był Kulesza, to Stefan pasował już normalnie z powiązań i wszystko w równaniu się „zgadzało”. Zresztą identyczna sytuacja byłaby np. przy duecie boy hotelowy – Bielański. Niestety obie postacie raczej czasowo odpuściłem, przez co koniec końców edycji uratować się nie udało, ale przynajmniej teoria działa To jest jeden z tych elementów, które muszę przemyśleć/sprawdzić w praktyce. Sprawdzić się sprawdziło, ale teoria piątek też była zaskakująco bliska powodzenia. Pomysł z ograniczaniem gałęzi potencjalnych wydarzeń przez pryzmat ogólnej szacowanej pozycji mafii w rozgrywce bardzo mi się podoba, nawet niezależnie od tego, że jak słusznie zostałeś wyjaśniony przez kolegów Tomusia i Anturę, w tym przypadku doprowadziło to do tego, że ustawiłeś nam grę. ALE: podobnie jak w przypadku tożsamości i w tym przypadku wszystko sprowadza się do poczynienia prawidłowych założeń i czy z nimi trafisz, a po sprawdzając to po edycji post factum i tak to będzie kwestia praktycznie semantyczna. Przykład: umierając założyłeś, że mafia jest w mocnej pozycji. Niesprawiedliwie upraszając: zapewne na podstawie tego, że przez trzy lincze padali niewinni, ty na ten moment widziałeś mafię we mnie i w Lipszycu i widziałeś, że udaje nam się coś takiego przepychać - czyli mamy "sumę autorytetów". Tylko, przynajmniej wg mnie, nie do końca odpowiada to faktycznej dynamice rozgrywki w tamtym czasie, skoro: 1) Lipszyc wg mnie i tak od dwóch dni jechał na pożyczonym czasie, 2) Stefan wpadał i głosował, ale w temacie praktycznie go nie było i wszyscy wiedzieli, że prędzej czy później będzie trzeba go odpalić, bo jak zrobi się gorąco, to będzie już na to za późno, 3) Ja, który starałem się w jakiś sposób plantować w mieście różne korzystne dla mafii pomysły, już byłem w tym momencie zlinczowany Skoro mafii tak długo udało się skutecznie znajdywać inne cele do linczu niż Lipszyc - absolutnie uzasadnione było czynienie założeń, że analiza głosowań pomoże znaleźć mafię. I co? I kurwa chuja, bo dzięki chłodnej głowie Tomusia i puszczeniu kierownicy przez miasto te lincze nie dość, że przeszły w dużej mierze rękami miasta, to jeszcze oczyściły kuleszę. Opisałem wcześniej, że nie można stosować tej zasady do szukania mafiozów, bo nie tak to działa, jednakże można ją wykorzystać jako jeden z argumentów, np. w połączeniu z tak nielubianym wątkiem tożsamości (czyli mety gry zawodnika). Bardziej taka luźna relacja wytworzonego autorytetu w temacie połączonego z rankingiem wiedzy (to akurat zasada, którą każdy zna, bo z czasów Żurasa jeszcze) może dać jakąś wskazówkę, ale to trzeba ostrożnie. Bardziej chodzi jednak tutaj o przewidywanie zdarzeń w mieście i niegubienie się w tym, co dzieję się w rozgrywce. A mi się kurwa wydaje, że ja widzę tutaj potencjał, żeby wykorzystać, ale będę to sprawdzać xD Dlatego bardzo istotna jest oddziaływana presja na innych graczy. To kolejny ważny element gry – w mafii można, trochę jak w piłce, grać jako miasto bez pressingu, niskim lub wysokim pressingiem. Jeśli mafiozo nie popełnił żadnego błędu, to znaczy ni więcej ni mniej, że została wywarta na nim za mała presja przez resztę miasta. Np. zostały mu zadane zbyt słabe pytania, zbyt mało wszędobylskie, nie został postawiony pod odpowiednią presją współgraczy, ich poziomu gry, nie przetestowany odpowiednio we wszelakich sytuacjach stresowych. W mafii też – gra się tak, jak przeciwnik pozwala. Trudniej być mafiozą na Łukaszu, bo u nas jest świadomość, że grasz z bardzo mocnym rywalem (my zdecydowanie gramy wysokim pressingiem, ale nieraz trochę za mało ukierunkowanym, ale jak siądzie – to jest bardzo mocny punkt naszych gier, pressujemy prawdopodobnie najlepiej na świecie). Czyli wniosek na koniec: dbajmy w miarę możliwości o wielokierunkową presję (idealnie to chyba wyszło miastu np. w rzeczonej edycji VI – niesamowity rozpierdol, ale jakie zebrane później żniwo . No to się zgadza, jeszcze się rozpiszę w którymś miejscu na ten temat, ale zasadniczo w większości przypadków mafia gra tak, jak pozwala jej na to miasto.
|
|
|
Post by ericlynnwright on Feb 7, 2023 20:19:44 GMT 1
Cieszę się, że jest polemika, to lubię! Nie mogę teraz wszystkiego dokładnie przeczytać, głównie się przyjrzałem, ale wieczorem przeczytam i przedstawię swój punkt widzenia! PS Tylko jedna prośba, utrzymajmy ton kulturalnej dyskusji, nie było moim zamiarem dolewanie oliwy do ognia tym podsumowaniem xD
|
|
szrek
Edycja#26
Posts: 154
|
Post by szrek on Feb 7, 2023 20:20:41 GMT 1
Cieszę się, że jest polemika, to lubię! Nie mogę teraz wszystkiego dokładnie przeczytać, głównie się przyjrzałem, ale wieczorem przeczytam i przedstawię swój punkt widzenia! PS Tylko jedna prośba, utrzymajmy ton kulturalnej dyskusji, nie było moim zamiarem dolewanie oliwy do ognia tym podsumowaniem xD ale dzisiaj wieczorem albo chociaż w lutym?
|
|
|
Post by ericlynnwright on Feb 7, 2023 20:48:23 GMT 1
No dzisiaj się postaram, młoda godzina, dopiero 20, ja dopiero co pracę kończę xD
|
|
|
Post by Volverin on Feb 7, 2023 21:12:26 GMT 1
Tożsamości to skomplikowany temat, oczywiście idealne dla rozgrywki byłoby, gdyby każda następna edycja to była tabula rasa, nikt nic o sobie nie wie i gramy w czystą mafię z nieznajomymi. Obecna liczebność naszej społeczności niestety to uniemożliwia.
Co ciekawe, zauważyłem, że gra na tożsamościach przynosi coraz mniej efektów. W ostatnich 5-10 edycjach zaczęły nawarstwiać się błędy: - za szybkie uniewinnienia (wojewódzki, bo świeżak, bo pisze na luzie w swojej pierwszej edycji, cezarykulesza, bo tomuś nazwał kogoś debilem i sobie postuje jednolinijkowce bez tryhardowania) - brak zaufania do gracza po błędnym odczytaniu jego tożsamości (np. tomuś myślący, że ja to Red w meczówce i linczujący mnie zamiast mafiozy) itp., itd. Sam popełniłem kilka gaf, gdzie znajomość tożsamości gracza doprowadziła mnie do błędnej zmiany decyzji o jego przynależności.
Jakie jest rozwiązanie tej sytuacji? Częściowo wymuszone, trzymamy się wytyczonych reguł, zostawiamy rozmowy o tożsamościach.
A druga rzecz, to świadoma zmiana nastawienia. Nie podchodzić do tożsamości jako do magicznego sposobu na szukanie mafiozów, bo jest tu masa pułapek, w które można wpaść i które zostały opisane powyżej. Proponuję podchodzić do tego bardziej holistycznie. To znaczy, nie dajmy się złapać w małe rzeczy, które przyćmiewają inne wątpliwości odnośnie postawy gracza -> np. cezarykulesza, było kilka przesłanek, że grał jak niewinny tomuś, ale koniec końców czy był przydatny dla miasta? czy robił coś szczególnie miastowego? Gdyby grał w nieznanym sobie towarzystwie, liderzy miasta którzy by się wykreowali, na pewno przycisnęliby go za taką grę. I o tym trzeba pamiętać.
Do reszty odniosę się może w przyszłości, póki co nie mam czasu.
|
|
|
Post by cezarykulesza on Feb 7, 2023 22:01:22 GMT 1
Tożsamości to skomplikowany temat, oczywiście idealne dla rozgrywki byłoby, gdyby każda następna edycja to była tabula rasa, nikt nic o sobie nie wie i gramy w czystą mafię z nieznajomymi. Obecna liczebność naszej społeczności niestety to uniemożliwia. Co ciekawe, zauważyłem, że gra na tożsamościach przynosi coraz mniej efektów. W ostatnich 5-10 edycjach zaczęły nawarstwiać się błędy: - za szybkie uniewinnienia (wojewódzki, bo świeżak, bo pisze na luzie w swojej pierwszej edycji, cezarykulesza, bo tomuś nazwał kogoś debilem i sobie postuje jednolinijkowce bez tryhardowania) - brak zaufania do gracza po błędnym odczytaniu jego tożsamości (np. tomuś myślący, że ja to Red w meczówce i linczujący mnie zamiast mafiozy) itp., itd. Sam popełniłem kilka gaf, gdzie znajomość tożsamości gracza doprowadziła mnie do błędnej zmiany decyzji o jego przynależności. Jakie jest rozwiązanie tej sytuacji? Częściowo wymuszone, trzymamy się wytyczonych reguł, zostawiamy rozmowy o tożsamościach. A druga rzecz, to świadoma zmiana nastawienia. Nie podchodzić do tożsamości jako do magicznego sposobu na szukanie mafiozów, bo jest tu masa pułapek, w które można wpaść i które zostały opisane powyżej. Proponuję podchodzić do tego bardziej holistycznie. To znaczy, nie dajmy się złapać w małe rzeczy, które przyćmiewają inne wątpliwości odnośnie postawy gracza -> np. cezarykulesza, było kilka przesłanek, że grał jak niewinny tomuś, ale koniec końców czy był przydatny dla miasta? czy robił coś szczególnie miastowego? Gdyby grał w nieznanym sobie towarzystwie, liderzy miasta którzy by się wykreowali, na pewno przycisnęliby go za taką grę. I o tym trzeba pamiętać. Do reszty odniosę się może w przyszłości, póki co nie mam czasu. Prawda jest taka, że ja w tej edycji zrobiłem dla miasta więcej, niż połowa miastowych
|
|
|
Post by Steven Gerrard on Feb 7, 2023 22:12:00 GMT 1
Do wszystkich wątków nie dam rady się odnieść, ale spróbuję chociaż do kilku, bo jak się zacznie kolejna edycja, to już będzie po sprawie, a dyskusja ciekawa. U Messiego podstawą uniewinnienia była tylko tożsamość, czyli de facto stwierdzenie, że jego potencjał intelektualny/umiejętności nie pozwoliłyby mu na pisanie takich postów będąc w mafii. Tylko, kurwa, do czasu - bo nikt się teraz nie przyzna, ale na bank kilka osób podjęło decyzję o niedociśnięciu kuleszy "a bo to Tomuś, więc i tak się wysypie jak jest w mafii". No tylko się nie wysypał i dlatego życzę Squbańcowi, aby kiedyś jeszcze miał okazję trafić do mafii i oddać potężny stolec na grób miasta, które uniewinniło go za tożsamość. Nie zgadzam się z tym, że był to odosobniony przypadek. W tej edycji: - Messi został uniewinniony za tożsamość - imo Tomuś mimowolnie nie był dociskany za tożsamość - Lipszyc był najpierw broniony, a potem atakowany za tożsamość - imo niewspółmiernie szybko (jednym postem) wyrobiłeś sobie chyba top1 autorytet w mieście, co wg mnie też co najmniej podświadomie wynikało z tożsamości - pamiętam jakiś post Garego z cmentarza wiążącego domniemaną winę bajki z tożsamością właśnie. Zacznę od początku. Trudno zignorować niewinność Squbańca, gdy się go zna i widzi, jaka jest różnica między grą miejską i mafijną. Ignorowanie tego byłoby na szkodę miasta i dalej uważam, że to ten lincz zaważył na wygranej mafii w bardzo dużej mierze. Drugą (a może nawet pierwszą co do ważności) był testament Reda i ślepe podążanie za nim. Co do Kuleszy, to nie wydaje mi się, że został oczyszczony za tożsamość przez kogoś innego niż Red. No bo z osób, które są stałymi bywalcami i rozpoznają ludzi to oprócz Reda grałem jeszcze ja i nie wiem, kto (Ciebie nie liczę, byłeś w mafii, a Kacper padł w pierwszym mordzie), chyba nikt. Ja akurat w tej edycji oprócz Messiego nikogo nie oceniałem po tożsamości, starałem się grać w czystą mafię. Niestety przez ograniczony czas nie każdego byłem w stanie przycisnąć, a że Kulesza na początku parę razy mi podpasował, myślał jak ja, to mnie kupił i potem już się nim nie zajmowałem. Tak więc akurat tutaj był to po prostu błąd niewystarczającej presji, a nie tożsamości. Przynajmniej z mojej strony, ale moim zdaniem też z większości reszty miasta. Lipszyca za tożsamość najpierw bronił, a potem atakował bajka, który sam jest przeciw tożsamościom, więc lekka hipokryzja, gdyby on nie włączył tego w grę, to by się nikt nie odnosił. Lipszyc był mafijny sam z siebie, bez tożsamości. Zgodzić się mogę jedynie z szybkim wyrobieniem sobie autorytetu przez Reda, choć ja go w swoim testamencie traktowałem jako podejrzanego i opcję na mafię, a nie gościa do bezwzględnego wielbienia i słuchania. Nie będę już cytował, natomiast w dużej mierze zgadzam się z Anturą, że "autorytety" (w tym ja) nie za bardzo kryją się z tożsamością i często giną w mordach, ale nie wiem, czy da się coś z tym zrobić, bo jak się ktoś będzie krył, to ryzykuje, że nie wyrobi sobie potem pozycji lub zostanie posądzony o bycie w mafii i granie dlatego poniżej potencjału. W edycji z rolnymi może nie być takiej rzezi autorytetów, bo jednak trzeba też szukać rolnych.
|
|
|
Post by Steven Gerrard on Feb 7, 2023 22:57:35 GMT 1
Uff, ciesze się, że Shrek poruszył ten temat, bo generalnie tak jak mi się cała analiza podoba - i idealnie ubiera to, co tutaj zawsze nienawidziłem i to co zawsze mnie frustrowało w grze, i to co sprawiło, że przestałem dawać (w obecnej edycji jako Bajka) jakiekolwiek analizy czy większe myślowe ruchy - to miastowe ślepe podążanie za Mędrcami czyli Autorytetami, co faktycznie jest unikalne dla tej Łukaszowje mafii. (...) Its nothing personal, ale ten cały paragraf to jedna wielka negacja. Mechanizm obronny. Unikania widzenia prawdy. Tworzenie wytłumaczenia pod to, co się dzieje i jest faktem. Cieszę się, że Shrek to już niejako powiedział, bo nie będe brany za szaleńca, za to że jestem "z zewnątrz" (mimo iż rozegrałem tutaj 10 edycji?). Tylko jak wytłumaczyć Easyowi fakt grania tutaj tożsamościami, i to mocno? Przecież to jakby opowiadać Putinowi jak proste chłopaki z Mobilki sobie radzą na froncie. No niemożliwe jest, by człowiek najmocniej wkręcony, najmocniej rozegrany, najmocniej myślący - chociaż CIUT zobaczył perspektywę osoby z zewnątrz, nowej osoby. Osobę z dołu hierarchii, a nie z góry hierarchii. Całe twoje tłumaczenie musiałoby zakładać, że np. ja, czy Lipszyc, czy inni nowi (a ja nawet nowy nie jestem), nie wiem, kłamią? Że ich perspektywa poznawcza... jest zła? Mogę oczywiście rozwałkowywać cały ten paragraf na części składowe (ale to już zrobił po części Shrek), ale to byłoby niepotrzebne rozdrabnianie się. Po prostu zachodzi tutaj ten proces poznawczy, Nie bez powodu nowe osoby są tak marginalizowane, albo jest na nich brana poprawka ich zabijająca (jako miasto, rzadziej jako mafia, bo mafia poluje na Autorytety). A moim zdaniem to nie jest kwestia tego, że nowe osoby są marginalizowane, tylko że marginalizowane są osoby, które mają niewielkie umiejętności i/lub nie potrafią dobrze sprzedać swoich podejrzeń i typów. Niezależnie czy dana osoba jest nowa czy stara w tym gronie. Cozmo wielokrotnie biadolił, że nikt go nie słucha, nikt nie podąża za jego typami, nikt nie czyta jego testamentu (stąd moja kreacja w XXV edycji w ramach nabijania się z tego). Po prostu, trzeba przekonać ludzi, że ma się rację i mieć ku temu argumenty. Na przykład kiedyś Cozmo miał dobrą czutkę, ale zupełnie nie umiał uargumentować typów. No i dla mnie nie jest dziwne, że był generalnie olewany (np. jeszcze w edycjach na prawdziwe nicki na forum Bayernu czy potem w pierwszych edycjach tutaj) Ewentualnie można mieć chujowe typy i wpasować się z nimi w strategię mafii, jak Ty z Messim czy wcześniej z Marlowem i ustawianiem remisu. Tak więc to nie jest tak, że (dla przykładu, no offence) nikt Cię nie słucha, bo jesteś nowy, tylko bo masz słabe typy i/lub argumenty i zwykle szkodzisz miastu, więc ciężko się dziwić, że Twoje typy są rzadko podchwytywane. Piszę to niezłośliwie, niepersonalnie, po prostu akurat Ty ten temat wywołałeś. Druga kwestia jest taka, że jak ktoś zna prawidła gry, jest aktywny, a przy tym wchodzi w interakcje, ma od początku podejrzenia, a nie gada, że on nie będzie na razie atakować, bo to początek gry i nie ma podejrzanych (ja na przykład mam w tej grze paranoję i na początku mam około 15 podejrzanych i wydaje mi się, że jest to bardziej naturalne), to czy jest nowy czy doświadczony, znajdzie posłuch, jeśli będzie chciał. Bo tutaj sobie Stara Gwardia szuka samych swoich, poklepuje się po jajcach, i robi kółeczko wzajemnej adoracji w ramach tworzenia Autorytetów - zakładam, że jest tutaj kilka typów ludzi (ze stałych graczy, zresztą, nawet kojarzy mi się od razu nick Szarleja czy Squbańca i tego typu kochani gracze którzy z natury nie Kozaczą i nie chca stawać się przed Szereg, mam nadzieje, że nie pomyliłem osób), którzy łatwo oddają komuś prowadzenie, a do tego mają żyłkę do rozpoznawania swoich, i nieważne jak gra się toczy względem nowych osób czy rzadszych, to "Stara Gwardia" sama z siebie, głównie na tożsamosciach, tworzy cały koncept Autorytetu, często na podstawie tożsamości. Proces wygląda tak: mamy starogwardyjską mafię i starogwardyjskich niewinnych. W tym kilku Kozaków, możliwe tu i tu. Ale widać, że akurat teraz pan XXX, starogwardyjski kozak, stara się pomóc miastu i dużo pisze i dużo działa. Ok, starogwardyjscy nie-kozacy i pewnie jakiś kozak też wspólnie uniewinniają aktywnego, dają mu "Przewodnictwo" czyli Autorytet, i tak to leci. Najgorzej jak to przewodnictwo trafi na mafię, ale prawda prawdą, że to się zdarza bardzo rzadko. Niemniej, ten paskudny pattern się tworzy, a potem taka jedna osoba decyduje o linczach w jakiś bezsesnowny sposób oparty zazwyczaj tylko na jej intuicji albo analitycznym myśleniu, ale jednostkowym. To nie jest dobre na mafię. Decydowanie jednoosobowe, tak jak to było w przypadku testamentu Reda, nie jest dobre, ale totalnie głupie ruchy, jak zlinczowanie Messiego, Gigachada w edycji z Housem i Wojewódzkim, czy mnie jako Marlowe w edycji ze Sznudzianem i Pikachu to równie złe dla miasta rozwiązania. Grę miasta trzeba porządkować i tutaj autorytety się przydają. Trzeba uniewinniać, nawet roboczo, tymczasowo, tych, którzy przejawiają oznaki niewinności, ale też trzeba chronić przed szybkim linczem osoby ogarnięte. Stąd też w ostatniej edycji mój następujący post: mafiacorner.boards.net/post/16399/threadI to też się kłóci z tezą, że oczyszczamy "swoich", rozpoznając ich i bazując na tożsamości. Z osób wymienianych w tamtym poście, stałymi bywalcami są Szrek oraz Boy. Grande to osoba tu zupełnie nowa, jepepej grał w tym gronie chyba trzeci raz (i tak naprawdę ogarem bym go zdecydowanie nie nazwał, ale robił dobre wrażenie na początku, to chciałem dać znać, że moim zdaniem nie powinien być kandydatem do linczu). Wracając do sedna, miasto powinno porządkować grę, a żeby to robić, potrzebne są autorytety, które będą przynajmniej próbowały to robić. Chodzi tylko o to, żeby nie podążać stale za jednym liderem i żeby patrzeć liderom na ręce. Natomiast w pierwszych dniach należy pogrupować graczy na tych, którzy wyglądają podejrzanie lub nie dają oznak, że mogą się oczyścić oraz takich, którzy wyglądają niewinnie i/lub mogą się miastu przysłużyć, ich umiejętności/potencjał intelektualny sugerują, że mają narzędzia do oczyszczenia się lub do wyłapania mafii.
|
|
szrek
Edycja#26
Posts: 154
|
Post by szrek on Feb 7, 2023 23:21:07 GMT 1
A moim zdaniem to nie jest kwestia tego, że nowe osoby są marginalizowane, tylko że marginalizowane są osoby, które mają niewielkie umiejętności i/lub nie potrafią dobrze sprzedać swoich podejrzeń i typów. Niezależnie czy dana osoba jest nowa czy stara w tym gronie. No ale to jest problem porównywalny do lekcji wfu w Polsce. Masz grupę tych, co grają w taką piłeczkę dobrze i się cieszą, że mogą sobie pograć i masz takich, którzy w piłeczkę czy w ogóle w sprawność fizyczną są nie za bardzo. I są wybierani ostatni, wkurwiają się, kombinują jak z takiego wfu spierdolć, bo o co się mają męczyć psychicznie i wysłuchiwać, że są gorsi od pozostałych. Skutek? Dobrzy/wysportowani sobie grają, ci którym lekcje wf faktycznie by się przydały, żeby jakąkolwiek sprawność fizyczną w człowieku zaszczepić, często stają się jeszcze mniej sprawni. Wracając: masz rację z tym, że podejrzenia osoby X czy Y mogą być zmarginializowane nie przez tożsamość, a brak dostatecznego skilla w szukaniu/argumentowaniu. Tylko idąc tym tropem dalej będziemy siedzieć we własnym gronie i przybijać sobie piątki, że jesteśmy fajni, tylko z edycji na edycję tych nowych osób coraz mniej będzie. Trzeba dawać nowym wędkę w postaci protipów, ale tworzyć też przyjazne warunki dla gry. I my możemy teraz się zastanawiać czy dla nas gry na tożsamościach było mało czy dużo, ale jak przychodzi z zewnątrz jedna czy druga osoba i mówi, że oni sami tego nie rozumieją i jest taki temat, to jak ja mam z tym polemizować xD To jak kwestia mojego pojedynku w ostatniej edycji z Redem właśnie. Co z tego, że do tej pory jestem przekonany, że erystycznie wygrałem, skoro z przyczyn leżących po mojej stronie nie dałem rady przekonać do tego innych. Co z tego, że na potrzeby dyskusji nawet zgodzimy się, że gry na tożsamościach nie było, skoro sami zainteresowani mówią inaczej* *tak, wiem że jest jeszcze tutaj poruszona przez Reda kwestia 'tłumaczysz graniem na tożsamościach inne braki' i w tym też coś jest, ale to nie jest tak, że kwestia tożsamości pojawiła się w tej edycji i po postach Lipszyca.
|
|
|
Post by Volverin on Feb 7, 2023 23:36:56 GMT 1
Gra na tożsamościach to ewidentnie jest problem/wyzwanie dla nowych graczy i nie ma sensu udawać, że jest inaczej. Rzadko trafi się gracz jak kacper, który dołączył do nas w piątej edycji, wtedy było spamowanie tożsamościami, ale jakimś cudem udało się go nie zniechęcić. W większości przypadków jednak ludzie nie zostawali na dłużej.
Przydałoby się w przyszłości zorganizować gierki dla mniej doświadczonych, aby mogli złapać taką zajawkę pykając między sobą.
|
|
|
Post by ericlynnwright on Feb 8, 2023 11:02:46 GMT 1
Grając we względnie ograniczonym gronie kilkanście/-dziesąt edycji i tak nie unikniemy meta gry i porównywania tego, jak gracz X zagrał w edycji Y, a jak gra teraz. Są z tym trzy problemy: 1) osoba grająca na tożsamościach naraża się na strzał (o czym za chwilę), 2) podwyższamy i tak wysoki próg wejścia. 3) trzeci będzie niżej Dla mnie to jest sytuacja lose-lose. No, ale to narzekanie, że pada deszcz. Nie zatrzymasz tego, że deszcz pada, ale możesz polubić deszcz (ja nie lubię np.) albo wziąć parasolkę. My graliśmy wiele poprzednich edycji bez parasolki, teraz wszyscy latają z kurtkami przeciwdeszczowymi, a niektórzy narzekają na mrzawkę. Nie tu jest problem, chociaż akurat Ty wiesz gdzie leży problem, ale że jest on trochę trudny do rozwiązania, to dobrze chociaż ponarzekać na element gry, który nas w czymś wkurza, zrozumiałe xD W sensie nie czepiam się, dobrze że o tym chcesz gadać, bo akurat na problem tożsamości możemy łatwo wpłynąć, np. zmieniając regulamin. Zwłaszcza że IMO zmienimy podejście i problem zniknie, o czym zaraz, bo mam chyba dobre rozwiązanie. Element tożsamości jest w niektórych przypadkach nie do uniknięcia, bardziej trzeba uświadamiać graczy, jak do tematu podchodzić, bo bywało z tym różnie i ludzie mają różne nawyki. Jedni lepsze, inni gorsze. Zgadzam się co do wniosków dotyczących gry takiego Gerrarda, ale nie zmienia to mojego zdania co do samych podstaw gry. Faktycznie, w stosunku do Gerrarda były/powinny być wątpliwości "a co jeśli gra świetną edycję..." dlatego, że z gry wynikało, że ma potencjał intelektualny/umiejętności, żeby takie zagrać - niezależnie od tego czy Gerrardem grałby Gary, Red, licz czy Żuras. U Messiego podstawą uniewinnienia była tylko tożsamość, czyli de facto stwierdzenie, że jego potencjał intelektualny/umiejętności nie pozwoliłyby mu na pisanie takich postów będąc w mafii. Tylko, kurwa, do czasu - bo nikt się teraz nie przyzna, ale na bank kilka osób podjęło decyzję o niedociśnięciu kuleszy "a bo to Tomuś, więc i tak się wysypie jak jest w mafii". No tylko się nie wysypał i dlatego życzę Squbańcowi, aby kiedyś jeszcze miał okazję trafić do mafii i oddać potężny stolec na grób miasta, które uniewinniło go za tożsamość. 1) I tak i nie z Messim. To znaczy ok, to prawda, gracze go uniewinniali za tożsamość. Ale to dlatego, że różnica jest kosmiczna i widoczna tak bardzo, że nie da się koło niej przejść obojętnie. I po prostu nie będziemy przechodzić, o tym później. Ale zawsze powinno się patrzyć na całość, jeśli to jest tylko "Gracz X to Krzysiek i gra jak winny/niewinny Krzysiek" to chujówka, ale jak ktoś przeanalizuje metę ORAZ naturalność, głosowania, zachowania etc. czyli wszystko, no to chyba spoko, dokonał analizy, można się z nią zgodzić lub nie? Problem z tożsamościami jest tym, że to taki bonmot nieweryfikowalny, ktoś rzuci tak, inny rzuci inaczej i jeśli sytuacja nie jest oczywista to to jest bezwartościowe, coś jak pisanie "X, ale mafijnego posta stworzyłeś" "oooole mafijny post teraz", też jak nie uzasadnisz dlaczego coś jest mafijne, to to tylko puste hasełko, które wkurza a może wkurwić jeszcze bardziej, jak jest nietrafione. Jeśli argument mety/tożsamości będzie tylko elementem większej całości i do tego przyrządzony w sposób, który sprawi, że normalnie będzie o tym można rozmawiać (pokażę później o jaki sposób mi chodzi, to nie jest stricte mój sposób, teraz nie zdążę). Do tego z Messim chodzi też o to, że on gra w sposób taki, że dowolny gracz o podobnym potencjale przy takiej grze/obronie byłby w 95% przypadków niewinny, a te 5% to bardzo dobrzy/genialni mafiozi, którzy jednak z reguły jeśli już istnieją, to zazwyczaj to są ci najwięcej analizujący. Ale trudność w udowodnieniu kto ma rację znowu polega na tym, że nie ma w trakcie edycji o tym rozmowy, jest tylko przedstawienie kto ma jakie przeczucie. Jest z grubsza "Moim zdaniem X niewinny" vs "A moim zdaniem winny" i jest zabawa w przekrzykiwanie, to zniechęca do gry. Jeśli Squbanćowi się to uda, to pytanie, czy zagra genialnie, czy zostanie uniewinniony z dupy. Uważam, że jesteśmy już w miejscu, gdzie w grę wchodzi głównie pierwsza opcja, a to ma małe szanse zaistnienia. 2) Myślę, że jestem jedynym graczem w tej edycji z miasta, który wiedział, kim jest Kulesza. Nie liczę cmentarza (bo może Guwniara) czy niegrającego Volva (który nie wiem, czy jak śledził, to wiedział, możliwe że nie). O tym piszę cały czas. Jest szukanie pisania o tożsamościach, a tego prawie nie było. Zjawisko mogło wkurwiać przez pewną manierę niedyskutowalności i to jest do rozwiązania. Nie zgadzam się z tym, że był to odosobniony przypadek. W tej edycji: - Messi został uniewinniony za tożsamość - imo Tomuś mimowolnie nie był dociskany za tożsamość - Lipszyc był najpierw broniony, a potem atakowany za tożsamość - imo niewspółmiernie szybko (jednym postem) wyrobiłeś sobie chyba top1 autorytet w mieście, co wg mnie też co najmniej podświadomie wynikało z tożsamości - pamiętam jakiś post Garego z cmentarza wiążącego domniemaną winę bajki z tożsamością właśnie. Zresztą - nie ma to większego znaczenia, skoro z mojej perspektywy problemem jest zjawisko, a jego skala jest kwestią wtórną. W sumie racja, cztery przypadki. Pięć nie, gdyż Tomus jak pisałem nie pasuje, bo byłem zapewne jedynym graczem, który znał jego tożsamość. 11 innych miastowych mogło się nim zainteresować, raczej tego nie robili mocniej, bo w pewnym momencie sobie wyrobił dobrą pozycję i mieli go za niewinnego xD Ale tak, to by dało cztery przypadki, czyli mega mało. Nie graliśmy na tożsamości. W naszych edycjach pojawia się, ja wiem, strzelę że z ~500 oskarżeń/typów (bardzo na oko, ale 16 graczy i średnio po 30 na gracza, bo ataki/uniewinnienia i zmiany zdania, średnio ze 2 na edycję). Nawet jak sporo mniej czy więcej (bo nie siądę i nie będę liczył, po co xd), to i tak daje jakąś żadną próbkę de facto. Jeden Messi i pojedyncze wspomnienia, trochę ja, ale u 3-4 osób. Bardziej to, że edycja z testamentem pośmiertnym i dniem na rozkminę, to wiadomo, że testamenty będą miały większą moc. Łatwo to można zmienić (i wrócić do tego, jak zechcemy znowu sobie tak zagrać). I to, że te wtręty tożsamościowe były niedyskutowalne i nie każdy wiedział o co w ogóle chodzi. To też można zmienić, chociaż długo panowało przekonanie, że nie (ale to bardziej brak chęci). No ale generalnie bardziej tutaj nie dyskutuję z tezą, że tożsamości u nas pojawiające się w dyskusji mogą wkurwiać (wiem i rozumiem), tylko przyczyną nie jest ich istnienie, tylko podejście do tematu. To trzeba zmienić, chociaż jest dużo lepiej niż kiedyś, pojawiły się ewentualnie inne problemy. Lecę do pracy, odpowiem szerzej co mam na myśli po pracy odpowiadając na ten dłuższy fragment.
|
|
|
Post by Grande_Connection on Feb 9, 2023 1:18:28 GMT 1
Eazy super było to podsumowanie, świetnie się czytało, z większością się zgadzam, częśc rzeczy była dająca do myślenia, mam jednak kilka uwag. Pozwolę sobie cytowac kopiując z ręki, ale to dla tego że nie umiem częściowego cytowania z posta zrobic. Tzn. umiem wyciąc częśc posta, ale nie umiem kilku osobnych części z posta zacytowac. Za pochwały z podsumowania dziękuję, mam nadzieję, że będzie stac mnie w kolejnych grach na więcej. Na pewno wnioski z tej edycji mam, zobaczymy ile dadzą. "Prawdziwym problemem nie są więc tożsamości, tylko wytworzone różnice w autorytetach, a więc wysoki próg wejścia u nas - mafia tutaj to jednak w terminologii piłkarskiej będzie taką Ligą Mistrzów - najwyższy poziom. I ciężko wskoczyć osobie bez doświadczenia i dobrze się bawić, zależy od doświadczeń w edycji. Ale osobom, którym u nas zaskoczyło - z tego co widać, to zostały, dobrze się bawią, szybko nabierają tego przynajmniej podstawowego skilla - dalszy rozwój lub jego brak zależy już od wielu czynników. Wyjaśnię tutaj kwestię tego całego autorytetu i jakie on ma znaczenie dla gry mafia." Totalnie w punkt, ja się zupełnie nie zgadzam z narzekaniem na tożsamości. Swoją drogą, moim zdaniem tożsamości to po prostu narzędzie, element gry, z którego można korzystac dobrze lub źle, jak granie na tożsamości działa dla ciebie źle a dla innych dobrze to twój problem. W tej edycji tożsamości nie były problemem, okej gdybym grał z Messim już x edycji pewnie bym na niego nie zagłosował, ale wezmę analogię ze sportów walki. Oczywistym jest, że rozpracowujemy styl walki oponenta i inaczej walczymy z oponentem x a inaczej z y i tutaj też, ktoś kto widział więcej i wyciągnął z tego wnioski ma przewagę i tyle, ale to nierozstrzyga przecież, to tylko jeden z czynników, autorytety były istotniejszym. Ale twoje rozróżnienie, że dla nowych graczy większym problemem jest autorytet, po prostu skill graczy to dobre rozróżnienie i to jest prawda. No ale mafia to taka gra, jak każda inna dobra gra, że ktoś ma doświadczenie, poświęcił dużo czasu, wyciągał wnioski, to po prostu ma przewagę. Jak przychodzisz na jakieś sporty walki to też przecież będziesz przegrywac większośc walek przez pewien czas i po prostu musisz przez to przebrnąc, nastawic się na proces, naukę, nie na wygrywanie. Trzeba miec odpowiednią mentalnośc do tej gry i bardziej imo to jest dobre rozwiązanie niż żeby doświadczeni gracze wstrzymywali się od grania żeby było łatwiej innym. Najważniejszym skillem w mafii nie jest to żebyś ty umiał z miejsca dobrze zagrac tylko żebyś ty był dobrym analitykiem na przestrzeni wielu edycji i po prostu korzystał z tego co widziałeś w poprzednich edycjach lepiej niż inni. "Adnotacja: za B różnym od 0 przemawia też wpływ power ról, które sprowadzają grę o wiele bardziej do rng, a ich wpływ też oczywiście ma odzwierciedlenie w sile gry – jak w edycji nawalimy za dużo ról i ich wpływ na grę będzie zbyt duży, to gra może stać się o wiele mniej przewidywalna i uzależniona od stricte gry mafia, a od pojedynczego wykorzystania każdej z ról – stąd gry na epicmafię sprowadzają się nieraz do „przypadku” i ról (albo skilla w wykorzystaniu roli), a duże forumowe edycje praktycznie nie znają terminu przypadek w kontekście całej gry – jak dwie kompletnie inne rzeczy, a obie to wciąż mafia i rządzą się w teorii tymi samymi zasadami. Dlatego dalej będę rozważał grę pomijając rozważania wpływu roli (poza wzmiankami że po prostu jest i tyle) – nie o tym jest ten post i nic by to nie wniosło, a za dużo kwestii na raz nie ma co poruszać, bo powstanie za duży chaos informacyjny. (w ogóle RNG = Random Number Generator, tak dla jasności jak ktoś nie wie )" Cała rozkmina o autorytetach, hierarchiczności, czynniku losowym, jest ciekawa i daje do myślenia. Myślę, że mniej więcej intuicyjnie sobie zdawałem z tych rzeczy sprawę, ale na pewno to wartościowe, że ktoś to tak świadomie opisał i generalnie się zgadzam, ale do cytatu powyżej mam zarzut. Oczywiście, generalnie masz rację, role w grze zwiększają RNG, ale umiem sobie wyobrazic gracza, który ma na tyle fajny skill w wypatrywaniu, że ktoś ma rolę i generalnie grania wokół ról lub z rolą, że dla niego szansa na wygraną rośnie jeśli w grze są jakieś role. Czy w jego przypadku też role zwiększają RNG? "Widziałem zwyczajnie, że Grande robi jedną z 2 rzeczy (nie byłem pewny którą i trochę nie dało się do końca określić): a) korzystając z tego, że nikt go nie zna, trochę kryje poziom ogaru i prawdziwych możliwości b) korzystając z tego, że nikt go nie zna, gra tak, jakby był w stanie w następnej edycji grać +- w mafii lub jest w mafii i dlatego to tak wygląda – czyli umafijniał swoją grę, czy bardziej nie pisał wszystkiego, by zostawić sobie furtkę na następną/następne partie pod pierwszą mafię. Przy tym starał się też grać tak, by generalnie wyglądać miastowo i tę grę też wygrać To nawet nie do końca musiało być działanie świadome, jednak tę drobną sztuczność wyczułem" Tu częściowo masz rację, częściowo nie masz. Sztucznośc wyczułeś bo ona faktycznie była i tu masz rację. Sztucznośc wynikała z tego, że ja generalnie bardzo polegam na uczuciach podczas gry i na pewnym poczuciu pewności siebie. Po śmierci Messiego nie czułem się emocjonalnie ani zdolny ani jakoś szczególnie potrzebny miastu żeby mu tą grę wygrywac, czyli w pewnym sensie czułem że muszę grac bez paliwa, mechanicznie. Zdawałem sobie sprawę, że miałem tak fatalne typy i tak szkodliwe dla miasta a dobre dla mafii przez całą grę, że normalnie powinienem po prostu zostac zlinczowany. Wiedziałem też że gra jest na tyle stykowa, że jeśli pozwolę się jeszcze do tego wszystkiego zabic w linczu to w ogóle będzie katastrofa. Więc od momentu śmierci Messiego grałem zgrubsza tak żeby wykorzystac jak najbardziej swoją wiedzę i umiejętności żeby wbrew wszelkim dowodom wytworzyc percepcję siebie w oczach miasta taką, że jestem niewinny. Wczułem się w rolę aktora, który musi jak najlepiej teraz udac, że te fatalne typy to błędy mieszkańca (taka była prawda, ale w pewnym sensie i tak musiałem to udawac i jak najlepiej sprzedac). Uważałem, że to najlepsze co mogę zrobic, zwłaszcza że do szukania mafii czułem się emocjonalnie jakiś taki przytłoczony i niezdolny, więc skupiłem się na obronie. Poszło całkiem nieźle, uważam że i tak jak na tak otwarcie szkodliwe typy i twarde bronienie Lipszyca i tak oskarżenia wobec mnie były bardzo znikome, no tylko że akurat z twojego radaru nie udało mi się zejśc, a wręcz przeciwnie wpaśc pod niego i to się okazało ze skutkiem śmiertelnym. Natomiast mylisz się, że moja gra była realizacją strategi "a" lub "b". W ogóle nie próbowałem ani kryc swojego skila, ani nie próbowałem szykowac sobie gruntu pod kolejne gry jako mafioza. Tego typu zachowania to jest i zawsze było przeciwne mojej filozofii gry. Nigdy staram się nie robic rzeczy, które tymczasowo podniosą mi winrate, ale obniżą mój potencjał rozwoju jako gracza. Uważam, że ograniczanie się jako miastowy, żeby potem się grało łatwiej jako miasto to dokładnie takie zachowanie. Imo to trzeba dociskac gaz do dechy jako miasto a potem jak się okaże że jako mafia jest ciężko zagrac swoją grę jako miasto to jeszcze raz docisnąc gaz do dechy i znaleźc sposób i tak się właśnie gracz rozwija, a nie że jakieś ułatwianie sobie. BTW jak coś to bez obaw będę pamiętał w kolejnej edycji żeby pisac nie z quick reply tylko z tego rozbudowanego edytora żeby mi ci z kreską działało i żeby się nie dało tożsamości wyczytac.
|
|
|
Post by Grande_Connection on Feb 9, 2023 2:14:44 GMT 1
Jeszcze jedna uwaga, której już nie zdążę wedytować w poprzedniego posta. Rozumiem i szanuję, że macie inną perspektywę i też nie chcę jakoś przekonywać tylko bardziej wyrazić swój mental i doświadczenie na temat tożsamości, a jako osoba, która gra pierwszy raz mam trochę perspektywę osoby z zewnątrz. U nas kiedyś graliśmy jakieś 6 lat (to znaczy dłużej, ale moja kadencja trwała od 13go do 19go roku życia i zagrałem w każdej edycji w tym czasie). Myślę że zagraliśmy w tym czasie na pewno więcej niż 50 edycji ciężko mi powiedzieć ile, nigdy nawet nie przyszło nam do głowy takie pojęcie jak tożsamość, ukrywanie tożsamości, nikomu to nie przeszkadzało, a przynajmniej nikt tego nie komunikował (mieliśmy niższy poziom gry ogółem przyznaję, ale chyba też sensowny). Ktoś był bardzo celny jako miasto, ale nie potrafił ukrywać się jako mafiozo? Przypadała mu łatka świetnego mieszkańca, słabszego mafiozy, a sam zainteresowany nie narzekał, że to przez tożsamość tylko akceptował, że nie umie jako mafiozo tak dobrze grać i tyle. Ktoś z miejsca miał duży posłuch albo się go bano ze względu na nick? Ktoś był nieobliczalny? Ktoś był uparty? Tak graliśmy, że po prostu korzystaliśmy z tej wiedzy, jedni lepiej, inni gorzej, część osób trochę lepiej potrafiła adaptować i zmieniać się na przestrzeni edycji, zmieniać to jak jest percypowana, część grała niezmiennie to samo przez wiele edycji no różnie to bywa. Na mnie samego zupełnie inaczej reagowano jak miałem 13-14 lat (mieliśmy tam sporo dorosłych typków na forum w tym czasie), inaczej jak miałem 15 i już zbudowałem jakąś sensowną reputację, a jeszcze inaczej jak miałem lat 17 i po prostu musiałem zbudować sobie pozycję, ale od samego początku grałem zupełnie bez kompleksów (już w 2giej edycji próbowałem dowodzić miastem jako mafiozo i skończyło się to śmiercią w 2gim linczu). Inni gracze musieli uczyć się jak sobie ze mną radzić a ja jak radzić sobie z nimi i koniec końców, ktoś grał lepiej, ktoś gorzej, ktoś wygrywał częściej, ktoś rzadziej.
Ja w tej edycji np. mógłbym wyrażać jakiś sprzeciw że mnie zabito bo Eazy miał za duży autorytet zbudowany w poprzednich edycjach, ale nie narzekam. Moja w tym głowa, żeby już takie coś się nie zdarzało. Być może to naiwne założenie, że będę w stanie poodwracać te tożsamościowe powiązania na swoją korzyść, ale podobnymi założeniami się kierowałem zawsze i to działało dla mnie.
I też żebyście mnie źle nie zrozumieli ja nie jestem fanem jakiegoś częstego i mocnego opierania rozkmin na tożsamościach, po prostu tożsamości są mi wcale nie przeszkadzają, a żeby wiedzieć jak często ich użyć, a kiedy kogoś w trakcie gry stopować gdy ich używa to już kwestia skilla i moja w tym głowa żeby to jak najlepiej robić.
|
|